Reklama

Najnowsze wiadomości

Styl życia30 lipca 200909:43

Dr med. Józef Rostek...

Dr med. Józef Rostek... - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
Reklama

... Życiorys a zarazem przyczynek do dziejów narodowego odrodzenia Śląska cz. 1. Gdy 150 lat temu przyszedł na świat nowy mieszkaniec Wojnowic, nikt nie przypuszczał, że ziemia raciborska będzie miała w jednej osobie przyszłego lekarza, a także działacza politycznego. Był nim przywołany w tytule dr Józef Rostek. Ponadto był pierwszym redaktorem „Nowin Raciborskich”, których pierwszy numer ukazał się w 1889 roku, a więc przed 120 laty. Dzisiaj jego imię nosi Szpital Rejonowy w Raciborzu.

W 1930 roku ks. dr Emil Szramek pochodzący z Tworkowa (jeden z nielicznych błogosławionych, wywodzących się z ziemi raciborskiej) opublikował w „Rocznikach Towarzystwa Przyjaciół Nauk Na Śląsku” obszerny życiorys dra Józefa Rostka, który postanowiliśmy przypomnieć, gdyż w tym roku przypada 80. rocznica jego śmierci. Dla uatrakcyjnienia zachowana została oryginalna pisownia.

Ś. p. dr Józef Rostek pochodził z rodziny włościańskiej. We Wojnowicach pod Raciborzem, na pograniczu językowem polsko-morawskim, urodził się dnia 12 listopada 1859 jako syn gospodarza. Ojcu było Florjan, a matce z Wyszkoniów Franciszka. We Wojnowicach uczęszczał też do polskiej wtedy jeszcze szkoły ludowej. W maju roku 1870 przeszedł do zupełnie niemieckiej szkoły elementarnej, a rok później do gimnazjum w Raciborzu i tam raptownie się germanizował, ulegając bez oporu niemieckiemu szałowi narodowemu, który podczas zwycięskiej dla Niemców wojny francuskiej ogarniał cały kraj (1870/71). Podczas studjów gimnazjalnych uważał się Rostek za Niemca i zupełnie zaniedbywał i zapominał język ojczysty.

Nagle nastąpiło u niego uświadomienie narodowe. Gdy był w siódmej z dziewięciu klas gimnazjalnych, tak zwanej wyższej sekundzie, dostała mu się przypadkiem do rąk książka Józefa Chociszewskiego "Piśmiennictwo Polskie" i odrazu spolszczyła go do tego stopnia, że już w lipcu roku 1877 w największej tajemnicy pojechał do Krakowa, tej krynicy ducha polskiego, zwiedził tam Wawel, Smoczą Jamę, Skałkę i Kopiec Kościuszki i od tej chwili był gorliwym i wiernym apostołem polskości, choć język polski jeszcze przez lata całe sprawiał mu trudności, zanim jako akademik zupełnie nim zawładnął. Dla Chociszewskiego żywił wdzięczną cześć dozgonną i osobno pojechał r. 1909 do Gniezna, gdy zasłużony ten pisarz ludowy obchodził 50-letni jubileusz pracy literackiej. W świadectwie dojrzałości, datowanem z dnia 12. marca roku 1880, najlepszą notę, bo "vorziiglich", miał z łaciny; z greki i z polskiego miał "gut", a z niemieckiego "befriedigend". Życzeniem pobożnych rodziców było, aby został księdzem, sam czuł pociąg do filologji, lecz ostatecznie zdecydował się na medycynę, zachowując jednak aż do śmierci przyjaźń klasykom greckim i łacińskim, szczególnie Cyceronowi i Horacjuszowi, ulubieńcom swoim z ławy gimnazjalnej. Z pisarzy polskich najwięcej pokochał później Juljana Klaczkę.

We Wrocławiu, gdzie odbywał studja lekarskie, młody Rostek zastał liczną kolonję akademików polskich ze Śląska i z Wielkopolski, lecz panowały wówczas cisza i zastój w polskich organizacjach studenckich. Wprawdzie Tow. Literacko-Słowiańskie czynności nie było przerwało, lecz Tow. Polskich Górnoślązaków z powodu bardzo małej liczby członków działalność w roku 1876 było zawiesiło podczas walki kulturnej i znikło bez śladu. Po odejściu z Wrocławiu tak wybitnych młodzieńców jak Konstanty Damrot i Rudolf Lubecki, którzy byli swego czasu przywódcami akademji, złączonej właśnie przez nich w Tow. Polskich Górnoślązaków, zabrakło tam podobnie silnych osobistości, a ku temu, po zamknięciu Kurji wrocławskiej, teolodzy rozproszeni byli po uniwersytetach austrjackich i bawarskich.

Do inicjatorów nowego życia należał medyk Rostek. Nie wystarczyło mu Tow. Literacko-Słowiańskie i Kółko Towarzyskie Wrocławskich Akademików narodowości polskiej, z Trąmpczyńskim na czele, ale z Wiktorem Lossem, Romanem Rychlem, Józefem Gregorem i rozbitkami Tow. Polskich Górnoślązaków (było ich trzech: Chrząszcz, Pendziałek i Tylla) założył w roku 1880 chlubnie znane Tow. Górnośląskie we Wrocławiu. Niestety, istniało ono tylko do roku 1886, bo uległo wtedy razem z wszystkiemi innemi związkami polskiemi rozwiązaniu wskutek reskryptu ministra oświaty Gosslera. Karbowiak pisze: "Był to naprawdę jeden z najpiękniejszych kwiatów odrodzenia narodowego na Śląsku – złamany nagle rozporządzeniem brutalnem rządu pruskiego".

Nowe Towarzystwo po raz pierwszy gremjalnie wystąpiło w roku 1881 w czasie uroczystości, związanych z intronizacją nowego księcia-biskupa wrocławskiego, Roberta Herzoga. Potem zabrano się do zwyczajnej pracy, aby w myśl ustaw:
,,1) wykształcić swych członków - było ich około 10 - w języku ojczystym a w szczególności zapoznać ich z gramatyką, literaturą i dziejami polskiemi i śląskiemi,
2) podnosić i utrzymywać w nich ducha religijnego,
3) łączyć młodzież górnośląską przez wspólną naukę i zabawę".

Praca musiała być gorliwa i systematyczna, skoro na młodych Ślązaków zwracała uwagę studjujących we Wrocławiu Wielkopolan, z pomiędzy których Jan Kasprowicz na ręce kolegi Rostka w roku 1882 złożył następujący wiersz do Śląska:

Śród niewoli, śród ucisku,
Trzeba nam wiary w zbawienie,
A w słonecznym spłynie błysk
I rozwieje nocne cienie
Wolność, złota.
Tak! wiary nam trzeba i pracy,
By rozegnać czarne chmury.
Więc dalej, bracia Ślązacy,
Podnieście głowy do góry.
Niech ochota
We waszem sercu na wieki zagości,
A i wy ujrzycie poranek wolności.

Szczególnie Rostek, impulsywny i w przekonaniach już wtedy radykalny, budził zainteresowanie mężów takich, jak dr Franciszek Chłapowski (Urodził się 1846 r. w Czerwonejwsi pod Kościanem, pobierał początkowo nauki w kolegjum jezuickiem w Mecu, uczęszczał potem do gimnazjum św. Marji Magdaleny w Poznaniu i studjował medycynę w Berlinie i Heidelbergu. Egzamina doktorskie złożył 1870 r. w Berlinie. Brał udział w wojnie francuskiej i jako znający język polski był przydzielony do pułków górnośląskich. Na wojnie zawarł z ludem śląskim przyjaźń serdeczną i dozgonną. Uzupełniwszy po wojnie studja lekarskie, osiadł 1872 r. w Król. Hucie, gdzie pozostał aż do stycznia 1874 r. Poznał Karola Miarkę i Juljusza Ligonia, z którym łączyła go odtąd przyjaźń prawdziwa. Był mu doradcą bezinteresownym i opiekunem. a po jego śmierci (1889) dalej zajmował się rodziną jego. Pamiątką pobytu Chłapowskiego w Król. Hucie jest tamtejsze Kółko Towarzyskie, założone w październiku 1872 r., którego był pierwszym prezesem. Opuściwszy Król. Hutę, osiedlił się po krótkiej przerwie w Bytomiu i rozwinął działalność jeszcze intensywniejszą. Stał się bożyszczem ludu, który miał nieograniczone zaufanie tak do jego sztuki lekarskiej jak i dobroczynności. Udzielał się dużo w towarzystwach polskich, założonych przez ks. Bończyka, i śledził w nich początki odrodzenia się Śląska. Miewał wykłady i rozdawał druki z dziedziny higjeny, Streszczeniem kilku takich wykładów jest wydana 1875 r. w "Katoliku" broszura "Higjena rzemiosł".

Dla rodzinnych zobowiązań zmuszony opuścić i Bytom, przeniósł się do Berlina, gdzie też od r. 1877 był posłem na sejm pruski. Sprawami Śląska zajmował się znowu i korespondował z Miarką i Ligoniem, gdy należał do "Oberschles. Notstandskommission" sejmu. Z Berlina przeprowadził się do Wrocławia i został tam w latach 1881/83, Bywał gościem i dobrodziejem Tow. Górnośląskiego Akademików. Medyk Rostek przez dwa lata u niego nawet mieszkał. Ostatecznie osiadł w Poznaniu, skąd przez wiele lat wyjeżdżał w letnie miesiące do Kissingen na praktykę lekarską. Długi jest spis prac jego, drukiem ogłoszonych. W Poznańskiem Towarzystwie Przyjaciół Nauk był prezesem wydziału lekarskiego, a potem przewodniczącym wydziału przyrodniczego. Uchodzi za założyciela muzeum przyrodniczego, noszącego teraz nazwę Muzeum im. Franciszka Chłapowskiego. Należał też do założycieli "Nowin Lekarskich", które przez pewien czas sam redagował. Obok pracy naukowej wybitny brał udział w charytatywnej jako członek Rady Wyższej w Tow. św. Wincentego a Paulo i prezes konferencji przy kościele św. Wojciecha.

Jego zasługi naukowe już przed wojną uznane były przez najpoważniejsze instytucje towarzystwa krajowe i zagraniczne. Po wojnie i po otwarciu wszechnicy poznańskiej powołano go 1919 r. na tymczasowego docenta geologji. Wykłady miewał raczej z paleontologji. Mianowany profesorem honorowym na wydziale lekarskim, musiał jednak do ostatka praktyką zarabiać na kawałek chleba, gdyż nie doczekał się poborów. o które się dla niego usilnie starano. Umarł 10. kwietnia 1923 r. Znaczenie jego dla Śląska jest bardzo wielkie. Wszak był on tu pierwszym polskim lekarzem, a że posiadał szczere poczucie społeczne, stał się prawdziwym dobrodziejem i opiekunem ludu. Dobroć jego była powszechnie znana i jednała mu nietylko serca prostacze, ale też szacunek całego kleru śląskiego. Zakładając bibljoteki i czytelnie polskie, urządzając wykłady lub naznaczając odczyty, zachęcając do czytania pewnych pożytecznych książek, pragnął obudzić na Śląsku zamiłowanie do ojczystej mowy i do narodowych pamiątek i pielęgnowanie w sercu i słowie tych uczuć, które wrogie nam stosunki, a także i nieoględność, a zarazem brak oświaty górnośląskiego ludu tak często znieważały, Dostarczając ludowi wiadomości o przeszłości narodu i języka polskiego, okazując mu wielkie skarby. w pismach polskich ukryte, ufał, że zdoła rozniecić w niejednym miłość do tej przeszłości i chęć poznania bliżej własnego języka, który jest tak piękny, chociaż obcy odmawiali mu czci należytej i chcieli go poniżyć do rzędu splugawionego obczyzną szwargotu. Pamięć jego na Śląsku nigdy zgasnąć nie powinna), zamieszkały wtedy we Wrocławiu, który upatrzył go sobie na promotora myśli narodowej na Śląsku i przygarnął do siebie.

Przez dwa lata mieszkał Rostek w jego willi przy kościele św. Michała i zapewniał później: - Należy wątpić, czy bez dra Franciszka Chłapowskiego Górny Śląsk byłby się odrodził duchowo, czy lud polski w krótkim stosunkowo czasie byłby uzyskał tak wielki poczet przewodników duchowych, Polaków nietylko językowych, ale Polaków politycznych, narodowych. Chłapowski bywał gościem w Tow. Górnośląskiem, służył akademikom radą, nieraz pieniędzmi, a często swoją bogatą bibljoteką. Gdy w r. 1916 obchodził w Poznaniu swe 70-te urodziny, stanął w szeregu gratulantów naturalnie i dr Rostek. We Wrocławiu poznał też Rostek Alfonsa Parczewskiego; z którym go odtąd dozgonna łączyła przyjaźń.

c.d.n.

Grzegorz Nowak

Bądź na bieżąco z nowymi wiadomościami. Obserwuj portal naszraciborz.pl w Google News.

Reklama
Reklama
Tagi:

Komentarze (0)

Aby dodać komentarz musisz być zalogowany

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Partnerzy portalu

Dentica 24
ostrog.net
Szpital Rejonowy w Raciborzu
Spółdzielnia Mieszkaniowa
Ochrona Partner Security
Powiatowy Informator Seniora
PWSZ w Raciborzu
Zajazd Biskupi
Kampka
Nasz Racibórz - Nasza ekologia
Materiały RTK
Fototapeta.shop sklep z tapetami i fototapetami na zamówienie
Reklama
Reklama

Najnowsze wydania gazety

Nasz Racibórz 19.04.2024
19 kwietnia 202421:56

Nasz Racibórz 19.04.2024

Nasz Racibórz 12.04.2024
12 kwietnia 202415:22

Nasz Racibórz 12.04.2024

Nasz Racibórz 05.04.2024
7 kwietnia 202412:45

Nasz Racibórz 05.04.2024

Nasz Racibórz 29.03.2024
29 marca 202415:21

Nasz Racibórz 29.03.2024

Zobacz wszystkie
© 2024 Studio Margomedia Sp. z o.o.