Czy władze Raciborza wiedziały w 1997 r. o wysokości fali powodziowej?

To kluczowe pytanie, które stawiono już krótko po kataklizmie z lipca przed 25 laty. Do tematu wraca kanał YT CiekaweHistorie. Materiał o powodzi na Odrze opublikowany dwa dni temu ma już blisko 600 tys. wyświetleń.
- Chcąc by materiał nie brzmiał jednostronnie przed i w trakcje jego realizacji poprosiliśmy (mailowo i smsowo) o wypowiedź następujące osoby: Aleksander Kwaśniewski (ówczesny prezydent), Włodzimierz Cimoszewicz (ówczesny premier), Leszek Miller (ówczesny minister spraw wewnętrznych i administracji). Żadna z tych osób nie zdecydowała się na udzielenie wypowiedzi w tym temacie - ujawniają twórcy materiału.
Zgodzili się za to wypowiedź ówczesny prezydent Raciborza Andrzej Markowiak i dyrektor SP 15, późniejszy prezydent Mirosław Lenk. Czas 2:46
W Raciborzu, we wtorek rano 8 lipca, Odra wdzierała się na obiekty Ośrodka Sportu i Rekreacji przy ul. Zamkowej. W południe nieprzejezdny był wiadukt przy ulicy Piaskowej. Na Ostrogu słychać było ujadanie psów zamkniętych w kojcach, znajdującego się tuż przy wałach kanału Ulga, schroniska przy ul. Rudzkiej. W południe mieszkańcy osiedla domków jednorodzinnych przy ul. Armii Krajowej wylegli na wały. Kto mógł, ten sypał piasek do worków i układał je na wale. W Uldze woda płynęła już koroną wałów. Wody nie mieściło także stare koryto. Od rana zalany był park zamkowy. Około godziny 14.00 Odra wdzierała się na Odrostradę. Swojego zakładu bronili pracownicy ZEW-u.
Poza mieszkańcami Ostroga mało kto doceniał powagę sytuacji. Od strony władz miasta czy też Rejonowego Komitetu Przeciwpowodziowego nie nadchodziły ostrzeżenia. Później tłumaczono to brakiem informacji z Katowic i zaskoczeniem rozmiarem kataklizmu. Liczono się jednak z zalaniem Ostroga i Płoni, bo rozpatrywano możliwość wysadzenia wałów przy Uldze od strony Markowic. Wiedziano, że są one wyższe od wałów wewnętrznych ochraniających centrum miasta. Dwa lata wcześniej wytknęła to Najwyższa Izba Kontroli, która badała stan zabezpieczeń przeciwpowodziowych w całym kraju. Do wysadzenia ostatecznie nie doszło. Około godziny 16.00 na Ostrogu zaległa złowroga cisza. Nieprzejezdna była droga w kierunku Gliwic. Podtapiało ZEW S.A. i Płonię, gdzie nie wytrzymał wał przy rozdzieleniu Odry na stare koryto i Ulgę.
Późnym wieczorem, jak twierdzą świadkowie, przez rzekę przetoczyła się wysoka fala. Był to efekt opróżnienia czeskich zbiorników retencyjnych, dla Ostroga, Płoni, Nowych Zagród po prostu wyrok. Woda wdzierała się z wszystkich stron. Z dwóch pierwszych dzielnic zrobił się polder. Zalany był ZEW S.A., RAFAKO S.A. i inne mniejsze zakłady leżące w pobliżu Odry, w tym rozdzielnia gazu i Zakład Energetyczny. Przez noc poziom rzeki nadal wzrastał. Mieszkańcy Obory z trwogą obserwowali chroniące ich wały.
Około godziny 21.30 w Zakładach Elektrod Węglowych S.A. zauważono silne jarzenie się pieca grafityzacyjnego nr 1. Kilkanaście minut później nastąpiły pierwsze wybuchy. Kolejne miały coraz większą siłę. Apogeum pożaru przypadło na godzinę 1.00 w nocy. Nad zakładem i graniczącymi z nimi dzielnicami rozbłysła żółta łuna. Wybuchy słychać było w całym mieście. Na moście zamkowym zebrał się tłum gapiów. Pożar zniszczył część dachu hali oddziału grafityzacji oraz dwa piece grafityzacyjne.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz