Blues ponad podziałami

Wielkimi krokami zbliża się II edycja festiwalu Motywy Bluesa, którego głównym organizatorem jest znany raciborski muzyk Marek Wojtowicz. Ale majowa impreza na raciborskim Rynku (15 maja, godzina 16.00) to tylko wierzchołek góry lodowej jego działań.
W planach, i to bardzo niedalekich, jest powołanie stowarzyszenia Gospel Blues Society oraz współpraca z Memphis, z tamtejszym stowarzyszeniem promującym ten pierwotny blues, wywodzący się właśnie z muzyki gospel.
Marek Wojtowicz to bluesman z krwi i kości, grający tę muzykę niemal od zawsze. - Blues jest moim środkiem wyrazu, wołania o wewnętrzną wolność, jedyną wolność z Bogiem – mówi o sobie. Gra współczesny traditional blues and gospel (negro spiritual), sięgający głęboko do tradycji. Śpiewa z serca na 100% o treściach życia, religii, ducha. Jego ścieżka twórcza to interpretacje standardów bluesa i pieśni gospel z uwzględnieniem skali blue-note.
Na pomysł Festiwalu bluesowego Marek Wojtowicz wpadł rok temu. Pierwszą edycje zaliczył do udanych, stąd pomysł na imprezę cykliczną. Dlatego 15 maja, na raciborskim Rynku odbędzie się kolejna tego typu impreza, na której gościć będą – Siódma w nocy (śląskie trio, grające elektronicznego bluesa), Mr Blues (grupa z Rybnika, w tylu swing), Paweł Szymański (gitarzysta, śpiewak, harmonijkarz) Premyslav Vecerek (lutnik z Opavy grający na banjo). W roli gwiazdy wystąpi natomiast Keith Dunn – urodzony w Bostonie harmonijkarz i śpiewak bluesowy.
Festiwal organizowany jest raz w roku. Natomiast na co dzień propagowaniem bluesa ma się zajmować stowarzyszenie o nazwie Gospel Blues Society. Jego patronem będzie Son House, amerykański muzyk bluesowy z delty Missisipi, samouk, który zainspirował swą muzyką wielu przyszłych bluesmanów. – Wszystkie dokumenty złożone są w sądzie rejestrowym - zapewnia Wojtowicz.
Gospel Blues Society ma w planach powołanie do życia szkółki bluesowej. – Jest to propozycja dla młodych i chętnych do grania tego gatunku muzyki. Będziemy nie tylko uczyć ale i promować ich na polskiej, europejskich a nawet światowych scenach muzycznych. Do tej promocji Wojtowicz chce wykorzystać swoje prywatne kontakty, a ma ich sporo bowiem grał już niemal na wszystkich imprezach bluesowych w Polsce.
Jednakże bluesmani z Raciborza chcą wyjść poza nasz kontynent. Korzenie prawdziwego bluesa to Ameryka, źródła rzeki Missisipi, Memphis… Właśnie na współpracę z Memphis Blues Society liczy Wojtowicz. – To właśnie Memphis uzurpuje sobie prawa do bycia stolicą bluesa, tego prawdziwego, wiejskiego, korzennego niejako, wywodzącego się z muzyki religijnej…
Zdaniem Wojtowicza blues miał niejako dwa życia. Pierwsze to właśnie ten blues z Delty, plantacyjny, smutny, religijny… I drugi – gdy zawłaszczył go sobie show biznes i Chicago. Wtedy dowiedział się o nim świat ale stracił też swoją „chrypkę” stał się upudrowany, ustudyjniony, pozbawiony wszelkich szumów – przystosowany na potrzeby słuchacza komercyjnego, ale przez to mniej wiarygodny…
Życzeniem bluesmana z Raciborza byłoby skupienie wokół Gospel Blues Society nie tylko muzyków. – Aby być atrakcyjnym, by wyciągnąć ludzi sprzed kina domowego i komputerów trzeba mieć ciekawą ofertę.
Dlatego chciałby nawiązać współpracę z różnymi artystami – malarzami, rzeźbiarzami, aktorami… by tworzyć przedsięwzięcia, łączące dźwięk z obrazem, ruchem, gestem…
Wojtowicz narzeka trochę na lokalne środowisko artystyczne. – Tutaj jest trochę tak, że każdy sobie rzepkę skrobie. Ja chciałbym zrobić coś wspólnie z innymi, ponad wszelkimi podziałami. Pozostaje jedynie żywić nadzieję, że mu się uda, bo na łączeniu sił i wspólnych przedsięwzięciach środowisko może jedynie zyskać.
Relację w pierwszego festiwalu MOTYWY BLUESA można przeczytać tutaj
zdjęcia pochodzą ze strony internetowej Marka Wojtowicza
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany