Mieszkańców mniej, śmieci więcej, odzysk poniżej normy. Radni o opłatach za odbiór odpadów

W ostatni czwartek kwietnia w sali kolumnowej raciborskiego magistratu odbyło się XI posiedzenie Komisji Gospodarki Miejskiej, Ochrony Środowiska i Bezpieczeństwa Publicznego.
Pierwszym punktem komisji, który wzbudził dyskusję, była uchwała w sprawie zmiany budżetu miasta na 2025 rok. Przedstawieniem dokumentu zajął się Skarbnik Miasta, Dariusz Holesz.
Głos jako pierwszy zabrał radny Adam Witecki. – Skąd tak duże różnice w planie i wynikające z niego zmniejszenia dochodów? Czy wtedy były przeszacowane przychody? – dociekał. – Sprawy dotyczące systemu odpadów będą omawiane przy kolejnej uchwale i wtedy odpowiem na to pytanie – stwierdził D. Holesz. – Osobiście uważam, że wpierw powinniśmy omówić uchwałę odnośnie odpadów, a dopiero potem głosować budżet. Teraz nad nim zagłosujemy, a potem dopiero będziemy się dowiadywać co i jak. Myślę, że to powinno być na odwrót – stwierdził radny Adam Witecki.
Z radnym Witeckim zgodził się radny Roman Wałach. Przewodniczący Marcin Fica podjął decyzję, że głosowanie nad uchwałą budżetową odbędzie się dopiero po zakończeniu omawiania uchwał dotyczących systemu gospodarki odpadami na terenie miasta Racibórz.
W związku z tym radni pochylili się nad analizą stanu gospodarki odpadami komunalnymi na terenie miasta Racibórz. Dokument przedstawiła Mariola Wierzbicka, kierownik referatu ds. gospodarki odpadami.
Do dyskusji zgłosił się radny Adam Witecki. – Bardzo ciekawy materiał, pojawiło się wiele cyfr, które przydadzą się w dalszej analizie. Nie można ukryć, że w ubiegłym roku ponieśliśmy więcej wydatków niż wpływów – mówił radny. – Patrząc na to budżetowo, to tak, ale takie jednoroczne patrzenie nie może się sprawdzić – odparł D. Holesz. Z kolei Mariola Wierzbicka dodała, że ewentualna wypracowana nadwyżka nie może zostać wydatkowana gdzie indziej. – Te pieniądze trafiają do systemu odpadów, nie mogą trafić gdzie indziej – stwierdziła.
– O co chodzi w stwierdzeniu, że nie osiągnęliśmy wymaganego prawem poziomu odzysku i recyklingu, bo ja tego nie rozumiem – kontynuował radny Witecki. – Prawo wymaga 45% odzysku takich materiałów jak papier, szkło i plastik – odparła M. Wierzbicka. – Czy miastu coś za to grozi? – dociekał radny Witecki. – Tak, może zostać naliczona dodatkowa opłata ze strony Urzędu Marszałkowskiego. Do tej pory taka sytuacja była raz, ale opłata została nam umorzona – odpowiedziała urzędniczka.
Głos zabrał radny Roman Wałach. – Rozumiem, że ta nadwyżka wynika z różnicy pomiędzy latami 2023 i 2024. Była nadwyżka do skonsumowania – ją częściowo skonsumowaliśmy? – pytał. – Nadwyżki powstają od momentu powstania systemu. Systemowo będzie albo nadwyżka, albo deficyt. System odpadów w okresie obowiązywania WPF musi się bilansować i tak się dzieje – odparł miejski skarbnik. – Do jakiego roku trzeba by się cofnąć, żeby tę nadwyżkę było widać tak finansowo? – pytał rajca. – Wydaje mi się, że do roku 2013 – stwierdził skarbnik.
Do dyskusji dołączył radny Henryk Mainusz. – Patrząc na nasze wykonanie, to mamy 29% odzysku na 45% wymagalności. Dziś nie ma jeszcze restrykcji, ale zmierza to do tego, że kiedyś trzeba będzie zapłacić karę. Jeśli weźmie się pod uwagę to, że mamy mieć butelkomaty, to z tej grupy jeszcze plastik wypadnie i te wskaźniki jeszcze bardziej spadną. Jak jako mieszkaniec popatrzę do swojego kubła, to jest on raczej pusty. Ja w domu segreguję, a wskaźnik mizerny. Już niebawem trzeba będzie patrzeć, kiedy przyjedzie kwitek z Katowic z karą do zapłaty. Pocieszające jest to, że nie jesteśmy najgorsi. Druga sprawa, jeszcze nie tak dawno babcie z mojego pojemnika zabierały baterie. A teraz już babć nie ma. Czy to znaczy, że nie opłaca się już tych baterii zbierać, nawet w szkołach? – pytał radny.
– Jeśli chodzi o zmianę w prawie odnośnie butelkomatów, to nie wiem, czy my jako gmina będziemy mogli je wliczać do wskaźników. Co do szkół, to one są bardzo chętne do prowadzenia takich zbiórek. Daliśmy namiary na firmę specjalizującą się w zbiórce takich odpadów i szkoły były zainteresowane, szczególnie że firma ta organizuje konkursy i można wygrać różne nagrody – odparła Mariola Wierzbicka.
Radna Magdalena Kusy zadała kilka pytań. – Mieszkańcy domów jednorodzinnych nie mają ograniczeń odnośnie odpadów zielonych? Jeśli rada zgodzi się na zmianę kwoty, to co z osobami, które wniosły już opłatę za cały rok? – dociekała. – Nie ma ograniczenia co do ilości odpadów zielonych dla zabudowy jednorodzinnej. Co do drugiego pytania – po zmianie ceny osoby, które wniosły już opłatę za cały rok, zostaną poinformowane o konieczności uiszczenia dopłaty – stwierdziła kierownik referatu ds. gospodarki odpadami.
– Jaki jest pomysł na uszczelnienie systemu? Czy jest prowadzona jakaś próba skorelowania meldunków i deklaracji? – dociekała radna Kusy. – Na bieżąco weryfikujemy meldunki, urodzenia dzieci, i jeśli dane się nie zgadzają, wysyłane są wezwania do wyjaśnienia – powiedziała M. Wierzbicka.
Adam Witecki pytał z kolei o ściągalność opłat. – Mamy ściągalność na poziomie 98%. Gdyby była na poziomie 100%, w budżecie byłoby o 500 tys. złotych więcej. Robimy coś z tym? – dociekał. – Prowadzimy windykację względem tych osób – odparł skarbnik miasta, Dariusz Holesz.
– Mieszkańców mniej, deklaracji mniej, śmieci więcej. Nie ma możliwości sprawdzenia ilości osób zamieszkałych w budynkach wielorodzinnych. Wiem po swoim osiedlu, że są sytuacje, że zgłoszona jest jedna osoba, a mieszka ich kilka. Dodatkowo, tacy wynajmujący nie są zainteresowani segregacją – wszystko ładują do zmieszanych – ubolewał przewodniczący Marcin Fica.
Na zakończenie dyskusji radny Adam Witecki podziękował urzędnikom za zajęcie się sprawą zapachu. – Dziękuję za przygotowanie ekspertyzy. Teraz, gdy ją już mamy, mam nadzieję, że w ramach umowy PPP będą wyciągane odpowiednie konsekwencje względem firmy Empol – powiedział.
Komunikat Urzędu Miasta
Na najbliższej sesji Rady Miasta Racibórz, która odbędzie się jeszcze w kwietniu, radni zajmą się projektem uchwały dotyczącym zmiany metody ustalania oraz wysokości opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi. Choć wiąże się to z podwyżką stawek, jest to decyzja konieczna i niestety długo odkładana – opłaty nie były zmieniane od 2020 roku.
Od tego czasu znacząco wzrosły koszty funkcjonowania całego systemu gospodarki odpadami. Dotyczy to m.in. cen transportu, odbioru i przetwarzania odpadów, które systematycznie rosną z roku na rok – w dużej mierze z powodu inflacji, wyższych cen paliw i energii, a także wzrostu płacy minimalnej (w 2020 roku: 2600 zł brutto, w 2025 roku: 4666 zł brutto). W efekcie wydatki ponoszone przez miasto znacznie przewyższają wpływy z tytułu opłat wnoszonych przez mieszkańców.
Z powodów politycznych w Raciborzu przez ostatnie pięć lat utrzymywano najniższe stawki w regionie, nie wprowadzając żadnych podwyżek. W konsekwencji doprowadziło to do niemożności sfinalizowania wywozu i utylizacji odpadów. Obecnie, aby zapobiec prognozowanej na najbliższe lata luce finansowej oraz nie dopuścić do obniżenia jakości usług komunalnych, konieczne są zmiany mające na celu zrównoważenie całego systemu – tak, aby był on stabilny i sprawnie funkcjonował przez kolejne lata.
Nowa, proponowana stawka – 27 zł miesięcznie od osoby – pozwoli zbilansować system gospodarowania odpadami aż do 2028 roku. Co ważne, mimo planowanej podwyżki, będzie to nadal najniższa stawka w całym regionie.
Komentarze (8)
Dodaj komentarz