Czytelnik w sprawie czeskiej sondy. Mogło dojść do tragedii! Kim są poławiacze sond

- Uderzenie było na tyle silne że mogło skończyć się tragedią - czytamy w liście, który trafił na naszą redakcyjną sondę, a dotyczy czeskiej sondy, która w piątek spadła na skrzyżowanie Ocickiej i Katowickiej. Zobacz materiał TVN Meteo o zdarzeniu z Raciborza i poławiaczach sond.
Opublikowaliśmy wczoraj materiał Macieja Musioła z firmy OstrogNet na temat czeskiej radiosondy meteorologicznej, która spadła na skrzyżowaniu Ocickiej-Katowickiej. Miała służyć do pomiaru ozonu w atmosferze. Sonda wystartowała w piątek o godz. 12 z czeskiej Pragi. Osiągnęła wysokość 32 km i nastąpiło rozerwanie balonu. - Powinna opadać powoli na spadochronie, ale coś poszło nie tak i z ogromnym impetem rozbiła się na Ocickiej - relacjonuje znalazca Maciej Musioł z Raciborza. Dla znalazy przewidziano 1000 koron nagrody pod warunkiem, że ma adres w Czechach.
Po tekście otrzymaliśmy list od jednego z Czytelników. - Niestety nie posiadam adresu twórców tego urządzenia, ale mam do Pana [od red. Macieja Musioła] prośbę o uświadomienie tym ludziom, że otarli się o 5 metrów od tragedii. Moja żona spacerowała wczoraj z 5-miesięcznym synem w wózku, dokładnie szła chodnikiem obok skrzyżowania od Ocickiej w stronę Katowickiej, a sonda spadła dokładnie na tym zjeździe z Ocickiej na Katowicką, więc mniej więcej 5 m dalej. Mówi, że uderzenie było na tyle silne, że mogło skończyć się tragedią. Odeszła w obawie o dalsze 'części' spadające z nieba.
Rozmowa z Maciejem Musiołem m.in. o poławiaczach sond [tutaj]
opr. red.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany