Z Raciborza na tor Ninja Warrior – dramat Alberta Lorenza poruszył całą Polskę

Pochodzący z Raciborza Albert "Brudny" Lorenz, trener personalny i uczestnik telewizyjnego show „Ninja Warrior Polska”, doznał poważnego urazu kręgosłupa podczas nagrań do nowej edycji programu. Wypadek odbił się szerokim echem w ogólnopolskich mediach. Po operacji i wypisie ze szpitala, Lorenz zamieścił poruszające nagranie, w którym zapewnia, że wraca do domu i nie traci ducha walki.
Albert Lorenz to raciborzanin, trener personalny oraz twórca lokalnego centrum treningowego. Od lat z sukcesami łączy swoją pasję do sportu z występami w ogólnopolskim show „Ninja Warrior Polska”. Jego determinacja, charyzma i nieustępliwość zyskały mu rzesze fanów, również poza regionem.
Podczas nagrań do nadchodzącej edycji programu, która ma zostać wyemitowana jesienią, doszło do dramatycznego wypadku. W trakcie jednego z ekstremalnych etapów Albert złamał kręgosłup w odcinku lędźwiowym. Kontuzja natychmiast wykluczyła go z dalszej rywalizacji.
Informacja o wypadku Lorenza błyskawicznie obiegła media w całej Polsce. Stacja Polsat wydała oficjalny komunikat, a internauci i fani programu wyrazili swoje wsparcie w komentarzach.
"Zawodnik, który uległ kontuzji w trakcie nagrań do "Ninja vs Ninja", startował w programie już kolejny raz i doskonale znał wszelkie zasady. Po niefortunnym upadku natychmiast został objęty opieką medyczną na miejscu i przewieziony karetką do szpitala. Produkcja programu jest w stałym kontakcie z zawodnikiem i nie pozostawia go bez wsparcia" - zapewniła produkcja programu w rozmowie z "Super Expressem". Ujawniono, że wszyscy uczestnicy są objęci ubezpieczeniem, a koszty leczenia Alberta Lorenza zostaną pokryte. "Wszyscy zawodnicy startujący w zawodach w programie "Ninja vs Ninja" są świadomi możliwych kontuzji wynikających ze sportowych zmagań, tak jak w każdej dyscyplinie sportowej. Każdy ze startujących podpisuje umowę i regulamin. Dodatkowo, przed wejściem na przeszkody, wszyscy zawodnicy biorą udział w briefingu, prowadzonym przez sędziego sportowego oraz przyglądają się, jak prawidłowo pokonać tor. (...) Każdy ze startujących ma prawo zrezygnować z zawodów w dowolnym momencie, kiedy np. poczuje, że przeszkoda jest dla niego zbyt wymagająca" - wyjaśniono.
Szczególne poruszenie wywołało nagranie samego Alberta, który tuż po wypisie ze szpitala powiedział krótko, lecz wymownie: „Wracam do domu. Może na tarczy, ale wracam.”
W czasie hospitalizacji nie odstępowała go na krok żona, Sandra Lorenz. W rozmowie z Plejadą opisała, jak trudne były ostatnie dni:
– Cierpię jako żona, obserwując, jak mój mąż zmaga się z bólem, ograniczeniami i niepewnością. Opieka nad nim, troska o jego zdrowie, a także własne emocje i lęki były nieustanną walką ze sobą.
Albert Lorenz to nie tylko zawodnik, ale też inspiracja dla wielu mieszkańców Raciborza, których zarażał pasją do aktywności fizycznej i zdrowego trybu życia. Jego historia, choć dramatyczna, pokazuje niezłomność i ducha walki – wartości, które na co dzień promuje w swoim mieście i w pracy trenerskiej.
Na razie priorytetem dla Alberta jest rehabilitacja i powrót do zdrowia. Jak zapowiedział w swoich mediach społecznościowych, nie zamierza się poddawać – wręcz przeciwnie, zapowiada powrót silniejszy niż kiedykolwiek.
Komentarze (0)
Komentarze pod tym artykułem zostały zablokowane.