Z tego pieca chleba nie będzie

Felieton. Wystarczy rzut oka na dane fiskusa i już mamy odpowiedź na pytanie, dlaczego w Raciborzu prosperita gospodarcza jest tylko pobożnym życzeniem. Otóż okazuje się, że powiat zamieszkują przede wszystkim pracownicy najemni i konsumenci. Biznesmenów jak na lekarstwo.
Na ponad 62 tys. podatników w powiecie raciborskim, ledwie 1270 przekroczyło w 2009 r. drugi próg, a więc zarobiło ponad 85,5 tys. zł. W tej grupie wcale jednak nie dominują przedsiębiorcy. Dobrze zarabiają chociażby lekarze (ich roczne PiT-y nieraz przekraczają 200 tys. zł), prawnicy i samorządowcy najwyższego szczebla.
Mamy, owszem, kilka dużych zakładów pracy, ale boomu gospodarczego nie wywołają. Zatrudniają nadal tysiące ludzi, ale znacznie mniej niż u progu lat 90., przez co Racibórz stracił aż 10 tys. mieszkańców!
Największą grupę pracodawców w rozwiniętych gospodarczo krajach zachodnich tworzą rentowne małe i średnie prywatne przedsiębiorstwa, a tych akurat jest u nas jak na lekarstwo. Trudno zatem spodziewać się ożywienia gospodarczego, bo niby kto ma tego dokonać?
Prawda jest więc brutalna. Bardzo dobrze zarabia raptem jeden na 60 podatników i na dodatek tylko część z dobrze zarabiających to biznesmeni. Promocji gospodarczej miasta komentować nie trzeba, bo od dwóch dekad niczym takim – na poważnie - w ratuszu się nie zajmowano. Obraz kiepskiej kondycji lokalnej prywatnej inicjatywy widać jak na dłoni. Niedawne obchody 20-lecia Raciborskiej Izby Gospodarczej nazwijmy kurtuazyjnie skromnymi, tak samo jako szeregi szacownego gremium. Spójrzmy na samorząd. W radach miasta, powiatu oraz gmin ludzi biznesu ze świeczką szukać. Do polityki się nie garną, bo pieniądz lubi ciszę, tym bardziej, że biznesmen w Polsce budzi zazdrość, a nie szacunek.
Mamy więc władze, które z biznesem nie miały nic wspólnego, wydawać publiczne pieniądze może i potrafią, ale zarabiać już nie bardzo.
Sztuką rządzenia na poziomie lokalnym jest nie tylko racjonalna dystrybucja publicznych pieniędzy, ale przede wszystkim umiejętność ich gromadzenia poprzez stwarzanie warunków do rozwoju biznesu. Za biznesem idą miejsca pracy i większe podatki. Im lepiej ma się biznes, tym lepiej ma się samorządowa kasa, miasto i powiat.
Patrząc zatem na skromne grono raciborskich bogaczy i jeszcze skromniejsze majętnych biznesmenów, mam obawy, czy odczujemy choćby malutki gospodarczy postęp. Dlatego też wszystkich chętnych do rządzenia miastem i powiatem zapytałbym w nadchodzącej kampanii nie o to, na co chcą wydawać publiczne pieniądze, ale jak zamierzają wspierać biznes. I nie chodzi tu o same hasła i slogany, ale o spójny i sensowny program działań, bo, proszę mi wierzyć, możliwości jest wiele. Ale o tym później.
Grzegorz Wawoczny
Tekst pochodzi z tygodnika Nasz Racibórz, 13 sierpnia 2010.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany