W Raciborzu narodził się straszny kicz

Michał Smolorz, felietonista Dziennika Zachodniego i Gazety Wyborczej, gościł dziś w raciborskim zamku. Mówił o Śląsku wymyślonym, czyli o efektach działań przed- i powojennej propagandy, która wymyślała śląskie tradycje. Za kolebkę współczesnego śląskiego muzycznego kiczu uznał Racibórz.
Frekwencja na spotkaniu ze Smolorzem co prawda nie zachwyciła, ale ci, którzy zdecydowali się przyjść na zamek na pewno nie żałowali. - Żyję z kontrowersyjności - przyznał na początku bohater, znany i ceniony felietonista Dziennika Zachodniego i Gazety Wyborczej, świeżo upieczony doktor, autor książki Śląsk wymyślony (to opracowana do druku dysertacja doktorska). Wymyślony, bo - jak przekonuje Smolorz - często nie zdajemy sobie sprawy, iż wiele rzekomo śląskich tradycji to efekt działań propagandy, a właściwie mechanizmu spirali milczenia. To Grażyński i jego ludzie a po wojnie komuniści wymyślali śląską ludyczność, propagowali ją w mediach, a zwykli ludzie w to wierzyli. Tak działo się ze strojami ludowymi, pieśniami, kulinariami. - Karp na wigilijnym stole to nie jest śląska tradycja - rzucił przykładem. - Kutz, Hadyna, Ligoń, choć propagandyści, to ludzie kultury z najwyższej półki - zastrzegł.
W opinii Smolorza, współcześnie rodzi się zapotrzebowanie na regionalizm, na identyfikację z miejscem. Pokolenie 40-latków nie jest już skażone propagandą, ale nie stworzono na nowo oferty śląskiej tożsamości. - Nikt już za tym nie stoi, nie steruje jak przed wojną czy w PRL-u - tłumaczył. Za to rodzą się zjawiska niepożądane. Smolorz mówił o modzie na śląskie przeboje, nawiązujące rytmami do niemieckich szlagrów. - To straszny kicz, chała. To się zaczęło tu w Raciborzu, w radio Vanessa - stwierdził.
Spotkanie z Michałem Smolorzem zorganizowała wspólnie Agencja na Zamku oraz Pałac w Wojnowicach.
(w)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany