Wyznanie żony podejrzanego o zabójstwo policjanta z Raciborza

W majowy weekend coś się jednak zepsuło. To był wtorek. – Radek nie był sobą. Był jakiś poddenerwowany, jakiś skryty. Wyjechał o szóstej rano z domu – wyznaje żona zabójcy policjanta. Rozmowę z nią publikuje dziennik Fakt.
- Pani Urszula jechała do teściów do Raciborza. Słyszała kątem ucha w radiu, że była strzelanina w Raciborzu. Do głowy jej nie przyszło, że chodzi o jej męża. – Teściowa była już na policji, zaraz i mnie wezwano. Nie pamiętam, co się ze mną działo, straciłam kontakt ze światem… – wspomina. Całość [tutaj].
Komentarze (0)
Komentarze pod tym artykułem zostały zablokowane.