Reklama

Najnowsze wiadomości

Aktualności5 sierpnia 200910:08

Kto zniknął w czarnej wołdze?

Kto zniknął w czarnej wołdze? - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
Reklama
Racibórz:

Czarna wołga, bobok, utopiec, Cyganie, poprawczak, czarne kropki na języku – tym straszono kiedyś dzieci w Raciborzu i okolicach. I chociaż wydać by się mogło, że tamte czasy odeszły bezpowrotnie w przeszłość to miejskie legendy były, są i będą.

Nikt jej nigdy tak naprawdę nie widział, ale przez lata żyła w świadomości pokoleń. Czarna wołga. Wielu dzisiejszych trzydziesto i czterdziestolatków pamięta dobrze przestrogi rodziców – Nie rozmawiaj z obcymi na ulicy, bo podjedzie czarna wołga i cię porwie. To zazwyczaj wystarczało. Nie trzeba było dodawać, że nikt nie znał nikogo porwanego przez czarną wołgę, ale miejska legenda była tak silna, że tajemniczego samochodu bali się wszyscy. 

- U nas niegrzeczne dzieci straszono Cyganami – wspomina Bernard, 45-latek z Raciborza, aktualnie mieszkaniec Ocic. – Albo, że oddadzą Cyganom je albo że Cyganie przyjdą i zabiorą je daleko, daleko…

Natomiast dawniejszymi czasy w Ocicach straszono dziewczyny utopcem. – Gdy byłam młodą dziewczyną to chodziłyśmy na zabawę z Dolnych Ocic do Górnych. Po drodze był taki stawek z mostkiem. Mama mi mówiła, że jak za późno wrócę z tej zabawy, to z tej wody wychyli się utopiec i wciągnie mnie w topiel – wspomina 70-letnia pani Krystyna. – Dziewczyny nosiły wtedy wstążki we włosach, często czerwone, i ten utopiec za te wstążki miał złapać i ciągnąć do wody. Pani Krystyna do dzisiaj pamięta szczegółowy opis utopca – To był taki malutki, półmetrowy zielony ludek, z dużymi uszami i w czarnym kapeluszu. 

Również w Ocicach, tyle że w trochę późniejszych latach dzieciaki straszono panem, który jeździł po wsi rowerem i sprzedawał brzozowe miotły – Byłam dość niegrzecznym dzieckiem, czasami wybiegałam na ulicę i nie chciałam jeść obiadu – mówi śmiechem Marcelina, lat 24. – Ten pan od mioteł nie wyglądał zbyt miło, był trochę brudny, może pijany i świetnie nadawał się do straszenia dzieci. Rodzice i dziadkowie wmówili mi, że jeździ po wsi i zbiera dzieci. Dziadek czasami go zatrzymywał i coś tam gadali. Mama wtedy nalewała mi zupę i kazała jeść, bo jak nie, to mnie zabierze. Na nieszczęście dla mnie a na szczęście dla moich rodziców, ten pan zwykle jeździł właśnie w porze obiadu. 

Bałam się boboka - przypomina sobie 30-latka Edyta. – Mama nie mówiła dokładnie, co to było ten bobok. Wystarczyło, że powiedziała, że przyjdzie po mnie jak będę niegrzeczna. Ja wyobrażałam go sobie jako strasznego potwora, który grasuje w nocy w naszym domu. 

- Zdarzało się, że bywałem niegrzecznym chłopcem i rodzice musieli wymyślić coś potężnego, żeby mnie przestraszyć i trochę zdyscyplinować – śmieje się dzisiaj ze swoich chmurnych szczenięcych lat Mikołaj, lat 40. – Dlatego powiedzieli mi, że jak dalej będę niedobry to mnie oddadzą do poprawczaka. To podziałało. Na jakiś czas oczywiście. Ale do tego stopnia, że wraz z kolegą, którego ojciec tam pracował poszedłem obejrzeć, jak to ten poprawczak wygląda i czy rzeczywiście jest taki straszny. 

- Wiele lat temu po ulicach Raciborza chodził pan, którego nazywaliśmy Hardy – przypomina sobie Basia, rocznik 1970. – Na sznurku za sobą ciągnął taką drewnianą kolejkę, w ręce miał policyjnego lizaka i gwizdek. Jak przechodził przez ulicę, to tym lizakiem zatrzymywał auta. My dzieciaki dokuczaliśmy mu, więc nas gonił i czasami któreś z nas trafił takim biczykiem, który też nosił ze sobą. Może tam niektórym mówiono, że ten Hardy go porwie albo zbije. Nie wiem, co się z nim potem stało? Ponoć rodzina wywiozła go do Niemiec. – Ale i na Basię rodzice mieli straszaka. – Jak zachodziło podejrzenie, że mogłam powiedzieć nieprawdę, mama kazała mi pokazać język. I gdy skłamałam to ponoć pojawiała się tam czarna kropka. Tak rodzice mogli manipulować dzieciakami. 

Każdy pewnie z nas miał w dzieciństwie takie strachy na Lachy. No właśnie. Jakie?

Jola Reisch

Czarna wołga, wg Wikipedii, to miejska legenda rozpowszechniana w Polsce głównie w latach 60 i 70. XX w., która mówiła o kursującej po mieście czarnej limuzynie marki Wołga - rzekomo porywano nią dzieci i znikały one na zawsze. Według tej pogłoski czarna wołga miała białe firanki w oknach. Inni wspominali jeszcze o białych oponach. Według różnych wersji jeździli nią księża lub zakonnice, Żydzi, ewentualnie wampiry lub sataniści. Samochód miał krążyć po drogach po zmroku. Ktokolwiek nią kierował, porywał dzieci, spuszczał im krew - jako lekarstwo dla bogatych Niemców umierających na białaczkę. W niektórych wariantach ofiary były pozbawiane organów do przeszczepu, przede wszystkim nerek – legenda o czarnej wołdze uległa wówczas skrzyżowaniu ze słynną plotką o złodziejach nerek, prawdopodobnie rozpowszechnianą przez KGB.
Według zwolenników teorii spiskowych historia o czarnych wołgach powstała w "departamencie plotki" znajdującym się rzekomo w MSW. Cywilni funkcjonariusze milicji często jeździli w cywilnych samochodach i niespodziewanie dokonywali aresztowania podejrzanych. Według teorii absurdalna historia o czarnej wołdze została celowo rozpuszczona przez agentów UB, by ośmieszyć tego typu opowieści i sprawić, że społeczeństwo nie będzie traktowało poważnie prawdziwych aresztowań. Jest to technika inżynierii społecznej.

Legenda miejska to z pozoru prawdopodobna informacja, rozpowszechniana w mediach, Internecie bądź w kręgach towarzyskich, która budzi wielkie emocje u odbiorców. Przykładem legend miejskich w Polsce jest na przykład właśnie czarna wołga oraz stonka ziemniaczana, ponoć zrzucana przez Amerykanów na PGR-owskie pola.

fot. internet

Bądź na bieżąco z nowymi wiadomościami. Obserwuj portal naszraciborz.pl w Google News.

Reklama
Reklama
Tagi:

Komentarze (0)

Aby dodać komentarz musisz być zalogowany

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Sport14 maja 202521:10

Choć z katowicką Gieksą przegrali, tanio skóry nie sprzedali [FOTO]

Choć z katowicką Gieksą przegrali, tanio skóry nie sprzedali [FOTO] - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
1
Racibórz:

Ćwierćfinał Pucharu Polski na szczeblu Śląskiego Związku Piłki Nożnej rozegrany w środowe, 14.05., popołudnie na boisku przy Srebrnej dostarczył wielu emocji. Naprzeciw siebie stanęły zespoły MKS Unii Racibórz oraz rezerwy ekstraklasowego GKS Katowice. I choć raciborzanie ostatecznie pożegnali się z rozgrywkami pucharowymi, to tanio skóry w starciu z Gieksą nie sprzedali. Spotkanie rozegrano bez udziału publiczności.

(greh)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Partnerzy portalu

Materiały RTK
Regionalny Informator Ekologiczny
Dentica 24
ostrog.net
Spółdzielnia Mieszkaniowa
Szpital Rejonowy w Raciborzu
Ochrona Partner Security
Powiatowy Informator Seniora
PWSZ w Raciborzu
Zajazd Biskupi
Kampka
Fototapeta.shop sklep z tapetami i fototapetami na zamówienie
Reklama
Reklama

Najnowsze wydania gazety

Nasz Racibórz 09.05.2025
11 maja 202511:00

Nasz Racibórz 09.05.2025

Nasz Racibórz 25.04.2025
24 kwietnia 202516:50

Nasz Racibórz 25.04.2025

Nasz Racibórz 18.04.2025
17 kwietnia 202522:23

Nasz Racibórz 18.04.2025

Nasz Racibórz 11.04.2025
14 kwietnia 202520:31

Nasz Racibórz 11.04.2025

Zobacz wszystkie
© 2025 Studio Margomedia Sp. z o.o.