Strajk włoski? Nie w Raciborzu

Choć w całej Polsce pracownicy dużych marketów dzisiaj strajkowali, w Raciborzu żaden sklep nie podzielił inicjatywy kolegów po fachu. Dlaczego? Zdania są różne. Jedni twierdzą, że na warunki pracy nie mogą narzekać. Inni boją się konsekwencji.
W Auchanie tylko nieliczni pracownicy słyszeli o dzisiejszej ogólnopolskiej inicjatywie zwanej włoskim strajkiem (polega on na wykonywaniu przez pracowników obowiązków służbowych w sposób skrajnie obowiązkowy, zgodnie ze wszystkimi procedurami pracodawców). – Dopiero przyszedłem na drugą zmianę i nie słyszałem, żeby któryś z pracowników dziś strajkował. Jednak, gdyby utworzyła się grupa strajkujących, też bym się przyłączył – zapewnił nas w rozmowie telefonicznej jeden z pracowników działu RTV. – My nie mamy podstaw do strajku. Wypłaty mamy dobre i warunki pracy również. Słyszałam, że tylko w Biedronkach dzisiaj strajkują – powiedziała nam pani Mariola, jedna z pracownic Kauflandu, po czym wróciła do swoich obowiązków.
W Biedronkach też strajkujących pracowników nie widać. Dlaczego? – Nie wolno nam się wypowiadać dla mediów. Prywatnie mogę powiedzieć, że taki strajk nie ma sensu. Więcej byłoby z niego straty niż pożytku, bo nasze wypłaty uzależnione są od utargu. A w dodatku klienci staliby w kolejkach i na nas się wyżywali – przekonywała nas kierowniczka jednej z raciborskich Biedronek, zastrzegając anonimowość.
Pracownicy marketu Netto widzą sens w strajku włoskim. – Taki strajk miałby sens, gdyby wszyscy wzięli w nim udział, w pojedynkę nic się nie zrobi, jedynie pracę można stracić – stwierdza pani Małgorzata, pracowniczka marketu Netto.
A jak do strajku podchodzą klienci? – Taki strajk to dobra rzecz. Tylko musiałby on trwać aż do skutku. Pracowników w supermarketach jest za mało, widać to po kolejkach, w których trzeba stać. A w Auchan, gdy człowiek chce o coś zapytać, ciężko znaleźć jest jakiegokolwiek pracownika – przekonywał nas Paweł Front.
(k) (j)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany