W parku Zamkowym grasują lisy

Najwięcej jest ich między 18.00 a 19.00. Grasują przy pomniku Powstańców Śl., przy płocie OSiR-u, a nawet podchodzą do ścieżek. O kim mowa? O lisach, których od dwóch tygodni bardzo dużo w parku Zamkowym. Ludzie obawiają się, że mogą one roznosić wściekliznę. Powiatowy lekarz weterynarii nie reaguje.
O obecności w parku Zamkowym agresywnych lisów zaalarmowali nasi czytelnicy. Zwierzęta pojawiły się tam jakieś dwa tygodnie temu. Najczęściej można je spotkać przy pomniku Powstańców Śląskich oraz przy ogrodzeniu Ośrodka Sportu i Rekreacji, rzadziej na wałach. – Najprawdopodobniej chowają się w zaroślach, na końcu parku. Często tamtędy chodzę i zawsze spotkam jakieś na swojej drodze – zapewnia Daniel Pająk, mieszkaniec Raciborza. – Lisy te niebezpiecznie blisko podchodzą do człowieka, co może świadczyć, że roznoszą wściekliznę – dodaje inna mieszkanka Raciborza, Barbara Krzykała. Najczęściej można je spotkać między 18.00 a 19.00, czyli wtedy, gdy w parku przebywa najwięcej osób.
– Oprócz lisów grasują tam agresywne dzikie koty. Strach tamtędy chodzić. Zgłaszałem problem powiatowemu lekarzowi weterynarii, ale dowiedziałem się, że nie mogą nic z nimi zrobić – relacjonuje pan Daniel. – Nie rozumiem dlaczego nie mogą ich po prostu odstrzelić, one przecież zagrażają naszemu bezpieczeństwu – dziwi się Pająk.
Mieszkańcy obawiają się o zdrowie i życie nie tylko swoje, ale przede wszystkim dzieci. – Widzę, że często spacerują tam dzieci. One, jak zobaczą podchodzącego do nich lisa, to będą chciały go głaskać. Nie rozumieją przecież, że taka reakcja jest nienaturalna dla tych zwierząt – obawia się pani Barbara.
Zapytaliśmy powiatowego lekarza weterynarii, dlaczego nie reagują na zgłoszenia mieszkańców? – O problemie w parku Zamkowym słyszę pierwszy raz. Oczywiście podejmiemy działania. Powiadomimy szefa Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego, jeśli trzeba będzie to straż miejską i policję też – zapewnia powiatowy lekarz weterynarii Zbigniew Mazur. Dodaje również, że w tym roku lisów jest bardzo dużo, nie są one jednak groźne dla człowieka. – Od 10 lat dwa razy w roku szczepimy je przeciw wściekliźnie. Od tego czasu nie zdarzyło się, żeby w naszym województwie wykryto zarażone zwierzę – zapewnia powiatowy lekarz weterynarii. – Lisy, które spotykamy w parku czy na osiedlach, często urodziły się tam, a co za tym idzie są oswojone i nie boją się podchodzić do człowieka – dodaje specjalista. Uspokaja również, że na początku września zrzucana będzie z samolotu szczepionka przeciw wściekliźnie.
(k)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany