Strach towarzyszył nam zawsze

- Film stworzono nie tylko dla młodzieży, ale i dla mieszkańców miasta, by pokazać, że wśród nas są osoby, które przeszły tę katorgę - mówiła wiceprezydent Ludmiła Nowacka przed projekcją filmu "Nieludzka ziemia. Historia zesłańców". Otwarto też wystawę obrazującą życie deportowanych do Kazachstanu.
Film prezentujący historię 5 osób, które obecnie mieszkają w Raciborzu, a które przeżyły deportację na Sybir, to dzieło Lucyny Gadaj i Adriana Szczypińskiego. Jego bohaterami są Roman i Ludmiła Wierzbiccy, Ryszard Bednarczyk, Maria Cycaj i Teresa Pawłowska, a o część historyczną filmu zadbał dyrektor G5 Dariusz Malinowski. - To takie nasze spontaniczne wspomnienia. Nie przygotowywaliśmy się specjalnie do tego filmu, nie były to wyuczone wcześniej kwestie - mówił pan Roman. - Chciałbym, by ten film pomógł odnaleźć się młodzieży w tym hałaśliwym świecie, by umieli czerpać z naszych tradycji - dodał.
- Pomyśleliśmy, że warto wykorzystać wiedzę i przeżycia tych ludzi, by przybliżyć historię innym. Opowiadanie wielokrotnie tego samego jest trudne dla tych osób, stąd film - wyjaśnia Ludmiła Nowacka. - Warto posiłkować się tym, co mamy w lokalnym środowisku - dodaje.
- Wchodzili do mieszkań pod pretekstem poszukiwania broni, przeszukiwali mieszkania bardzo brutalnie - niszczyli wszystko. Towarzyszyła temu też kradzież - mówił w części historycznej filmu Dariusz Malinowski. - Gdy po nas przyszli było nas troje dzieci, dwóch braci i ja, mama w ciąży i ojciec. Zbierać się, półgodziny macie. Nie było wiele gadania - wspominała Maria Cycaj. - 50 osób wchodziło do wagonu. Był tam piecyk i w kącie dziura jako toaleta - mówiła. - Trudno było trafić do tej dziury. Było to bardzo krępujące zwłaszcza dla kobiet w ciąży czy młodych dziewczyn - dodała Teresa Pawłowska. - Było bardzo zimno, dzieci umierały. Piec dawał trochę światła i ciepła - opowiadała dalej pani Maria. - Trzy tygodnie tak jechaliśmy. Ani razu się nie myliśmy, ani nie przebieraliśmy, dzieci w brudnych pieluchach. Był straszny smród - kontynuowała pani Teresa.
- Słyszałam w tym filmie słowo strach. Ten strach towarzyszył nam przez wszystkie lata. Gdy szliśmy spać zastanawialiśmy się, kogo z sąsiadów na drugi dzień nie zobaczymy. Wróciliśmy do Polski i też był strach - mówiła po projekcji filmu Nina Rupeta, która przyczyniła się do powstania prezentowanej w DK Strzecha wystawy pt. "Myśmy do stepów unieśli ojczyznę". - Dziękuję Polakom, którzy wyciągają do nas pomocną dłoń - dodała.
Wieczór poświęcony deportowanym na Sybir połączony został z obchodami 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Pamiętano również o ofiarach sobotniej katastrofy lotniczej i na samym wstępie uczczono ich minutą ciszy.
Nie zabrakło młodych raciborzan, którzy przyszli ze swoimi nauczycielkami historii: Dorotą Michalicką z SP 4 i Bogumiłą Wołoszyn-Beke z SP 1, by dowiedzieć się więcej o losie ludzi deportowanych. - Film był bardzo ciekawy i dzięki niemu wiemy o tych wydarzeniach więcej. Polecamy go wszystkim - mówiły Karolina Pyszny, Katarzyna Sowa i Zuzanna Rybka, uczennice klasy VI.
JaGA
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany