Wojna to największe okrucieństwo...

Atlantyda zaśpiewała piosenki związane z okresem wojennym, a raciborzanie, którzy przeżyli wojnę, opowiedzieli o swoich doświadczeniach. Tak wyglądało dzisiejsze spotkanie zorganizowane w RCK z okazji rocznicy wybuchu II wojny światowej.
- To spotkanie nie ma tylko przypomnieć nam chwile i wydarzenia związane z Westerplatte, ale również to, co działo się w Raciborzu. Raciborska grupa eksploracyjno-rekonstrukcyjna Eule zaproponowała zaprosić pana Alfreda Mroza, rodowitego raciborzanina, który właśnie w Raciborzu przeżył wojenny czas - mówiła na samym wstępie dyrektor RCK Janina Wystub. - Pan Alfred to jedna z osób, która inspiruje nas do tworzenia historycznych inscenizacji. Na podstawie jego opowiadań chcemy stworzyć reportaż lub film dotyczący Raciborza - zdradzili przedstawiciele grupy Eule.
- Pamiętam jak wojsko maszerowało przez Racibórz w kierunku Dębicza, w kierunku granicy, gdzie szlabany były zamknięte. Pierwszy strzał padł ze strony polskiej, ale Niemcy się z nimi rozprawili i poszli w kierunku Rybnika. Codziennie widać było wyruszające wojsko. Byłem wtedy w III klasie i pamiętam, że mieliśmy wolne, by uroczyście żegnać żołnierzy - wspominał Alfred Mrozek. - A pamięta pan marsz śmierci w 1945 r.?, który przechodził przez Racibórz? - dopytywał obecny na spotkaniu Bolesław Stachow. - Pamiętam, że jak przechodzili przez Racibórz więźniowie obozów koncentracyjnych, to był styczeń, silny mróz. Nie mieliśmy pojęcia o tym, co działo się w Polsce - odpowiedział pan Alfred.
- Do Raciborza oblicza wojny dotarły tak naprawdę w 1945 roku. Wcześniej można powiedzieć, że żyliśmy normalnie, za wyjątkiem kartek żywnościowych. Pamiętam dzień, kiedy pilot Amerykański awaryjnie musiał zrzucić bombę i zrobił to na budynek przy ul. Skłodowskiej. Aby nie wywoływać w Raciborzu wojennej paniki, dom w 3 dni został odbudowany - opowiadał Piotr Libera, który szczególnie źle wspomina czas, gdy do Raciborza weszli sowieci. - Jak można mówić, że wojna w Raciborzu zaczęła się w 1945 r. Przecież Polacy byli tutaj prześladowani od 1939 roku. To wtedy już wszystko, co polskie, zaczęło być zakazane - nie krył oburzenia Bolesław Stachow.
- Wojna to okrucieństwo, największe jakie może być - zgodzili się wszyscy wypowiadający się.
O oprawę artystyczną wieczoru zadbał Klub Poezji Śpiewanej Atlantyda, który w RCK prowadzi Irena Hlubek. Młodzież wyśpiewała i wyrecytowała utwory z II wojną światową związane.
JaGA
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany