Po co komu muzeum?

120-letni piec ręcznie malowany, moździerze, starodawne maszyny do szycia, młynki, żelazka czy słoje to tylko niektóre z eksponatów Muzeum Dawnej Wsi mieszczącego się w pałacu w Wojnowicach. Cieszące się dużym zainteresowaniem muzeum niedawno obchodziło drugą rocznicę powstania.
O Muzeum Dawnej Wsi przy pałacu w Wojnowicach, rozmawiamy z jego założycielem i właścicielem, Zbigniewem Woźniakiem.
Co przyniosły minione dwa lata funkcjonowania muzeum?
Kiedy dwa lata temu uroczyście otwieraliśmy Muzeum Dawnej Wsi, ktoś z gości stojących z tyłu zastanawiał się, jaki sens może mieć takie niewielkie muzeum. W dodatku na wsi, skoro w Raciborzu mamy naprawdę duże muzeum posiadające bogate zbiory, składające się z wielu różnych działów. Pozornie logiczny argument, ale życie nauczyło nas, że nie wszystko co centralne i wielkie musi być najlepsze, a w każdym razie jedyne. Nasze muzeum ma swoje dobre strony. Po pierwsze u nas nie jest tak oficjalnie, można się przyjrzeć przedmiotom z bliska, porozmawiać na ich temat, zrobić sobie zdjęcie (co w renomowanych muzeach jest niedozwolone). Przede wszystkim obejrzeć je przy okazji rodzinnego spaceru w przepięknym przypałacowym parku czy niedzielnego obiadu rodzinnego, festynu i imprezy rodzinnej.
A zatem spełniły się pokładane w muzeum założenia i oczekiwania?
Jak najbardziej. Zainteresowanie przerosło nasze oczekiwania, bo prócz tych zakładanych gości, co to mieli wstępować do muzeum przy okazji, zaczęły nas odwiedzać grupy zorganizowane ze szkół, obozów, jak również wycieczki rowerowe. Ważną grupę gości stanowią też „polscy Niemcy”, przeważnie pochodzący z okolic Raciborza, którzy wyjechali z kraju 20, 30 czy 40 lat temu, a teraz pragną sobie przypomnieć swoją „małą ojczyznę” i młodość. To dobrze, że jest jeszcze wielu ludzi, którzy czują tego „ducha czasu” i wręcz kochają wszystko, co stare i piękne. Opowiadają o swoich zbiorach i są dumni z tego, że im też się udało coś z przeszłości uratować. Zresztą nie chodzi tu tylko o zamiłowanie. Jak powiedział ponad dwa tysiące lat temu pewien chiński myśliciel: „Jak lustro jest tym, co odbija kształty, tak przeszłość jest środkiem do poznania teraźniejszości”. Wbrew pozorom, choć nie było komputerów, komórek i i-podów. Nasi przodkowie czuli podobnie jak my. Kierowali się takimi samymi namiętnościami, pragnieniami, żądzami i z całą pewnością się nie nudzili. Z tą może różnicą, że jak teraz zabraknie prądu, czujemy się bezradni, oni nie mieli takich problemów.
Czy daje się zauważyć wzrost zainteresowania waszym muzeum?
Mogę z całą stanowczością powiedzieć, że tak. Niewątpliwie przyczynił się do tego lawinowy rozwój internetu, ale i coraz większa liczba wydawnictw albumowych i przewodników. Poza tym ci, którzy nas już odwiedzili, opowiadają o tym innym. Myślę też, że wkrótce będzie jeszcze lepiej, bo pojawią się tablice informacyjne w ramach Powiatowego Systemu Informacji o Atrakcjach Kulturowych na Ziemi Raciborskiej. Muszę także zaznaczyć, że dzięki życzliwym ludziom i zakupom, stale przybywa eksponatów i jeszcze w tym roku trzeba będzie udostępnić kolejnych kilka pomieszczeń na salki ekspozycyjne.
A czy zwiedzanie muzeum wiąże się z zakupem biletu wstępu?
Nie sprzedajemy żadnych biletów. Nasza działalność ma typowo społeczny charakter, bo też wykonujemy ją niejako „przy okazji”. Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że robimy to, by przyciągnąć klientów do naszej restauracji, ale ja mu wtedy odpowiem – pomijając fakt, iż nie ma nic złego w uczciwym przyciąganiu klientów – że nie byłoby źle, gdyby każdy robił coś pożytecznego społecznie i z takim entuzjazmem jak my. Równie dobrze można by powiedzieć, że dla ściągnięcia klientów od sześciu lat występuję na dorocznej, charytatywnej „Gwiazdce Serc” w Raciborzu, albo już dziewiąty raz organizowałem jako pomysłodawca i główny sponsor festyn dla dzieci niepełnosprawnych. Zawsze znajdzie się taki, co mu się coś nie spodoba, ale to zbyt błahy powód, by zasklepić się tylko w swoim małym światku i oddać wyłącznie zarabianiu pieniędzy.
Czego życzyć na kolejne lata działalności muzeum ?
Nie mam żadnych specjalnych życzeń. Pragnę jedynie zaprosić, by nas odwiedzili ci, którzy jeszcze tego nie uczynili. Jeśli nie od razu na żywo, to przynajmniej wirtualnie, na naszej stronie internetowej www.palacwojnowice.pl
Komentarze (0)
Komentarze pod tym artykułem zostały zablokowane.