Salezjanin posługujący dawniej w Pogrzebieniu o sytuacji we włoskim Castelnuovo Don Bosco

W miasteczku Castelnuovo Don Bosco strach jest odczuwalny, a liczby zmarłych zatrważają mieszkańców. Również w naszej bazylice prawie nikt się nie pojawia… – mówi ksiądz Piotr Wala SDB, salezjanin posługujący na Colle Don Bosco, a wcześniej w Pogrzebieniu w gminie Kornowac w powiecie raciborskim w rozmowie z Agnieszką Helis.
Koronawirus zbiera coraz większe żniwo. Jak podają statystyki liczba zakażonych na całym świecie to już blisko 602 tysiące osób, zmarłych 27,4 tys. (dane na 28.03). Najgorsza sytuacja jest we Włoszech, gdzie do tej pory zmarły 9 134 osoby, a liczba zakażonych wynosi 86 498. Ksiądz Piotr Wala, który przez cztery lata był duszpasterzem w parafii pw. Św. Bartłomieja Apostoła w Pogrzebieniu, pracuje obecnie w Centrum Salezjańskim w Colle Don Bosco pod Turynem w Piemoncie, opowiada o tym jak mieszkańcy Włoch radzą sobie z pandemią.
Ks. Piotr Wala SDB
Agnieszka Helis: Jak wygląda sytuacja w Księdza rejonie? Czy wychodząc z domu, np. do sklepy da się odczuć strach i panikę?
ks. Piotr Wala: - Nie da się ukryć, że znalazłem się w kraju, gdzie codziennie docierają do nas wieści o bardzo zaciętej walce z koronawirusem. W mojej miejscowości strach jest odczuwalny, a liczby zmarłych zatrważają. Mieszkańcy starają się nie wychodzić z domów. Również w naszej bazylice prawie nikt się nie pojawia, poza 3-4 osobami z pobliska. Mszy świętych nie sprawujemy publicznie i na razie tak pozostanie. Niemniej jednak po początkowej panice Włosi trochę się uspokoili. Maseczki, rękawiczki, dystans, to wszystko pozwala żyć „w miarę” bezpiecznie. Włosi to naród raczej pogodny i nawet w tak poważnej, wręcz tragicznej sytuacji, potrafią zachować spokój i pogodę ducha.
AH. W oczach wielu Polaków, Włosi to naród, dla których życie społeczne to ważny element. Jak więc znoszą zakaz wychodzenia z domu?
PW. - Z informacji które dostajemy od rodzin mieszkających w pobliskich miejscowościach wynika, że wszyscy pozostają w domu. Włoskie media informują, że w miastach takich jak Turyn czy miasta Lombardii jest problem utrzymać w ryzach młodych ludzi, których „roznosi” w domu, , ale to rzadkość. W miastach ulice patroluje wojsko i kulturalnie, ale stanowczo przypomina o obowiązujących restrykcjach, a w przypadku braku posłuszeństwa egzekwuje wysokie mandaty. Za złamanie kwarantanny grozi u nas do 5 lat więzienia.
AH. W Polskich sklepach można zaobserwować brak najbardziej rozchwytywanych produktów, takich jak mąka, papier toaletowy, czy płyn do dezynfekcji. Jak to wygląda we Włoszech, czy mieszkańcy gromadzą zapasy z obawy przed zamknięciem w kwarantannie?
PW. - W poniedziałek, kiedy robiłem spore zakupy dla mojej wspólnoty zakonnej - a jest nas 21 i są to głównie starsi współbracia - brakowało takich produktów jak mięso czy nabiał, ale obsługa zapewniła że to chwilowy brak. Można zaobserwować również deficyt środków dezynfekcyjnych, jednak z tym mieszkańcy radzą sobie używając zwykłego spirytusu. Brakuje również maseczek. Ludzie wykupują żywność długoterminową, aby zmniejszyć wyjścia z domu do minimum. Pamiętajmy też, że tutaj wiosna przychodzi szybciej, a z nią wysokie temperatury. Włosi gromadzą zapasy, ale z umiarem w obawie przed zbyt wysoką temperaturą, przez którą wiele z nich może się łatwo zepsuć.
AH. Przez szerzącą się epidemię koronawirusa zostały zamknięte wszystkie kościoły. Jak Włosi na to zareagowali? Czy wiara to dla nich ważna kwestia, czy raczej ten zakaz nie zrobił na nich większego wrażenia?
PW. - Posługując od dwóch lat w Colle don Bosco uważam że Włosi to naród wierzący i praktykujący. Na 3000 mieszkańców tutaj w Castelnuovo ok. 200 do 300 dzieci spowiada się regularnie w każdy pierwszy piątek. Podobnie jest w Arignano, Riva presso Chieri, a w niedzielnych Mszach świętych w naszej bazylice uczestniczy ok. 4000 osób z promienia do 40 km. Dla Włochów wiara na pewno jest ważna, nawet jeśli ją gdzieś „uśpili”. Nasi duszpasterze bardzo dobrze podeszli do restrykcji. Przykładem jest biskup Antonio Napolioni z Cremony, który niedawno opuścił szpital po stwierdzeniu u niego koronawirusa, przebywa w domowej kwarantannie i często jest obecny w social-mediach, gdzie bezpośrednio kontaktuje się z wiernymi. Ten widok napawa nadzieją i daje pozytywny obraz Kościoła.
AH. Jest to z pewnością duże wsparcie dla wszystkich wiernych. W jaki sposób miejscowi księża angażują się w pomoc parafianom?
PW. - Udzielamy wsparcia dopingując działania świeckich, pomagając materialnie, koordynując działania Caritas, czy młodzieży z oratorium, która pomaga starszym parafianom m.in. w zakupach i załatwianiu pilnych spraw. Nieoceniona jest oczywiście pomoc duchowa - wezwania do chorych, pogrzeby, ale i obecność w social-mediach. To dziś dla nas, kapłanów zadanie, być, rozmawiać, wspierać wiernych. Co jeszcze można zrobić? Być i nie zamykać się w swoich czterech ścianach!
AH. Jakie stanowisko utrzymuje ksiądz jeśli chodzi o zamykanie kościołów? Czy jest to słuszna decyzja, dzięki której zmniejsza się ryzyko zarażenia?
PW. Myślę, że wiara i rozum są tutaj receptą. Bez roztropności i zachowania prawa i zaleceń władz świeckich wiara będzie pusta. Przytoczę w tym miejscu pewną historię: - „Panie dlaczego mnie nie uratowałeś” - kłócił się z Bogiem człowiek, który nie chciał skorzystać z pomocy bliźnich podczas powodzi. - „Jak to? Ty nie chciałeś, posłałem ci trzy łodzie ratunkowe, a ty do żadnej nie wsiadłeś” - odpowiedział Pan Bóg. Nie bądźmy bardziej papiescy niż papież. Nie ma nas w kościele fizycznie, ale jesteśmy wielką wspólnotą. Nie kłóćmy się więc o komunię na rękę, zamknięte kościoły i inne ograniczenia. To nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. Dziś bardziej chrześcijańskie jest „zostań w domu” i jak możesz pomagaj.
Procesja na św. Floriana, Pogrzebień 2018
Światowe Dni Młodzieży w Dekanacie Pogrzebień, lipiec 2016
Komentarze (0)
Komentarze pod tym artykułem zostały zablokowane.