Starówka bez ikry

W Warszawie i Katowicach szukają sposobu na banki. Władze nie chcą ich na reprezentacyjnych traktach. W czym tkwi ten problem, widać jak na dłoni w Raciborzu. Najwyższy czas, by to zmienić.
Ulica Długa, zwana już złośliwie bankową, lśniła z początkiem lat 90., kiedy to odnowiono elewacje kamienic. Najdłuższy trakt starego Raciborza, dawniej przejezdny, potem przerobiony na deptak, pojawiał się na pocztówkach. Było tu pełno sklepów, w tym butik osławionego Art-B, Desa a nawet galeria BWA. Potem zaczął oddziaływać wolny rynek. Dla najmniej dochodowych biznesów oznaczało to klapę. Więcej na stół wykładały banki i biura pośrednictwa pracy, a właściciele lokali zacierali ręce, bo w końcu z tego żyją.
Na Art. Cafe, ostatnią ostoję miejscowej bohemy, czasem zbyt głośno opuszczającej ten przybytek, mieszkańcy non-stop słali donosy. Niedawno ostatecznie do historii przeszła zasłużona Tęczowa, którą nie dość, że zawalono wannami, kabinami i umywalkami, to jeszcze na zewnątrz oklejono reklamami. Wygląda teraz jak stara choinka z byle jakimi bombkami. I co z tego, że Muzeum może zachwycić turystów, skoro wychodząc z dawnego kościoła św. Ducha widzą na wprost – nazwijmy to łagodnie – armaturę sanitarną. Aż się prosi, by prezydent zareagował na ten bajzel, skoro do Muzeum zaprasza wszystkich oficjeli.
Ostatnim miejscem spod znaku kultury jest przy Długiej siedziba Towarzystwa Miłośników Ziemi Raciborskiej. Po prawdzie, to jednocześnie ostatni namacalny dowód istnienia tej zacnej organizacji. TMZR już dawno stracił dynamizm z lat 80. Grono działaczy się wykrusza, a jedyne, co zostało z dawnego blichtru, to właśnie siedziba przy Długiej, mocno już zaniedbana, jakby wymarła, podobnie jak Długa, która kładzie się do snu z chwilą zamknięcia banków.
Magistrat nie kryje, że Długa mogłaby być raciborską starówką. W tym roku jej część będzie miała nową nawierzchnię. Postawiono fontannę narodów. O Długiej z butikami, kawiarniami i restauracjami marzył na jednej z wiosennych sesji radny Tomasz Kusy z PiS. Proponował, by Rada uchwaliła wyższe stawki podatku dla nieruchomości dla lokujących się tu banków. Roczny wymiar tej „dolegliwości” wyniósłby raptem około 30 zł, ale Kusy się upierał, twierdząc, że są potrzebne choćby symboliczne gesty.
Tymczasem wydaje się, że takim gestem na początek może być np. przeniesienie siedziby TMZR do jakiejś szkoły bądź do Strzechy albo RCK-u. Świetnie położony, zaniedbany dziś lokal miasto mogłoby oddać w najem, ale w przetargu ograniczonym dla działalności gastronomicznej. Takie kroki chcą podjąć u siebie władze Katowic i Warszawy. Te pierwsze mają problem z bankami przy Mariackiej, te drugie przy Marszałkowskiej.
Już teraz na Długiej kilka lokali stoi pustych. Najprawdopodobniej czas inwazji banków i biur pośrednictwa pracy dobiega końca, ale nie oznacza to, że ulica od razu odzyska dawny charakter. Najprawdopodobniej banki same wkrótce zaczną stąd migrować w kierunku Mickiewicza bądź Opawskiej, gdzie swoją nową lokalizację upatruje choćby PKO BP, bo dostrzegą minusy bycia w miejscu coraz mniej uczęszczanym.
Nie chciałbym, by prezydent Mirosław Lenk popełniał te same błędy, co jego poprzednicy. Rynek, do czasu ustawienia ogródków piwnych, wyglądał tak samo „żywo” jak plac Kim Ir Sena w Phenianie. Oby nie stało się podobnie z odnowioną Długą, przy której jest co prawda piękna fontanna, ale nikt nie pomyślał, by ustawić tu ławki. Od dawna magistrat obiecuje małą statuę Krzysztofka. Może właśnie taki element z preferencjami dla kafejek pomoże Długiej stać się rzeczywiście starówką, oczywiście na miarę Raciborza. Nic by się też nie stało, gdyby magistrat pozwolił tu handlować za darmo kwiatami, pod warunkiem, że stoisko będzie miało też pamiątki z naszego miasta.
Grzegorz Wawoczny
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany