Do starostwa dotarły złe wieści. Co dalej z oświatą?

Domysły już są, choć zasłyszane w kuluarach. Na powiatową oświatę jest o 2,5 mln zł mniej (cały budżet na 2014 to niecałe 42 mln zł), bo nie dość, że z powodu niżu demograficznego coraz mniej uczniów zapisuje się do klas pierwszych, to progi placówek opuszczają liczne roczniki absolwentów, którzy zaczynali naukę 3-4 lata temu. To musiało się odbić na poziomie finansowania z budżetu państwa, bo matematyki nie da się oszukać. Szkoły się kurczą, ale tylko jeśli chodzi o uczniów. Kadra pozostała ta sama.

W powiecie coraz częściej słychać, choć nieoficjalnie, że starostwo zapłaci teraz cenę za zwlekanie z restrukturyzacją sieci. Wynagrodzenia nauczycieli zawierają coraz mniej nadgodzin i zbliżają się do tzw. gołego pensum. Potem przyjdą zwolnienia. Subwencja jest znacznie mniejsza, ale koszty stałe utrzymania budynków i pracowników administracji nie spadły. Powiat musi dopłacać do niektórych placówek nawet blisko milion zł.

Obniżenie subwencji niesie też za sobą ograniczenia w zaciąganiu zobowiązań. Starostwo niebezpiecznie zbliża się do tzw. maksymalnych progów, za którymi nie będzie już można ratować się kredytami.

Na razie zarząd powiatu daje sobie miesiąc, by sprawę dokładnie przeanalizować, ocenić skutki obniżki subwencji dla finansowania poszczególnych placówek i odpowiedzieć na pytanie, co dalej, czyli co czeka nową ekipę po listopadowych wyborach. Odpowiedzialny za oświatę wicestarosta Andrzej Chroboczek nie chciał dziś na komisji oświaty snuć żadnych domysłów, zapowiadając, że zarząd musi zająć oficjalne stanowisko.

AHA, w

Na zdjęciu radni podczas obrad dzisiejszej komisji oświaty