Nie można dotrzeć do ciał saperów, którzy zginęli w Kuźni Raciborskiej
Nie wiadomo, kiedy zostanie przeprowadzona sekcja zwłok zmarłych żołnierzy - na razie nie można do nich dotrzeć - podał TVN24.pl
Wciąż nie wiadomo, dlaczego doszło do eksplozji. Szefowa Prokuratury Rejonowej Katowice-Południe Bogusława Szczepanek-Siejka dzisiaj rano - przed przejęciem śledztwa przez Warszawę - przekazała, że podległy jej dział do spraw wojskowych wykonuje na miejscu działania konieczne dla zabezpieczenia śladów i dowodów. - Jest zabezpieczana dokumentacja z jednostki wojskowej, z której pochodzili żołnierze, którzy ulegli wypadkowi. W dniu dzisiejszym będą przesłuchiwani świadkowie, na miejscu pracują prokuratorzy z działu wojskowego naszej prokuratury oraz z wydziału wojskowego z Prokuratury Okręgowej w Warszawie - powiedziała prokurator. Szczepanek-Siejka zaznaczyła, że nie wiadomo, kiedy zostanie przeprowadzona sekcja zwłok zmarłych żołnierzy - na razie nie można do nich dotrzeć. Z tego samego powodu na razie nie jest też możliwe przeprowadzenie oględzin miejsca wypadku. - Cały ten teren, na którym doszło do zdarzenia, jest usłany pociskami z okresu drugiej wojny światowej. Musi tam wejść grupa saperska, która rozminuje teren - tak, by mógł wejść na miejsce prokurator i żandarmeria, która będzie wykonywać czynności - wyjaśniła.
Do Siemianowic Śląskich, gdzie leczonych jest dwóch poszkodowanych w Kuźni żołnierzy, przyjechał dzisiaj minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. Na briefingu prasowym zapewnił, że ranni saperzy "są otoczeni specjalistyczną opieką lekarską o najwyższym poziomie". O zmarłych wczoraj w Kuźni żołnierzach powiedział, że jeden z nich miał 10-letnie, a drugi 12-letnie "doświadczenie najwyższej rangi" w służbie wojskowej.
Całość na TVN24.pl - czytaj [TUTAJ]
Komentarze (0)
Komentarze pod tym artykułem zostały zablokowane.