82-letnia staruszka z Rud padła ofiarą oszusta

Z redakcyjnej poczty. Trudno byłoby zliczyć nam to, ile razy na naszych łamach przestrzegaliśmy przed różnego rodzaju złodziejami i oszustami, którzy krążąc po naszych miejscowościach, starają się naciągnąć lub okraść kogo się tylko da. Mamy nadzieje, że opisując bardzo często sytuacje, które wydarzyły się doprawdy, przyczyniamy się do wzrostu w nas wszystkich czujności i daleko idącej ostrożności.
To jednak są tylko nadzieje, a życie kreuje kolejne scenariusze, które bardzo często kończą się źle. I wierzyć się nie chce, jak można było po raz kolejny być tak naiwnym i łatwowiernym, w efekcie czego zostaliśmy wystrychnięci na przysłowiowego dudka. Tak jednak stało się znowu w Rudach, gdzie w miniony piątek okradziono 82-letnią samotną staruszkę, p. Agatę. Kobieta uległa "urokowi" złodzieja-oszusta, była łatwowierna, no i chciała mieć dobre serce. Tym razem złodziej swoją usługę wycenił na 1.500,- zł., bo tyle zrabował, a w zasadzie otrzymał od ufnej kobiety. Po zainkasowaniu wspomnianej kwoty, oszust prysnął niczym mydlana bańka. Zrabowanych pieniędzy z całą pewnością byłoby więcej, tyle tylko, że dzięki Bogu kobieta nie miała w domu większej gotówki. Złodziej bowiem potrzebował 3 tys. złotych. Taka miał potrzebę i o tyle właśnie poprosił kobietę.
Do zdarzenia doszło wczoraj w Rudach przy ul. Cegielskiej w mieszkaniu (domku) 82-letniej, samotnej kobiety. W to miejsce zawitał mężczyzna, jak się okazało o rysach Roma. Pod dom podjechał samochodem na niemieckich tablicach rejestracyjnych. Do środka wszedł obładowany 2 dużymi torbami. Jak się dostał do domu? Dobre pytanie. Wszystko wskazuje na to, że kobieta widząc na samochodzie białe tablice, od razu wizytę skojarzyła z pobytem swoich wnuków w Niemczech i wpuściła go do środka dobrowolnie. Od tego momentu wszystko toczyło się już szybko i wedle scenariusza napisanego przez złodzieja. Oto bowiem mężczyzna nakreślił kobiecie swoje problemy z przekroczeniem granicy (prawdopodobnie polsko-niemieckiej). Według jego opowieści mężczyzna miał na granicy problemy z Urzędem Celnym, który zażądał od niego opłaty cła w związku z przewożonymi 2 torbami (rzekomo wartościowymi). Niestety nasz "bohater" nie miał pieniędzy, więc nie mógł granicy przekroczyć. Przyznają Państwo, że niezły to bajer.
W związku z tym postanowił wpaść do obcej sobie kobiety w Rudach, po to by zdeponować u niej owe "wartościowe" 2 torby, które jednak w przyszłości odbierze albo lepiej wykupi. Wykupi bowiem za pozostawienie toreb ze skarbami zażądał od staruszki 3 tys. złotych. Oczywiście zadeklarował, że po powrocie zza granicy, raz jeszcze wpadnie do kobiety – torby odbierze i odda otrzymaną kasę. Jakie przekonywujące musiały być argumenty złodzieja, jakiż musiał być jego osobisty urok, skoro starsza pani "kupiła" bajer i wręczyła oszustowi 1.500,- zł. Tylko tyle, albo aż tyle! Bo tyle miała pieniędzy w domu. Złodziej po otrzymaniu pieniędzy, pogodził się już z tym, że otrzymał tylko połowę żądanej kasy, ale cóż począć – dobre i to. Wyszedł i zniknął. Naszym zdaniem na zawsze. Dlaczego? Ano proszę przeczytać.
Po wyjściu niespodziewanego gościa z pieniędzmi, kobieta spojrzała na 2 duże wypakowane torby. Wzbudziły one zaciekawienie i postanowiła sprawdzić ich zawartość. I cóż, natychmiast pojawiło się na jej twarzy wielkie zdziwienie, gdyż torby wypakowane były starymi szmatami i starymi garnkami. Po sprawdzeniu zawartości toreb kobieta nie ma już żadnych wątpliwości, że została oszukana i okradziona. Szkoda tylko, że przekonała się o tym tak późno. Czyżby znowu potwierdziło się stare ludowe porzekadło – mądry Polak po szkodzie?
mw
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany