Katy Carr podbiła serca publiczności w Kietrzu

Kochająca polską historię trudnego okresu II Wojny Światowej brytyjska piosenkarka polskiego pochodzenia, Katy Carr, dała wczoraj koncert w Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury w Kietrzu. Nie brakło patriotycznych akcentów, ponieważ koncert był również symbolicznym upamiętnieniem 70. rocznicy zakończenia wojny. Katy Carr z historii naszego kraju czerpie inspirację do twórczości artystycznej.
Jej singiel „Kommander's Car” z płyty Coquette (2009) to efekt inspiracji artystki ostatnimi 80 metrami brawurowej ucieczki z obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau dokonanej przez Kazimierza Piechowskiego i jego kolegów, którzy w czerwcu roku 1942, przebrani w mundury SS, wyjechali z obozu w ukradzionym samochodzie komendanta Rudolpha Hössa. Pomysł piosenki narodził się w sierpniu 2009 roku podczas pracy nad ścieżką dźwiękową do 25-minutowego filmu dokumentalnego „Kazik and the Kommander's Car” (pol. „Kazik i samochód komendanta”) w reżyserii Hannah Lovell, która również wczoraj była w Kietrzu.
Hanna odpowiedzialna jest za oprawę artystyczno-techniczną występów brytyjskiej wokalistki. Film, który stworzyła, poświęcony był właśnie słynnej ucieczce. Po filmie Katy spotkała się z Piechowskim. – Kiedy tworzyłam piosenkę, nie wiedziałam, że on żyje – przyznaje artystka, dodając, że spotkanie z Kazikiem było dla niej ogromnym przeżyciem.
W dzieciństwie zafascynowało ją lotnictwo, chciała więc zostać pilotem. Zaangażowała się w szkolącej kadetów lotnictwa w Anglii organizacji Air Training Corps. Z biegiem lat ulegała coraz większej fascynacji muzyką, dostrzegając w jej oddziaływaniu na ludzką psychikę wiele podobieństw… do latania. – Kiedy lecisz samolotem, nabierasz dystansu do wszystkiego, będąc w górze widzisz te wszystkie wielkie budynki, niekończące się drogi jako małe klocki, nitki, małe rzeczy. Tak samo jest z muzyką. Muzyka pozwala się wznosić mi ponad rzeczywistość i spojrzeć na wszystko inaczej, dostrzegając jednak ogromne znaczenie wydarzeń i losów całych zbiorowości czy pojedynczych jednostek – tłumaczyła.
Koncert w Kietrzu był niezwykłym wydarzeniem, a sala widowiskowa Domu Kultury zapełniła się po brzegi.
Katy świetnie potrafi porozumiewać się w języku polskim, z którym intensywnie pracuje od kilku lat, wykorzystuje tę umiejętność w kontakcie z publicznością. Także w Kietrzu wzbijała się na wyżyny swoich językowych umiejętności, nawiązując kontakt ze słuchaczami, którzy reagowali żywo i spontanicznie, nagradzając co rusz wokalistkę brawami, gromkim radosnym śmiechem i życzliwymi komentarzami, jakie płynęły z widowni.
Katy zachęciła kietrzańską publiczność do wspólnego śpiewu. W sali widowiskowej zabrzmiała śpiewana przez wszystkich pieśń „O mój rozmarynie”. Na koniec czwartkowego niezwykłego muzyczno-patriotycznego spotkania widzowie i artystka wspólnie na stojąco zaśpiewali „Czerwone maki spod Monte Cassino”.
– Koncert był jednym z elementów kietrzańskich obchodów zakończenia drugiej wojny światowej – zaznacza dyrektor domu kultury, Wiesław Janicki. – Na koniec wokalistka otrzymała bukiet czerwono-białych kwiatów. Poprosiła, aby w jej złożyć go dzisiaj w Kietrzu przy ul. Matejki pod tablicą upamiętniającą losy jeńców wojennych zamkniętych w obozie. Tak też się stało.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany