Problemy z pomocą dla Tysmenicy
Nieoczekiwanie pomoc, jaką chce nieść Racibórz dla partnerskiej Tysmenicy na Ukrainie, napotyka na bariery.
Wszystko z powodu ustawy z...1933 r. Na zbiórkę publiczną dla Tysmenicy zgodę musi wydać minister spraw wewnętrznych i administracji. Potrwa to około miesiąca. Władze miasta biurokratyczną barierą są zawiedzione, bo z impetem przystąpiły do zbiórki darów dla Ukraińców. Tysmenica to partnerskie miasto Raciborza. Jeszcze niedawno mer gościł na obchodach 900-lecia naszego miasta. Teraz musi poddźwignąć swoje ponad 10-tysięczne miasto z ruin. Woda zalała je prawie całe. To największa powódź na Ukrainie od stu lat.
- W 1997 r. otrzymaliśmy pomoc i teraz musimy spłacić dług. Chce się dołączyć Kietrz, dzwoniono z Rybnika. Rozmawiamy z naszymi miastami partnerskimi, m.in. Roth, Leverkusen i Opawą, by się dołożyli. A tu masz, prawo staje się przeszkodą, a sprawę komplikuje fakt, że Ukraina nie jest w UE i w strefie Shengen. Po prostu nie przepuszczono by nas z pomocą przez granicę. Można by ominąć pewne procedury, gdyby wysłać pomoc przez kontakty rządowe, ale wtedy nie ma gwarancji, że trafi właśnie do Tysmenicy. Załatwianie formalności trochę więc potrwa - mówi prezydent Mirosław Lenk.
Z tego względu zbiórka nie dotyczy żywności i łatwo się psującej. - Zależy nam chemii gospodarczej, artykułach AGD, nowej odzieży - apeluje o pomoc prezydent.
(waw)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany