W deszczu prosili o urodzaj
Mimo kapryśnej pogody, do centrum Pietrowic Wielkich przybyły tłumy. Z parasolami w ręku podziwiali jeźdźców, biorących udział w błagalnej procesji wielkanocnej. Było ich nieco mniej niż w latach ubiegłych. – Dziś naliczyliśmy 62, zwykle jest ich około stu – słychać było wśród tłumu.
Punktualnie o 13.00, gdy zabrzmiały kościelne dzwony, jeźdźcy przybyli do Pietrowic Wielkich wsiedli na swoje konie i kolejno ruszyli w procesji. Nie zabrakło w niej rodziny Kampków z Kornowaca, którzy tradycyjnie od pięciu lat przyjeżdżają prosić Zmartwychwstałego Chrystusa o dorodne plony. – Od tygodnia przygotowujemy konie. Sami też się szykujemy kilka dni, bo taką tradycję trzeba pielęgnować – mówi Bartłomiej Kampka. Drugi raz w procesji uczestniczy Agnieszka Ostrowska z Pawłowa. – Dużo i często jeżdżę na koniu. Szkoda by było nie uczestniczyć w takim miłym dniu – podkreśla dziewczyna.
Oprócz jeźdźców pobliskich wiosek, prosić o urodzaj pojechali mieszkańcy wsi z województwa opolskiego, goście z Czech oraz dwóch mężczyzn z Berlina. Jak zwykle na konia wsiadł proboszcz tamtejszej parafii, ks. Damian Rangosz. Jechał wierzchem w szatach liturgicznych, obok niego dwóch gospodarzy wiozło krzyż i figurę Zmartwychwstałego Chrystusa. Do pokonania mieli dwa km, przez ten czas odmawiali różaniec w języku morawskim.
W tej niewątpliwie jednej z większych w regionie, a zarazem Polsce procesji wielkanocnej uczestniczył niemiecki konsul. – Kiedy rano wstałem i zobaczyłem za oknem deszcz, pomyślałem, że w tym roku nie pojadę na procesję. Jednak chęć uczestnictwa w niej była silniejsza i oto jestem tu z wami – mówi nie kryjąc zadowolenia. Nie zabrakło też posła Henryka Siedlaczka, miłośnika kultywowania takich tradycji. – Od kilkunastu lat uczestniczę w procesjach wielkanocnych. Bynajmniej nie z powodu obowiązku, ale po to, by kontynuować tak piękną i radosną tradycję – zaznacza.
Pełen podziwu i uznania dla gospodarzy biorących udział w procesji jest sam wójt gminy, Andrzej Wawrzynek. – Kiedyś gospodarze hodowali konie, by im przy pracach w polu pomagały. Dla nich rzeczą oczywistą był udział w błagalnej procesji. Dziś konie służą do celów turystycznych i rekreacyjnych. Mimo to tradycja jest wciąż kultywowana – podkreśla wójt Wawrzynek.
Oprócz uroczystego objazdu pól i nabożeństwa w drewnianym kościółku św. Krzyża, dla przybyłych przygotowano szereg atrakcji na boisku LKS-u. – Nie wiem czy cały program, jaki dla gości przygotowaliśmy uda się zaprezentować. Na pewno postaramy się, by było tego jak najwięcej – zaznacza Andrzej Wawrzynek.
(k)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany