Nowe Zagrody toną. Idziemy w czarną dziurę

Magistrat szuka sposobu na obniżenie wód gruntowych w Nowych Zagrodach. Woda tryska tu ludziom ze ścian w piwnicach. Jej poziom rośnie. Lekarstwem ma być udrożnienie systemu kolektorów, ale prezydent nie wie, czy skutecznym, bo nie wiadomo też, co tak naprawdę jest przyczyną zjawiska.
Rok temu prezydent Mirosław Lenk obiecał mieszkańcom Nowych Zagród, że poszuka rozwiązania problemu wód gruntowych na Nowych Zagrodach. Ich poziom stale rośnie. W czasie intensywnych deszczów ludzie mają wodę w piwnicach. Na ścianach pojawia się coraz więcej plam.
Mieszkańcy podejrzewają, że źródłem ich kłopotów jest zaprzestanie eksploatacji ujęć głębinowych przy Bogumińskiej. Zaczęło się bowiem w 2009 roku, dokładnie wtedy, kiedy miasto przestało pobierać wodę ze Studziennej. Racibórz zasilają teraz studnie ze Strzybnika w gminie Rudnik, a woda z Bogumińskiej, jak uważają mieszkańcy Nowych Zagród, przebija się do ich domów. – Nasze fundamenty są w coraz gorszym stanie, a robienie izolacji pod nimi wymaga wygrania dużych pieniędzy na loterii – dało się dziś słyszeć w magistracie.
Na spotkanie z prezydentem przyszło ponad 40 osób. Chcieli usłyszeć, że ratusz znalazł rozwiązanie problemu, a usłyszeli, że powodem ich kłopotów jest zamieszkiwanie w zlewni wód opadowych, zasypanie kanału Psinki w latach 70., zaniedbania w utrzymaniu kanalizacji deszczowej, rowów i kolektorów, niewykorzystanie pełnej mocy deszczówki, korek w systemie odprowadzania wód na wysokości posesji p. Weselaków przy Skłodowskiej a także podnoszenie się wód gruntowych w całym powiecie. Przyznano, że pewien wpływ może mieć też zaprzestanie eksploatacji ujęć przy Bogumińskiej, ale jak zapewniał prezydent „nie aż tak duży”.
Zaraz potem Mirosław Lenk mówił o zamierzeniach urzędu. Te mają polegać na wyczyszczeniu rowów, udrożnieniu kolektorów i „przetkaniu korka” przy domu p. Weselaków i odprowadzenie nadmiaru wód do Odry. Prezydent przyznał, że to najtańsze rozwiązanie, które pełną gotowość będzie miało w połowie lipca. Wynajęty przez urząd ekspert doradził co prawda wykopanie opaski od Opawskiej do Źródlanej, zapełnienie jej piaskiem i żwirem, tak by mogła przychwytywać nadmiar wód opadowych płynących w stronę Nowych Zagród od strony Ocic, ale potrzeba na nią aż 3,2 mln zł, których miasto nie ma. – Dajmy sobie czas, by zobaczyć, czy te działania, które proponujemy, zadziałają – apelował do mieszkańców. Ci zaś pytali o gwarancje skuteczności, ale Lenk ich nie dał. Przyznał, że nie ma stuprocentowego rozeznania co do źródeł problemu jak również stuprocentowej pewności, że zaproponowane działania przyniosą efekt. – Przypuszczamy, że pomogą i obniżymy wody gruntowe – dodał optymistycznie.
Sceptyczny był Sylwester Potocki, architekt, niegdyś planista w magistracie. Jego zdaniem problem wód opadowych to nie to samo, co kłopot z podnoszeniem się wód gruntowych, a środki, jakie proponuje prezydent, nie poprawią sytuacji. Potocki nie szczędził Lenkowi krytyki, uznając, że głowa miasta „opowiada dyrdymały”. Pozostali mieszkańcy Nowych Zagród byli bardziej łaskawi wobec prezydenta, ale dało się odczuć niesmak z powodu wdrożenia najtańszego i niepewnego rozwiązania. – Co będzie jeśli za rok okaże się, że to nic nie dało. Co z naszymi domami – padały pytania. – Idziemy w czarną dziurę – nie zabrakło gorzkich konkluzji.
Prezydent obiecał, że do kolejnego spotkania dojdzie jesienią. Wtedy też będzie wiadomo, czy udrożnienie kolektorów w ciągu dawnej Psinki i skierowanie ich rowem D9 do Odry coś pomoże. Jeśli nie, wówczas magistrat zastanowi się nad budowę opaski od Opawskiej do Źródlanej.
Grzegorz Wawoczny
Zainteresowanych problemem odsyłamy do galerii, w której umieściliśmy niemieckie mapy z 1905/1906 roku obrazujące stosunki wodne na Nowych Zagrodach, w czasach gdy uruchamiano ujęcie wody przy Bogumińskiej - kliknij TUTAJ.
Dodajemy również dwie historyczne wzmianki:
W czerwcu 1905 roku koszt budowy nowego wodociągu ze Studziennej oszacowano na 75 tysięcy marek. Już w styczniu 1906 roku okazało się, że kwota będzie znacznie wyższa. Magistrat musiał zaciągnąć na ten cel pół miliona marek pożyczki z miejskiej kasy oszczędnościowej. W marcu dołożono kolejne pięćdziesiąt tysięcy marek, bo „inżynier Prinz, któremu polecono zrobić kosztorys, omylił się w rachubie”. Na dodatek Racibórz musiał wydać dwadzieścia tysięcy marek na pogłębienie studni w Ocicach, Studziennej i Sudole, które straciły wody z powodu budowy nowego ujęcia miejskiego. Prace zakończono w listopadzie 1906 roku, choć wodę podawano stąd już od sierpnia.
- Miejscowość nasza [Nowe Zagrody – od red.] przewyższa wszystkie inne w okolicy obfitością źródeł. Pokazało się to teraz znów w dwóch wypadkach. Wykopano bowiem na gruncie wdowy R. i gospodarza W. studnie z których woda tak obficie płynęła, że trzeba było sztuczny odpływ urządzić. Woda w studniach jest przy tem bardzo czystą, smaczną i zawiera wiele żelaza w sobie. Gdyby to źródła takie w pobliżu zamku istniały, nie potrzebowałby Książę na Raciborzu tyle marek na marne wydać. Kopano tam, wiercono, zapłacono coś 700 mrk. i ani kropli zdrowej wody nie wydobyto” – informowała prasa 10 lipca 1889 roku.
Więcej informacji, w tym o budowie ujęcia w Studziennej, w książce "Gospodarka wodno-ściekowa w Raciborzu. Zarys historyczny", Wawoczny Grzegorz, Racibórz 2010, dostępna w księgarniach.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany