Prezydentowi marzy się przyłączanie sąsiednich wsi do Raciborza

Ledwie radny Franciszek Mandrysz zasugerował wczoraj na sesji Rady Miasta, że można by przyłączyć do Raciborza cały Łężczok, należący dziś w znacznej części do gminy Nędza, a już prezydent Mirosław Lenk poszedł dalej. - Chętnie przyłączylibyśmy Rudnik i Kobylę - oświadczył i dodał, że takie żądania terytorialne pewnie "wywołałyby trzecią wojnę światową" więc na razie nie będzie "zamachu na sąsiednie terytoria".
Radny Mandrysz zaczął skromnie, twierdząc, że Łężczok pięknieje, zawsze był kojarzony z Raciborzem więc może postarać się, by włączyć go w całości do miasta, niestety kosztem gminy Nędza, do której teraz należy większość rezerwatu. Zdaniem rajcy z Markowic, magistrat ma więcej pieniędzy niż Nędza na inwestowanie w turystyczne walory przyrodniczej enklawy w sołectwie Babice. Prezydent Lenk natychmiast się rozmarzył, nawiązując do działań Rybnika, który stał się większy od Raciborza nie z racji dynamicznego wzrostu, ale przyłączania wsi (dziś Rybnik ma ponad 20 dzielnic). - Nie patrzyli nawet lasy - dodał Lenk, wspominając, że jeszcze przed wojną a i w latach 70. tak właśnie zwiększał się Racibórz, przyłączając m.in. Markowice i Brzezie.
Kogo prezydent uczyniłby raciborzanami? Wspomniał o Rudniku, stolicy sąsiedniej gminy, i Kobyli w gminie Kornowac. To tam budują się średniozamożni raciborzanie, dla których wcześniej miasto nie miało ciekawych gruntów, a teraz narzeka, że podatki płyną do sąsiadów. - To jest pytanie, jak daleko musielibyśmy sięgnąć, bo do gminy Rudnik należą przecież Szonowic - mówił Lenk, dając do zrozumienia, że to sołectwo akurat miastu potrzebne nie jest. Po chwili jednak prezydent zszedł na ziemię i konkludował, że co prawda świat się globalizuje, ale raczej nie będzie autorem "zamachu na sąsiednie terytoria", a Łężczok będzie wspierał "eksterytorialnie".
(waw)
fot. spotkanie prezydenta z mieszkańcami Studziennej
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany