Grzyby dla szczęśliwców, czyli raport z raciborskich lasów

Wstać skoro świt, czy jeszcze sobie pospać? Iść do tego lasu czy nie iść? Takie oto pytania od jakiegoś czasu zadają sobie pewnie nasi lokalni miłośnicy grzybobrań. Bo wrzesień to przecież tradycyjnie szczyt sezonu na podgrzybki, prawdziwki i inne wspaniałości runa leśnego. Oczywiście teoretycznie, bo w praktyce różnie to wygląda. Były lata, kiedy prawdziwy wysyp grzybów pojawiał się już w środku umiarkowanego lata, był też sezon, kiedy las uszczęśliwił nas dopiero w październiku a zbiory trwały do pierwszych mrozów. A jak jest teraz?
Media, co chwila donoszą nam o prawdziwym wysypie grzybów w polskich lasach, ale należy pamiętać, że w różnych częściach kraju panują różne warunki a my nie mieszkamy w Beskidach, ani w okolicach Zielonej Góry tylko na Ziemi Raciborskiej. Więc zanim ruszymy w las warto dowiedzieć się czy aby na pewno jest po co. I tu niestety mam dla czytelników nienajlepsze wieści. W podraciborskich lasach czy też, jak kto woli w lasach rudzkich grzybów póki co jest niewiele i o losach grzybobrania bardziej decyduje szczęście niż znajomość terenu. W ostatnich dniach w lesie zaroiło się, co prawda od ludzi z wiaderkami i koszami zachęconych odpowiednią temperaturą i ostatnimi opadami deszczu, ale pamiętajmy o tym, że grzybnia nie pojawia się na zawołanie i nie owocuje tak z dnia na dzień tuż po pojawieniu się sprzyjających warunków. W lesie przez długi czas panowała susza a ponad trzydziestostopniowe upały, które grzybni specjalnie nie służą skończyły się zupełnie niedawno. Dlatego też grzyby w naszych lasach owszem pojawiły się, ale tylko w tych miejscach gdzie miały odpowiednie warunki, czyli sprzyjający mikroklimat. Grzybobranie na chwilę obecną wygląda więc jak wędrówka po pustyni w poszukiwaniu oazy. Kilometrami maszerujemy z pustym koszem by w końcu w jednym miejscu znaleźć potem kilka a nawet kilkanaście sztuk dorodnych prawdziwków, podgrzybków czy ostatnio również kozaków. Na prawdziwy wysyp przyjdzie nam jeszcze chyba chwilkę poczekać, bo w to, że w końcu takowy się pojawi nikt z nas, prawdziwych grzybiarzy nie wątpi.
I jeszcze jedno. Zanim się jednak wybierzemy do lasu by sprawdzić czy przypadkiem nie jest inaczej niż pisze autor, pamiętajmy o zagrożeniu, jakim są kleszcze i o obowiązującym nadal okresowym zakazie wstępu do lasu w leśnictwach: Szymocice, Solarnia i Nędza, by do domu zamiast kosza grzybów nie przynieść przypadkiem boreliozy lub słonego mandatu.
h.mac
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany