List do redakcji: chciałbym to zrozumieć!

SPRAWA KSIĘDZA ULITZKI. Taką potrzebę zgłasza zwykły zjadacz chleba bez wyższego wykształcenia, w podeszłym wieku, tzw. chłop ze wsi. O przeobrażeniach społecznych dużo wie, więcej widział niż słyszał, ale co słyszał, to od autentycznych świadków.
Impulsem do odezwania się stanowi wzmianka z gazety Nasz Racibórz o sporze w sprawie nazwania bocznej ulicy do Opawskiej na ulicy ks. Ulitzki. W grupie inicjatywnej wnioskującej nazwę ks. Ulitzki anonimowy redaktor „GW” przypisuje cechy „V kolumny” oraz „pełzającego germnizmu”. Dla mnie słowa mają podtekst polityczny i sygnalizują włodarzom miasta o nadchodzącym niebezpieczeństwie.
Nic dziwnego w tym, bo ludzi z wizją, jak wspomniany redaktor, jest wielu, tylko żaden z nich nie zadaje sobie trudu sprecyzowania na czym niebezpieczeństwo to będzie polegało. Prosty lud potrzebuje prostych słów, nie lubi pojęć abstrakcyjnych albo przenośni, których nie rozumie. Mnie osobiście przypomina to moje wczesne dzieciństwo kiedy moja „Mutter” za moje nieposłuszeństwo straszyła mnie kominiarzem. Na początku było to skuteczne, jednak z czasem dorastania „kominiarz straszak” zamienił się na „kominiarza przyjaciela”, a dziś żyjemy w zgodzie. Ale jak widać, te zwyczaje uprawiają też niektórzy politycy jak i publicyści. Rozbudzając ludzką wyobraźnię bez udziału rozumu. Narzuca się pytanie: czy budowa autostrad z zachodu na wschód przez Polskę nie bardziej znamionuje V kolumnę? Albo czy brak granic politycznych państw w ramach UE nie może przyśpieszyć germanizacji tych terenów?
Czy to prawda, że tabliczka z napisem „ulica ks. prałata Karola Ulitzki” może szkodzić „Polskiej Racji Stanu”. Czyż tego nie należałoby ludziom w sposób „lekko strawny” wyjaśnić? W tych dniach słyszymy też komunikaty Kościoła polskiego i kościoła niemieckiego o pojednaniu obu narodów. Ale jak można być pojednanym z kimś, jeżeli we własnej rodzinie (narodzie) jest niezgoda. Obywatele dzielą się na prawdziwych i nieprawdziwych, począwszy od Polaków, katolików, patriotów, bohaterów, zdrajców i tym podobne, zaś ci „prawdziwi” nie wiedzą co zrobić z tymi „nieprawdziwymi” i odwrotnie.
Może w temacie pojednania pomoże modlitwa z modlitewnika polskojęzycznego, gdzie wierni modlili się o powodzenie królów i armii niemieckiej (kopie w załączeniu). Widać ma się to nijak do twierdzenia o dyskryminacji ludności polskojęzycznej na Śląsku, wręcz odwrotnie, świadczy to o wielkiej tolerancji w społeczeństwie.
Na odcinku tolerancji, ks. Ulitzka dla raciborzan i okolicznych mieszkańców ma zasługi, które inni mogą mu zazdrościć. W obrębie biskupstwa wrocławskiego był autorytetem – rozpracowywał dla śląska „Encyklikę socjalną” papieży Leona XIII i Piusa XI. Dla raciborzan jego udział w pracach nad budową nowego osiedla – obecnego „Racibórz - Ocice nie można pominąć. Spełnione zostały - jak na tamte czasy – marzenie wielu rodzin o własnym domie z ogródkiem ze szkołą i kościołem w pobliżu, na dodatek zakładem przetwórstwa owoców i warzyw, by swoje nadwyżki można było zbyć.
Dziś, kiedy mieszkańcy modlą się za dobrodziejów „Ocic”, to jednym z wielu zasłużonych jest ks. prałat Carl Ulitzka. Trudno pojąć dlaczego na śląskiej ziemi dzielimy kapłanów z tamtych lat, nie według nawróconych grzeszników, a na kapłanów ducha polskiego albo ducha niemieckiego. Czy można temu zaprzeczyć, że Śląsk od setek lat należał do Niemiec, a ks. Ulitzka jako Niemiec w Niemczech bronił porządku społecznego w trudnych latach anarchii po I wojnie światowej.
Dzisiaj Europa potrzebuje budowniczych wspólnoty państw, bo burzycielie z przeszłości są nam znani. Ich symbolizują takie miejsca jak: Auschwitz - Birkenau, Katyń, Kołyma - gułag, Łambinowice (Lamsdorf) i, jak zapowiadają, dojdzie jeszcze muzeum wypędzonych w Berlinie.
Kończąc mam nadzieję, że ktoś ze znawców tej problematyki podejmie temat i językiem naszych czasów prostym ludziom pomoże zrozumieć „sygnalizowane niebezpieczeństwa”.
Z poważaniem Henryk Siegmund (Wojnowice,11.09.2009 r.)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany