Stanowisko prezydenta Raciborza w sprawie likwidacji szkoły

Prezydent Dariusz Polowy w rozmowie z nami tłumaczy przyczyny podjęcia dyskusji o likwidacji jednej z raciborskich szkół podstawowych oraz kreśli możliwy finał jej zakończenia.
Sprawa stała się głośna od czasu wizyty prezydenta na spotkaniu z mieszkańcami Nowych Zagród. Padło wtedy pytanie o likwidację jednej z raciborskich szkół. Ma to związek z niżem demograficznym i około tysiącem wolnych miejsc w obecnie działających placówkach. Dariusz Polowy mówił wtedy, że w odpowiednim czasie o swoich planach poinformuje rodziców.
Informacji z ratusza na zewnątrz na razie nie ma, o możliwych planach rozpisują się media, są - czemy akurat prezydent nie zaprzecza - urzędowe analizy i jest protest rodziców SP 4, 13, 15 i 18, do których docierają sygnały, że coś jest na rzeczy, a konkretnie, że trwają ponoć rozmowy z kuratorem na temat likwidacji. Najczęściej wymieniana jest SP 15.
- Żadnych pism do kuratora nie było - powiedział nam wczoraj Dariusz Polowy, przypominając, że zgodnie z procedurą radni najpierw powinni podjąć uchwałę intencyjną w sprawie zamiaru likwidacji, co zobowiąże prezydenta do powiadomienia rodziców i kuratora oświaty. Na podjęcie uchwały rada ma czas do końca lutego. Projekt powinien być przekazany radnym 14 dni przed sesją, a potem być przedyskutowany na komisjach. Swój udział w procesie likwidacji mają związki, w tym liczne w Raciborzu ZNP, i z pewnością nie będą milczeć.
Kurator wyda w sprawie zamiaru likwidacji opinię i będzie ona wiążąca, chyba, że samorząd zdecyduje się na jej zaskarżenie w trybie procesu administracyjnego i go wygra. W praktyce jednak decydenci decydują się na rozmowy z kuratorem przed podjęciem uchwały intencyjnej. Chcą mieć przynajmniej nieformalną pewność co do tego, że zapali im zielone światło. Takie właśnie rozmowy mają się obecnie toczyć, co zapewne dociera do rodziców i opozycji, skoro dwóch radnych opozycji Michał Kuliga i Paweł Rycka postanowiło zapytać o to wprost prezydenta.
Kluczowe jest jednak stanowisko Rady Miasta. Tu prezydent ma większość, ale trzeba pamiętać, że to większość koalicyjna złożona z KWW Dariusz Polowy Racibórz może być wielki, najbliższego mu PiS-u oraz podkreślającego swoją niezależność NaM-u Dawida Wacławczyka oraz wyczulonych na punkcie niezależności radnych związanych z wiceprezydentem Michałem Fitą i - dodajmy pośrednio - Michałem Wosiem. Ci ostatni zostali szczególnie poturbowani politycznie w związku z przeniesieniem pływaków SP 15 do aquaparku. Wśród protestujących byli ludzie wprost związani z M. Fitą w wyborach, które przecież chciał wygrać samodzielnie, zanim zawarł w II turze sojusz z D. Polowym.
Teraz każdy radny z osobna będzie sobie musiał odpowiedzieć na pytanie, jak zagłosować. Opozycja skupiona wokół Mirosława Lenka tudzież radni neutralni (L. Nowacka, K. Klimaszewska, Z. Kobylak) są w komfortowej sytuacji. Wykażą zapewne zrozumienie dla rodziców.
Ci, którzy poprą likwidację sporo ryzykują. Racibórz jest przecież mały, a dzięki mediom, w tym społecznościowym, pamięć wyborców już nie taka krótka, tym badziej, że ludzie oczekiwali od obecnej ekipy odwrócenia trendów depopulacyjnych, a nie zamykania szkół. - Racibórz miał być znów wielki - przekonywał przecież prezydent, a PiS, NaM i ludzie M. Fity złożyli pod tym zobowiązaniem podpisy. Minął rok obecnej kadencji i dla każdego z dnia na dzień staje się coraz bardziej oczywiste, że trzeba zachować twarz przed wyborami w 2023 r., szczególnie w sytuacji, gdyby myśli obecnych koalicjantów zaczęły sięgać politycznych projektów nie powiązanych już z osobą Dariusza Polowego. Siłę koalicji daje przecież PiS, NaM i komitet M. Fity, a nie ludzie, o których można powiedzieć, że są od prezydenta.
- Nikomu nie będę wykręcał ręki - powiedział nam wczoraj prezydent, dodając, iż wola większości będzie dla niego jasnym sygnałem, że jest zgoda na nadmierne obciążenie budżetu miasta oświatą, nawet kosztem innych obszarów, szczególnie inwestycji. Dariusz Polowy tłumaczy, że racjonalizując strukturę oświaty chce przygotować miasto na nową perspektywę unijną, czyli realizację projektów, na które ratusz musi mieć środki oraz zdolność kredytową. Dodaje, że obecna struktura oświaty nie jest jego dziełem, a stanem zastanym po poprzednikach. Nie od dziś, a jeszcze od ubiegłej kadencji było wiadomo, że szkół jest za dużo, a ich utrzymanie jest drogie.
Niewykluczone, że obóz polityczny prezydenta ma obawy przed starciem z falą społecznego niezadowolenia, prezydent zaś ma obawy, czy obóz zachowa jedność skoro nie był jednomyślny w sprawie chociażby projektu zniesienia zakazu spożywania alkoholu na bulwarach.
Problemu być może chce też uniknąć kuratorium. SP 15 to przecież nie jest mała szkółka w małej wiosce. Zakotwiczone tu powiązania mają znacznie szerszy zasięg mogący wpłynąć na postrzeganie w mieście tzw. dobrej zmiany. Wszak to przecież obecna ekipa rządzącą przeprowadziła reformę oświaty i zahamowała zapędy samorządów przed likwidacją szkół. Popierany przez PiS prezydent Raciborza - likwidator dużej szkoły nie wpisywałby się w retorykę zjednoczonej prawicy tak wyczulonej na kwestie społeczne.
Co więcej, likwidacja jednej ze szkół, a konkretnie SP 15, bo to o niej się mówi w kuluarach, otwiera szerokie pole dla opozycji. Na tle niepopularnej decyzji bardzo łatwo będzie rozliczyć Dariusza Polowego z przedwyborczych obietnic - obiecanej zabudowy placu Długosza przez Eko-Okna, darmowej komunikacji, czy nowych inwestorów i mieszkań. Z tej dyskusji póki co obecny prezydent zwycięsko nie wyjdzie. Na razie finalizuje to, co zaczęli jego poprzednicy, a kolejne hasła o użeglowieniu Odry czy budowie portu nie zabrzmią poważnie.
W kuluarach przebrzmiewa też hasło o referendum w sprawie odwołania prezydenta. Społeczną mobilizację na rzecz ratowania dużych szkół można przecież łatwo obrócić przeciwko prezydentowi. Po kruszeniu betonu mielibyśmy wtedy szybkie pożegnanie dobrej zmiany.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz