Disco polo znów rządzi!

Pogrzebane kilka lat temu przez media disco polo ma się nadspodziewanie dobrze. Dało się to zauważyć podczas ostatnich koncertów zespołów Top One i Boys w naszym powiecie. – Od 20 lat gramy tę samą nutę. Nie wstydzimy się, bo mamy wiernych odbiorców – przekonuje Marcin Miller, lider zespołu Boys.
Nie piszą o nich kolorowe gazety, nie słyszymy ich muzyki w radiu i telewizji. Jednak fanów mają w całym kraju. Ich utwory zna i nuci każdy Polak. O kim mowa? O zespołach grających disco polo. Ostatnio wrócili na wyżyny, o czym świadczył tłum fanów podczas majówkowego koncertu Top One w Nędzy i wczorajszego występu zespołu Boys w Pietrowicach Wielkich.
– Nasza muzyka nie ma jakiegoś szczególnego przesłania. Jest prosta, wesoła i lekko przechodzi przez gardło. Kierujemy ją głównie do ludzi, którzy przez 6 dni w tygodniu pracują, a przy jej dźwiękach mogą się odprężyć – mówi nam otwarcie Marcin Miller przed koncertem zespołu Boys w Pietrowicach.
Disco polo narodziło się w drugiej połowie lat 80. Kasety z przebojami tego gatunku można było kupić przede wszystkim na straganach, dlatego nazywano ją „muzyką chodnikową”. Pod koniec lat 90. nadeszły trudne chwile. – Kiedy w 2000 roku zdjęli z anteny program Disco polo live, większość myślała, że to nasz koniec. Kiedyś nawet spotkałem na stacji benzynowej mężczyznę, który zapytał: - Marcin, wy już nie gracie? Bo jakoś cicho o was. Faktycznie, w mediach nas nie było, ale ciągle koncertowaliśmy – opowiada Miller. Po kilku latach disco polo powróciło odmienione. Nowoczesne brzmienie i profesjonalne aranżacje znów podbijają serca Polaków, a do starych przebojów słuchacze wracają z sentymentem.
Chociaż disco polo nadal jest postrzegane jako coś gorszego i kulturowo słabego, coraz więcej osób otwarcie przyznaje, że słucha tego gatunku. – To jest to! Znamy na pamięć wszystkie teksty, szczególnie zespołu Boys – przekonują Natalia Lindner i Ania Hulboj z Nędzy. Co ciekawe, do tej pory disco polo kojarzone głównie z prowincją, cekinami na bluzkach i kolczykami z plastiku, przeniknęło do miast. Najpierw na imprezy, na których uczestnicy bawili się przy przebojach „Jesteś szalona” czy „Biały miś”, później na koncerty. Wszystko to z pełnym poczuciem obciachowości. Z czasem jednak puszczania oka podczas imprez i koncertów było coraz mniej.
Jak się okazuje, disco polo słucha już wielu mieszkańców Raciborza. – Ta muza jest najlepsza. Przy niej najlepiej się bawię – zapewnia Justyna Wawrzynowicz z Raciborza. – Słucham tylko disco polo. W internecie na bieżąco śledzę wszystkie nowości – dodaje jej koleżanka, Kasia Gruszka.
Fani disco polo mają wsparcie w swoich idolach, którzy, nie zważając na krytykę, z podniesioną głową wkraczają w świat rodzimego show businessu.
– Nigdy nie zaprzeczaliśmy że jesteśmy twórcami komercyjnymi. Ale nie wstydzimy się, bo mamy wiernych odbiorców – twierdzi Marcin Miller. Wokalista, zapytany o fenomen drugiej fali disco polo, odpowiada: – Nie wiem, może ludzie zauważyli że polskiego rynku muzycznego nie ma, dlatego znów przypomnieli sobie o nas. Teraz, kiedy znów wiele koncertujemy, staramy się wciąż zaskakiwać i przekonywać naszą publiczność – podsumowuje. Jak widać, skutecznie.
(k), (MaS)
Fot. Sebastian Węgorowski, (k)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany