10 tysięcy złotych za piłki w ogródku

Kolejny list od kobiety, której działka sąsiaduje z boiskiem G5, trafił na biurko przewodniczącego komisji gospodarki Henryka Mainusza. Spór pomiędzy dyrektorem szkoły, miastem, a lokatorką trwa od dawna. Poszło o piłki, które wpadają na jej ogródek. Teraz chce od miasta 10 tys. zł.
Mieszkanka domu jednorodzinnego, której działka sąsiaduje z boiskiem Gimnazjum nr 5, od lat pozostaje w zaciekłym konflikcie z dyrektorem tej placówki Dariuszem Malinowskim oraz z władzami miasta. Tematem sporu są piłki, które wpadają do jej ogródka. Twierdzi ona, że młodzi gracze specjalnie rzucają na jej teren piłki. Przedwczoraj przewodniczący komisji gospodarki Henryk Mainusz otrzymał kolejny list oburzonej raciborzanki. Tyle że tym razem kobieta wysunęła już konkretne żądania wobec miasta. – Nie wiem, dlaczego ta pani ciągle do mnie pisze. Powinna przecież wyjaśnić sobie to z dyrektorem G5. Ja byłem tam kilkakrotnie, oglądałem ogrodzenie i naprawdę już nic więcej nie mogę zrobić – tłumaczył radnym Henryk Mainusz.
Obecny na komisji prezydent Mirosław Lenk zapewnił radnych, że wszystko, co miasto mogło zrobić, już zrobiło. – Podnieśliśmy nawet ogrodzenie do 2,5 metra. Wyżej już się nie da, bo konstrukcja nie wytrzymałaby tego. Niewątpliwe stwarzałoby to zagrożenie dla zdrowia i życia uczniów G5, jak i tej pani – zapewniał Mirosław Lenk. Jednak tym razem kobieta nie chce już, aby powiększano ogrodzenie, chce pieniędzy. W liście nadesłanym do przewodniczącego komisji wyszczególnia naprawy, jakie musiała wykonać po zniszczeniach młodych miłośników sportu. Za podwyższenie swojego ogrodzenia o 0,8 metra i naprawę rynien chce od miasta 10 tys. zł. Prezydent zapewnił, że raciborzanka takich pieniędzy nie dostanie. – Tam nie ma takich zniszczeń. Zawsze boiska miały 2-metrowe ogrodzenia i nikt się nie skarżył. Teraz przy boiskach wielofunkcyjnych pojawiły się 2,5-metrowe – skomentował Mirosław Lenk. Henryk Mainusz zaproponował natomiast, aby oburzona kobieta usiadła przy kawie z dyrektorem Dariuszem Malinowskim i wspólnie doszli do porozumienia. – Listy do urzędu miasta czy urzędu wojewódzkiego nic tu nie pomogą – podsumował przewodniczący.
(k)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany