Krzysztof Zanussi w Strzesze

Blisko 300 osób zobaczyło wczoraj w Strzesze przedpremierowy pokaz Rewizyty, najnowszej produkcji Krzysztofa Zanussiego. Wyświetlono ją na zakończenie V Dni Kina Polskiego, organizowanych przez DKF Puls. Po seansie raciborzanie mieli okazję do rozmowy z twórcą filmu, ale skorzystało niewielu.
– Po raz pierwszy w Dyskusyjnym Klubie Filmowym Puls mamy okazję wyświetlać film prosto z pieca – powiedział z dumą Marek Rapnicki. Rewizyta zakończyła V Dni Filmu Polskiego w Raciborzu, poświęcone najwybitniejszym rolom filmowym zmarłego w lipcu tego roku Zbigniewa Zapasiewicza. Człowieka, jak twierdzi Zanussi, niezwykle inteligentnego, wrażliwego, delikatnego czasem aroganckiego.
– Trudno powiedzieć, czy dobrze znałem Zbyszka, ale byłem z nim na „ty”, a rzadko z kimś przechodzę na „ty”. Był niezwykle delikatny i szarmancki dla swojej dużo młodszej żony. Chociaż ludzie postrzegali go zupełnie inaczej. Był alkoholikiem, ale dość późno zaczął pić. I to niewątpliwie był jego życiowy dramat. Poza tym był pięknym, ale drewnianym mężczyzną – wspominał zmarłego kolegę Zanussi. Zapasiewicz, jak przekonywał, jest modelem przedwojennego inteligenta. – Dzisiaj mamy do czynienia z półinteligentami, albo i ćwierćinteligentami, ale każdy coś w swoim życiu osiąga – dodał, powołując się na Andrzeja Leppera, który jego zdaniem ze ćwierćinteligenta stał się półinteligentem.
Marek Rapnicki, prowadzący spotkanie z Zanussim, zapytał – Kto przejmie pałeczkę po Zapasiewiczu, bo przecież to nieprawda, że nie ma ludzi niezastąpionych? – Owszem nie ma, ale pewnych postaci już się nie da zagrać, bo ich styl wyszedł z użytku. I takich aktorów jak chociażby Zapasiewicz już nie będzie – odpowiedział reżyser. Podkreślając jednocześnie, że jest sporo obiecujących młodych artystów.
Publiczność z reżyserem nie chciała za bardzo rozmawiać. Wyłamał się Adam Szecówka, wykładowca raciborskiego PWSZ. – Może pan służyć jako wzór młodym pokoleniom. Niezwykła dykcja, empatia, wrażliwość... – wychwalał reżysera Szecówka. – Proszę mi zatem powiedzieć, jakie czynniki pana ukształtowały i na ile? – pytał wykładowca. – Jestem bardzo zadowolony z życia, bo dostałem więcej niż mi się należy. Ale z siebie nie jestem zadowolony. A dykcja stąd, że mam korzenie włoskie i moi przodkowie, mówiąc po polsku, starali się mówić z akcentem i pewnie to odziedziczyłem – odparł reżyser. Przyznał, że nie przepada za swoim sposobem mówienia. – Czasem, tak jak w programie Moniki Olejnik, zapytany o zdanie na temat sytuacji Romana Polańskiego powiedziałem za dużo – przyznaje. Jak twierdzi, media to źle odebrały i ogłosiły, że Zanussi poparł Polańskiego. – Powiedziałem tylko, że ta dziewczynka była 13-letnią prostytutką, stręczoną przez matkę. Ale nie broniłem go, bo to co zrobił było bez wątpienia złe – tłumaczył.
Zapytano, jakie scenariusze leżą w jego szufladzie. Powiedział, że sporo ich jest, ale najbardziej chciałby nakręcić film kostiumowy. Jednak taki wymaga sporo nakładów finansowych, a telewizja nie chce go zasponsorować. Marzy mu się nakręcenie filmu, w którym zagrają obok siebie Maja Komorowska i Liv Ullmann, bo jak twierdzi kobiety są niebywale do siebie podobne.
(k)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany