Sucho wszędzie, pusto wszędzie, co to będzie?! Raport z raciborskich lasów cz. V

Mijający właśnie tydzień, który miał diametralnie zmienić coraz bardziej niekorzystne warunki dla porostu grzybów w podraciborskich lasach nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Owszem, zrobiło się całkiem ciepło, zapomnieliśmy o nocnych przymrozkach, księżyca zaczęło przybywać, ale zabrakło deszczu. Dlatego też suszone grzyby można znaleźć dziś nie tylko w domowych spiżarniach i na sklepowych półkach, ale też w samym środku lasu.
Najbardziej wytrwali amatorzy sosów, marynat i zup z leśnymi grzybami w roli głównej wciąż nie odpuszczają. I czasem wypad do lasu nadal im się opłaca. Tu i ówdzie można jeszcze trafić na krąg kilkudniowych prawdziwków. Czasem na liczniejszą rodzinę dorodnych podgrzybków. Szkopuł w tym, że z powodu coraz bardziej wyschniętej ściółki z dnia na dzień coraz trudniej na takie skarby trafić. Częściej spotkamy pojedyncze sztuki, które gdzieś na odsłoniętym terenie są dodatkowo skurczone i wyschnięte z powodu chronicznego braku wilgoci. Taki stan rzeczy bardziej odpowiada więc miłośnikom zbierania grzybów dla samego tylko zbierania i leśnego spaceru niż tym, którym wciąż zależy na uzupełnieniu zimowych zapasów w domowej spiżarni.
Nadal, choć nie tak obficie jak chociażby dwa tygodnie temu występuje podgrzybek brunatny i zajęczy. Koźlarze prawie zniknęły. W brzozowych zagajnikach, w których jeszcze kilkanaście dni temu można było się pławić w okazałych owocnikach z tego gatunku dziś spotkamy najczęściej rozpadające się muchomory czerwone. Maślaki i rydze też chyba dały za wygraną. Powody do zadowolenia mają natomiast miłośnicy niezwykle aromatycznej i smacznej opieńki miodowej. Co prawda i na te grzyby nie tak łatwo trafić, ale kiedy już nam się ta sztuka uda, obłowimy się za wszystkie czasy. Opieńka jest doskonała nie tylko w marynacie jak wielu powszechnie uważa, ale również w każdej innej postaci. Jej wyjątkowo silny i niepowtarzalny aromat skusi chyba każdego łasucha.
Dla pocieszenia dodać należy, że choć grzybów jest w lesie coraz mniej to jednak te, na które w końcu trafiamy o wiele rzadziej niż latem okazują się robaczywe. Jesienne chłody mocno dają się bowiem we znaki owadom. A to larwy wszelkiego rodzaju much, muchówek i tym podobnych traktują grzyby, jako swoisty inkubator rozwoju. Niestety każdy kij ma dwa końce. Jesienne chłody i przymrozki, a teraz dodatkowo susza, nie sprzyjają też zarodnikom grzybów. Czy warto więc w ten weekend wybrać się do lasu? Do lasu zawsze warto się wybrać pamiętając o ryzyku ukąszenia przez kleszcza. Ale na udane grzybobranie specjalnie bym nie liczył…
h.mac
Zdjęcia pochodzą z ostatniego udanego grzybobrania autora 8 października.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany