Szpital w Raciborzu tonie! Marek Labus komentuje stanowisko dyrektorów lecznic jednoimiennych

- Trzeba powołać zespół kryzysowy złożony ze specjalistów od takich sytuacji i przestać udawać, że wszystko jest dobrze, bo kilka poradni przy szpitalu zaczęło działać - pisze raciborski menedżer służby zdrowia.
Komentarz do informacji o sytuacji szpitali jednoimiennych - dotyczy stanowiska dyrektorów szpitali jednoimiennych, opublikowanego dziś na naszym portalu na wniosek dyrekcji Szpitala Rejonowego w Raciborzu.
Czytaj: Szpitale jednoimienne domagają się pomocy od NFZ i ministra zdrowia
Zarządzający szpitalami oraz podmioty tworzące lub właściciele powinni wiedzieć, że prowadzenie szpitala uwarunkowane jest całą gamą przepisów, których trzeba przestrzegać, by szpital mógł legalnie działać. Należy również pamiętać, iż płatności dokonywane na rzecz szpitala muszą wynikać z podpisanych umów lub twardych przepisów prawa.
Ustawa covidowa nie jest najlepiej skonstruowana, bo podejmowano ją w pośpiechu. Jednak w stosunku do tzw. szpitali jednoimiennych zawiera dość precyzyjne zapisy, o czym starałem się od miesięcy przekonać i lokalny samorząd jak również Ministerstwo Zdrowia oraz Senat RP. Zgodnie z ustawą covidową, tylko polecenie o przekształceniu wydane szpitalowi przez Ministra Zdrowia gwarantowało ustawowo zwrot środków poniesionych na przystosowanie szpitala do tej roli, a w razie poniesienia straty na takiej działalności Minister Zdrowia (gdy wydał polecenie) jest zobowiązany do naprawienia tej straty (art. 10 ustawy covidowej).
Praktycznie wszystkie szpitale jednoimienne zostały przekształcone na polecenia wojewodów, które to polecenia nie mają walorów polecenia ministerialnego, tj. nie gwarantują ani zwrotu poniesionych nakładów ani pokrycia ewentualnej szkody przez Ministra Zdrowia.
Starosta raciborski i dyrektor szpitala postanowili posłuchać polecenia wojewody, z którego nic nie wynikało, a do tego było wadliwe prawnie i dokonali przemodelowania nie tylko szpitala, ale całej opieki zdrowotnej w powiecie w kilka dni, bez żadnych zabezpieczeń zwrotu kosztów oraz ryzyka poniesienia straty. Pisałem i mówiłem o tym wielokrotnie. Radni powiatowi z uporem maniaka powtarzali za starostą, że wojewoda miał prawo takie polecenie wydać i ze trzeba było to realizować.
Do dziś nie chcą się przyznać do błędu. A przeprowadzenie tej operacji bez decyzji Ministra Zdrowia skutkuje tym, że dziś szpital stoi na skraju bankructwa, że nie ma żadnych umów i zabezpieczeń w sprawie pokrycia straty, czego wyrazem jest wreszcie to stanowisko dyrekcji szpitala i wszystkich innych szpitali jednoimiennych. Jak na ironię Rada Powiatu odrzuciła wszystkie skargi na starostę, a złożone petycje rozpatrzyła z uzasadnieniem, iż składający je czyli moja osoba nie ma racji.
Obecnie, kiedy już widać jak na dłoni, że sytuacja szpitala jest tragiczna, że ratunek jest tylko w Ministerstwie Zdrowia (o czym pisałem kilka miesięcy temu) powiat i miasto powinni zewrzeć szyki, skończyć z propagandą sukcesu, nic nie znaczącymi oświadczeniami wojewody. Trzeba powołać zespół kryzysowy złożony ze specjalistów od takich sytuacji i przestać udawać, że wszystko jest dobrze, bo kilka poradni przy szpitalu zaczęło działać.
Szpital tonie, za rok trzeba będzie pokryć wielomilionowy wynik ujemny szpitala, a bez gwarancji ministerialnych nie będzie można tej szkody od Ministra Zdrowia dochodzić.
Tak to, niestety, się kończy, kiedy kompletni amatorzy powiatowi decydują o zdrowiu i finansach szpitala, a dyrekcja nie ma na tyle odwagi i profesjonalizmu, by odmówić wojewodzie wykonania polecenia, które od początku było niewykonalne.
Marek Labus
Komentarze (0)
Dodaj komentarz