Na boisku i przy zielonym stoliku

Piłkarska karuzela wkrótce rusza na nowo, ale zanim to nastąpi, warto wrócić na chwilę do minionego sezonu w A-klasie. Do okręgówki awansowały Dąb Gaszowice i Stal Kuźnia. O spadkach i awansach nie decydowała tylko gra. Swoje pięć groszy dorzucili jak zwykle działacze.
Rozgrywki A klasy organizowane przez Podokręg Racibórz zawsze dostarczają wielu emocji. Zarówno tych stricte piłkarskich, rozgrywających się na zielonej trawie, jak i tych, które rozgrywają się za drzwiami biura Podokręgu, przy tak zwanym „zielonym stoliku”. Podsumowanie rozpoczniemy jednak od tych pierwszych.
Początek sezonu nie wskazywał, że gaszowicki Dąb będzie grał aż tak dobrze. Dwa pierwsze spotkania nie ułożyły się po myśli późniejszego mistrza A klasy. Na inaugurację zremisował on ze Stalą, tydzień później ugrał zaledwie remis w Bukowie, co dało Gaszowicom dopiero jedenaste miejsce w tabeli. Marsz w górę tabeli tej drużyny rozpoczął się od trzeciej kolejki, kiedy to wygrywając 1:0 z Ocicami zapoczątkowali serię trzech wygranych spotkań. Jak to zwykle bywa musi pojawić się także załamanie formy. W przypadku Gaszowic przyszło ono wyjątkowo szybko, bo już w szóstej kolejce, kiedy to zawodnicy Dębu przegrywali swe mecze kolejno z Krzyżkowicami, Nową Wsią oraz Tworkowem. Z tych trzech porażek z rzędu wyciągnięto prawidłowe wnioski. Porażka z zespołem Tworkowa była... ostatnim meczem bez punktów ekipy Dębu. W pozostałych dwudziestu jeden spotkaniach zdobywali minimum jeden punkt. Pozwoliło to na zdobycie sześćdziesięciu dziewięciu punktów i zajęcie pierwszego miejsca w A klasie. Zespół z Gaszowic zdobył w zakończonym sezonie osiemdziesiąt sześć bramek, natomiast stracił o sześćdziesiąt mniej. Ekipa ta straciła najmniej bramek w całych rozgrywkach.
Poszczęściło się także kuźniańskiej Stali, która w ogólnym rozrachunku uplasowała się zaraz za zespołem Dębu. Różnica punktowa dzieląca oba zespoły była minimalna i wyniosła jeden punkt. Początek sezonu nie był co prawda tak dobry jak w wykonaniu mistrza A klasy, przez co po dwóch rozegranych kolejkach zespół z Kozielskiej zajmował dopiero trzynastą lokatę i wielu kibiców przypuszczało z pewnością, że lepiej już nie będzie. Na szczęście mylili się. Zespół Zdzisława Marszolika rozkręcał się ze spotkania na spotkanie, odprawiając kolejnych przeciwników z kwitkiem. Po sześciu kolejkach był już na miejscu czwartym, a rundę jesienną zakończył jako mistrz. W rundzie wiosennej gracze Kuźni zdobywali punkty we wszystkich spotkaniach prócz jednego. W dwudziestej trzeciej kolejce przegrali z Czarnymi Nowa Wieś, którzy ewidentnie mieli patent na zespoły walczące o awans. Ogółem ekipa Kuźni zdobyła sześćdziesiąt osiem punktów, strzeliła swym przeciwnikom osiemdziesiąt trzy bramki, straciła natomiast dwadzieścia siedem – o jedną więcej aniżeli Gaszowice.
Tuż za podium uplasowali się gracze Rudy Kozielskiej. Popularne „Koziołki” smak porażki poznały dopiero w dziesiątej kolejce, swego pogromcę znajdując w drużynie Kornowaca, który w tamtym okresie nie spisywał się najlepiej. Od tej pory gracze Beniamina Miery zaczęli grać dość mocno w kratkę, lecz ciągle utrzymywali się w czołówce. Pięćdziesiąt siedem punktów, jakie udało im się ogółem zgromadzić pozwoliły na zajęcie najniższego stopnia podium.
Ciekawie przez cały sezon prezentowała się także walka o utrzymanie w A klasie. Po czterech pierwszych meczach głównymi kandydatami do pożegnania się z tym szczeblem rozgrywek były zespoły Ocic, Kornowaca oraz Krzyżkowic. Gamów, Nieboczowy i Buków miały o jeden punkt więcej od Naprzodu. Nieco później do zespołów zagrożonych dołączyła także ekipa Turzy Śląskiej. Kolejne mecze pokazywały, że każdy z zespołów z dolnej strefy tabeli walczył do upadłego, by wyrwać przeciwnikowi jakiekolwiek punkty, które przybliżyły go do utrzymania. Ostatecznie po trzydziestu kolejkach zaciętej walki z szeregami A klasy pożegnały się zespoły Gamowa, który zdobył dwadzieścia sześć punktów, oraz Ocic, które zgromadziły o dwa punkty więcej. Tuż nad miejscem spadkowym uplasował się Cyprzanów, beniaminek tego szczebla rozgrywek, który w początkowej fazie spisywał si wyjątkowo dobrze, lecz im bliżej końca sezonu tym znajdował się na coraz niższych szczeblach tabeli.
Tak jak miało to miejsce już kilkukrotnie, tak i w tym sezonie emocje nie skończyły się razem z ostatnią kolejką. Kilka tygodni po zakończeniu sezonu decyzję o wycofaniu z A klasy podjęły władze LKS Odra Nieboczowy. Wszystkim kibicom wydawało się, że rzeczywistością w tym wypadku staje się utrzymanie Ocic. Piłkarskie władze Podokręgu niczym cyrkowy magik wyjęły królika z kapelusza. Postanowiły pozwolić na bezpośredni awans LKS Pawłów z B klasy. Naraziły się tym samym na falę krytyki ze strony kibiców, którzy uważają, że najrozsądniejszym rozwiązaniem byłby baraż pomiędzy wspomnianymi wyżej Ocicami i Pawłowem. Po kilku tygodniach, uginając się pod krytyką kibiców postanowili o zmianie decyzji i nakazali... Rozegranie barażu pomiędzy wspomnianymi wyżej zespołami. Niestety, działacze raciborskiego Podokręgu nie po raz pierwszy udowodnili tym samym, że rozsądne myślenie może czasami sprawiać kłopoty.
Baraż natomiast przebiegał w większości pod dyktando Ocic, które pierwszy mecz w Pawłowie wygrały 2:4, natomiast u siebie przegrał 0:1, lecz było to za mało, by Pawłów mógł awansować. Ostatecznie, po niemałym zamieszaniu zostało utrzymane status quo. Pozostaje mieć nadzieje, że w przyszłości takie zaskakujące decyzje podejmowane będą dla dobra lokalnych rozgrywek piłkarskich jak najrzadziej i wszystkie rozstrzygnięcia z zielonej murawy będą weryfikowane przy zielonym stoliku jedynie w ostateczności.
Grzegorz Piszczan
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany