Na grzyby czas. Pierwszy raport z lasów pod Raciborzem

... na początku września niespodziewanie pojawił się prawdziwek. Niestety, susza sprawiła, że grzyby tego szlachetnego gatunku w znacznej części zaatakowane były przez robactwo. Trzeba się było nieźle nachodzić, aby do domu wrócić z pełnym koszem. Przy braku opadów bardzo pomocna okazała się nocna mgła, która opadając nad ranem nawilżała ściółkę. Grzybom to wystarczyło. Później spadło trochę deszczu i obecnie w lasach mamy już do wyboru całą gamę znanych nam i najpopularniejszych grzybów. Właśnie rozpoczął się wysyp podgrzybka brunatnego a spotkać mnożna również podgrzybka zajęczego. Są koźlarze, maślaki i borowiki ceglastopore w tych rejonach popularnie zwane "gniewusami" z racji sino atramentowej barwy po nacięciu miąższu. Rozpoczyna się również czas opieńki miodowej, którą autor w ostatnich dwóch dniach spotkał już w lesie kilkakrotnie. Póki co do czynienia mamy z samymi młodymi okazami porastającymi całymi koloniami pnie drzew i zręby. O czym w przypadku opieniek warto pamiętać? Że ten mało atrakcyjny w wyglądzie, lecz niezwykle aromatyczny grzyb jest jadalny warunkowo tylko po ugotowaniu lub usmażeniu. Na surowo w przeciwieństwie np. do maślaków opieńka miodowa jest grzybem niejadalnym. No, ale kto jada grzyby na surowo? W przypadku borowików ceglastoporych należy z kolei pamiętać by nie łączyć ich spożywania ze spożyciem alkoholu. W lasach i na łąkach spotkamy też kanie. Mniej wprawnym zbieraczom leśnego runa radzimy jednak bardzo uważać, bo zdarza się pomylić ten grzyb ze śmiertelnie niebezpiecznym muchomorem sromotnikowym.
Ostatnie deszcze z całą pewnością ucieszyły amatorów grzybobrań, którzy liczą na jeszcze większe żniwo w najbliższych dniach i tygodniach. Dużo mniej cieszą się z tej perspektywy leśnicy. Jak twierdzą, tłumy ludzi odwiedzające ostatnio okolice Rud, Jankowic, Szymocic czy Kuźni Raciborskiej blokują samochodami wjazdy do lasu, zaśmiecają leśne parkingi i co gorsza niszczą ogrodzenia nowych upraw chronionych siatką przed obgryzającą drzewka dziką zwierzyną. Ludzie wyginają siatkę lub wręcz ją rozcinają i odchodzą. Nim ktokolwiek się zorientuje dzika zwierzyna niszczy znaczny odsetek nasadzeń. Straty po każdym sezonie liczone są podobno nie w tysiącach a w dziesiątkach tysięcy złotych. Na tłumy rozwrzeszczanych grzybiarzy niechętnym okiem patrzą też myśliwi. Ich zdaniem zwierzyna jest w tym okresie przepędzana z miejsca na miejsce, traci orientację i czasem wyskakuje wprost pod koła rozpędzonych samochodów powodując bardzo groźne sytuacje.
Pamiętajmy więc że wchodząc do lasu jesteśmy tam tylko gośćmi i tak powinniśmy się tam zachowywać a wychodząc zostawiamy go w takim stanie, w jakim chcielibyśmy zastać las przy okazji kolejnego grzybobrania. Zostawmy też w spokoju ogrodzenia upraw, bo nieogrodzonej przestrzeni jest wystarczająco dużo abyśmy mogli do woli napełnić przywiezione ze sobą wiadra i kosze. A kiedy grzybów nie ma w dużym lesie, nie ma ich również za siatką. To akurat rzecz pewna, bo sprawdzona.
h.mac
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany