Miłość zrodziła się w tańcu...

Krystyna i Norbert Bieniowie jutro obchodzić będą 55-lecie ślubu. Dzisiaj z tej okazji odwiedzili ich prezydent Mirosław Lenk i kierownik USC Katarzyna Kalus. Państwo Bieniowie poznali się na zabawie. - Było ciężko i biednie, ale żyliśmy w zgodzie i ludzie byli dla siebie lepsi - wspominają jubilaci.
Państwo Bieniowie poznali się na zabawie w Wilanowej. - Mieszkałem na Płoni, a żona w centrum Raciborza, to się nazywało wtedy Nowe Zagrody. To nie był dla mnie problem, by chodzić do żony, a kawałek do przejścia miałem - opowiada pan Norbert. - Żona ujęła mnie swoim tańcem, pięknie tańczyła - wspomina jubilat, który wie, o czym mówi, bowiem przez wiele lat tańczył w zespole ludowym w Domu Kultury Strzecha. - Mąż też był ładny, więc wpadł mi w oko - śmieje się pani Krystyna. - Potrafiłem czarować - dodaje z uśmiechem jubilat.
Ślub państwa Bieniów odbył się 6 listopada 1954 roku w kościele Matki Bożej w Raciborzu. - Był to listopad, ale było ciepło i słonko świeciło - opowiada jubilatka. - To była niedziela i był kiermasz w parafii, więc ludzi było bardzo dużo - dodaje jej mąż.
- Gdy żeniłem się, miałem bilet do wojska. Teść pracował na kopalni i załatwił mi, że odrobiłem wojsko, pracując na kopalni Rymer w Niedobczycach. Przepracowałem tam około 25 lat, a później na 3/4 pracowałem w ZEWie, zajmowałem się przewozem pieniędzy na wypłaty - mówi pan Norbert. Pani Krystyna natomiast najpierw pracowała w Kietrzu przy dywanach, a następnie w Liceum Ogólnokształcącym nr 1 w Raciborzu. - Pomagałam tam w kuchni i w internacie - opowiada. Przeszło 20 lat tam przepracowałam - Żona bardzo dobrze gotuje. Często pomagała w kuchni na różnych weselach - chwali panią Krystynę małżonek.
Państwo Bieniowie doczekali się 3 synów (Marcina, Krystiana i Jurka), 3 wnuczek i 2 wnuków. - W życiu było różnie, czasem padał deszcz. Początki były ciężkie, bo było biednie, ale żyliśmy w zgodzie. Pierwsze nasze mieszkanie było na Browarnej. Przeżyliśmy też śmierć syna - mówią ze smutkiem. Nigdy jednak nie myśleli, by wyjechać z Raciborza. - Nie ciągnęło nas za granicę, w Raciborzu dobrze nam się mieszkało. Była przystań przy zamku, a pod Oborą był staw, gdzie można było popływać na kajakach - wspominają. - Było milej i weselej. Często chodziliśmy na zabawy, których teraz już nie ma. Obecnie są tylko dyskoteki, a to rozbój a nie zabawa - dodają.
Pan Norbert przyznaje, że brakuje mu pracy. - Całe życie pracowałem fizycznie, a gdy poszedłem na emeryturę, pracowałem w ogrodzie. Kiedy skończyłem 72 lata, musiałem z tego zrezygnować. Wolny czas często poświęcam na czytanie gazet i książek, szczególnie lubię kryminały - mówi jubilat. Jego małżonka natomiast lubi oglądać telewizję. - Mam swoje ulubione programy i seriale, głównie na niemieckich kanałach - stwierdza pani Krystyna.
Jaka jest recepta na długowieczną miłość? - Kochamy się, spokojnie żyjemy, potrafiliśmy odnaleźć wspólny język, nie kłócimy się i ufamy sobie - zdradza Norbert Bień. - Doszlifowaliśmy się na początku i żyliśmy w zgodzie - kończy pani Krystyna.
JaGA
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany