Labirynt: koniec legendy

Nocne imprezowanie w Raciborzu kończyło się zwykle w Labiryncie. Przewinęło się tu całe pokolenie młodych lat 80. i 90. Teraz na drzwiach wisi kłódka, a raciborzanie końca PRL-u i początku III RP rozjechali się po świecie. Na Labirynt nie ma pomysłu. Niszczeje.
- Nigdzie, podkreślam, nigdzie nie było jak tutaj – napisał w kronice RDK i Klubu Argus Jerzy Fedorowicz. Od 24 do 27 lutego 1988 Argus, późniejszy Labirynt, świętował swój roczek pod hasłem 4 x Kraków. Fedorowicz i Miłkowski wystąpili z balladami Bułata Okudżawy. Dzień później był recital Marka Grechuty z zespołem Anawa (w kronice zachował się autograf zmarłego już artysty), a 26 lutego Leszka Wójtowicza.
Argus pamiętają głównie dzisiejsi 40-50-latkowie. Większości z nich nie ma już w Raciborzu. Rozjechali się po świecie za pracą i chlebem. W PRL-u, kiedy po oryginalne płyty zachodnie jeździło się na bazar do Katowic, a z zegarkiem w ręku i czystą kasetą w magnetofonie czekało na radiowe niedzielne wieczory płytowe czy romantyków muzyki rockowej Tomka Beksińskiego, Argus był miejscem publicznego upajania się muzyką najwyższych lotów. 5 stycznia 1988 r., na organizowanych tu tzw. wspomnieniach płytowych, puszczono pięć krążków Janis Joplin, 12 stycznia Benefit Jethro Tull, 26 stycznia Deep Purple i Doors.
Argus spełniał wszystkie warunki, by stać się lokalem kultowym. Miał surowe wnętrze przypominające zamkowe podziemia i powietrze nasycone papierosowym dymem. Można się było zaszyć w przyciemnionym kącie. Przy wejściu była fototapeta z koncertu rockowego (nie pamiętam już jakiej kapeli). Miejscowe młode pokolenie było chłonne Zachodu, zdolne do przesiadywania godzinami na wieczorach płytowych, chcące się często spotykać i dyskutować. Z telewizora wiało nudą (tylko na Wejście smoka z Brucem Lee miasto pustoszało), a hitem rynkowym było ZX Spectrum i Atari. Przed Argusem zrobiono małą scenę w plenerze. Nazywała się Tip-Top. Zagrano tu kilka koncertów. Teraz jest tu płatny parking. Siedzisk już nie ma. Stoi tylko budka stróża.
W latach 90. Argus stał się Labiryntem - nocnym klubem, ze swoim specyficznym klimatem i stałą klientelą. Kończyło się tu zwykle imprezowanie. Lokal zamykano późno w nocy, a jedynie niedobitki wędrowały do Kaprysu przy Londzina, ostatniego przystanku niedopitych. Latem przed drzwiami Labiryntu roiło się od młodzieży. Niedzielne dyskoteki nabijały piwnice pod RDK-iem do granic możliwości (w soboty jeździło się zwykle do Pietrowic albo do „kurnika” w Bieńkowicach”).
Ostatnie lata nie należały do najszczęśliwszych. Zmieniono nazwę, choć dla raciborzan zawsze był to Labirynt. Lokal stracił swój klimat. Z różnych względów ludzie przestali tu zaglądać. Potem nawet się bali. Ozon ostatecznie pogrzebał stary, dobry Labirynt.
Czy się odrodzi jako night-club? – Umowa na dofinansowanie modernizacji Raciborskiego Centrum Kultury zakłada, że w żadnym z pomieszczeń nie będzie mogła być prowadzona działalność komercyjna, przynajmniej przez kilka lat – rozwiewa wątpliwości Ludmiła Nowacka, wiceprezydent Raciborza. To dlatego z RCK musiało się wyprowadzić solarium i dzierżawcy Labiryntu. Długo nie umiano z nimi nawiązać kontaktu. W końcu spłacili długi, wynieśli część wyposażenia. – Sprawa nie jest do końca załatwiona, bo czekamy aż dzierżawcy uporządkują lokal. Teraz jest tam pełno butelek i ciemno, bo wyłączyli prąd – mówi Janina Wystub, dyrektor RCK.
Skoro Labirynt nie będzie już night-clubem ani choćby kawiarnią, to czym może się stać po zakończeniu modernizacji RCK, która ma ruszyć w najbliższych tygodniach? – Przyznam, że mieliśmy sporo zapytań o możliwość wynajęcia tych pomieszczeń i to od firm, które prowadzą porządne lokale rozrywkowe – ujawnia Wystub. Umowa z UE każe jednak szukać innych rozwiązań, tzw. non-profit, co oznacza, że nikt nie może na nich zarabiać. A na te konkretnego pomysłu nie ma. – Być może powinno to być miejsce rozwijania sztuki teatralnej – zastanawia się wiceprezydent Nowacka.
Grzegorz Wawoczny
Na zdjęciach kolejno:
Zespół Reprezentacyjny z Filipem Łobodzińskim (fot. arch. RCK)
Leszek Wojtowicz (fot. arch. RCK)
Marek Grechuta i Anawa (fot. arch. RCK)
Ilias Wrazas (fot. arch. RCK)
Kwartet Jorgi (fot. arch. RCK)
Aleksander Rozenfeld (fot. arch. RCK)
Janina Wystub, dyrektor RCk nad kroniką RCK i Argusa (fot. waw)
Drzwi do Labiryntu, zniszczone i zamknięte (fot. waw)
fot. Sławomir Kilanowski
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany