Bel Canto ma już 15 lat

„Śpiew jest mową serca; ku pociesze i radości serc ludzkich oraz na chwałę Boga najwyższego” to motto Bel Canto – raciborskiego chóru młodzieżowego, który w tym roku świętuje 15-lecie. Z tej okazji w najbliższą niedzielę w Markowicach odbędzie się koncert.
– Chór powstał na przełomie 1995/1996 roku jako chór Szkoły Podstawowej nr 15 im. Jana III Sobieskiego w Raciborzu. Gdy do życia powołano gimnazja, w 1999 roku, występował pod patronatem Gimnazjum nr 4 w Raciborzu, a od września 2006 do czerwca 2007 jako chór przy Gimnazjum nr 5 w Raciborzu. Od września 2007 działa jako chór ze Stowarzyszenia „Pomocna Dłoń” – opowiada założyciel i dyrygent Bel Canto Marceli Reszka. – Początki powstania chóru wiążą się z latami mojego dzieciństwa. Z lat młodości pamiętam, że w okresie Bożego Narodzenia w moim rodzinnym domu słuchano kolęd. Te, które najbardziej utkwiły mi w pamięci, to kolędy w wykonaniu ulubionego chóru Słowiki Poznańskie pod dyrekcją prof. Stefana Stuligrosza. To zdecydowało, że powołałem do życia chór jeszcze w szkole podstawowej. Dzieci chętnie przychodziły na zajęcia i myślę, że tak jest do dzisiaj. Przez te 15 lat przewinęło się przez chór ponad pół tysiąca dzieci i młodzieży. Obecnie najstarsi śpiewają 10, 11 lat. To bardzo dużo, biorąc pod uwagę współczesność – kiedy dzieci i młodzież mają do wyboru alternatywne rozwiązania, kiedy dzięki mediom i programom TV modny jest taniec, śpiew solowy, a śpiew chóralny staje się powoli archaizmem – stwierdza Marceli Reszka.
162 koncerty, status laureata w 2 konkursach międzynarodowych, 12 ogólnopolskich, 5 międzywojewódzkich, 16 wojewódzkich i niezliczonej ilości konkursów i festiwali na szczeblu regionalnym i powiatowym – to 15-letnia działalność grupy w liczbach. W swoich zbiorach Bel Canto posiada ponad 300 dyplomów, podziękowań, pucharów, trofeów i plakatów. – Chór był również organizatorem przy współpracy z innymi instytucjami koncertów dobroczynnych, z których dochód w całości był przekazywany na rzecz dzieci potrzebujących wsparcia finansowego – podkreśla założyciel i dyrygent. Ostatnie z osiągnięć Bel Canto to II miejsce w XV wojewódzkim przeglądzie pieśni "Bóg się rodzi" w Żorach, które wywalczyli 13 stycznia 2011. A za zasługi w pracy społecznej Polski Związek Chórów i Orkiestr – Oddział Śląski w Katowicach nagrodził raciborski chór odznaką honorową.
Aktualnie w chórze śpiewa 35 osób, wśród nich są uczniowie szkół podstawowych, a także młodzież studiująca i pracująca. – Potrafią świetnie współpracować, gdyż łączy ich zamiłowanie do śpiewu... – kończy Marceli Reszka.
Wszyscy, którzy chcą zobaczyć raciborski Chór Młodzieżowy Bel Canto w akcji, powinni w niedzielę odwiedzić kościół św. Jadwigi w Raciborzu-Markowicach. - Ten rok jest dla nas szczególny Bel Canto obchodzi 15–lecie istnienia. Z okazji tego jubileuszu pragnę w imieniu całego chóru zaprosić wszystkich, których serca porusza nasz śpiew, na dziękczynną mszę świętą. Zostanie ona odprawiona 23 stycznia o godz. 14.00 w parafii św. Jadwigi w Raciborzu-Markowicach. Po mszy odbędzie się koncert, podczas którego Bel Canto wykona pieśni ze swojego repertuaru. Liczymy, że dzień ten w pełni ukaże dorobek naszego chóru - zachęca Sandra Reszuta, prezes chóru Bel Canto.
Wspomnienia i refleksje BelCantowiczów:
Sandra Reszuta, prezes chóru Bel Canto
Swoją przygodę z chórem Bel Canto rozpoczęłam w 2001 roku. Byłam wówczas uczennicą Gimnazjum nr 4, gdzie chór pana Marcelego Reszki miał swoją siedzibę. Do uczestnictwa w próbach namówił mnie mój starszy brat, Sebastian, który również śpiewał w chórze przez parę lat. Szczególnie zachwalał atmosferę panującą na zajęciach, osobowość dyrygenta oraz częste i pełne przygód koncerty. Po 10 latach śpiewania w chórze mogę potwierdzić, że miał rację. Wiele osób pyta mnie, dlaczego śpiewam w chórze i co z tego mam. Odpowiedź jest prosta – na próbach panuje ciepła atmosfera, którą stwarza pan Marceli, wszyscy często żartujemy i rozmawiamy, a każdy koncert jest dla nas przygodą. To daje nam dużą radość i satysfakcję. Oczywiście, na zajęciach również, a raczej przede wszystkim, ciężko pracujemy. Nasz śpiew opiera się na współpracy – każdy jest bowiem w równym stopniu odpowiedzialny za wykonanie danej pieśni. Równie często ludzie pytają mnie, jak można pogodzić tyle obowiązków – życie prywatne, studia, praca i śpiew w chórze. Moim zdaniem, „dla chcącego nic trudnego”. Z chórem wiąże się wiele wspaniałych wspomnień – każdy z festiwali, konkursów i koncertów niesie ze sobą konkretne emocje. Odniesiony sukces ukazuje nam, że nasza praca nie idzie na marne, że poprzez śpiew potrafimy wpłynąć na emocje słuchaczy, dać im odrobinę radości i przyjemności. Osobiście najbardziej lubię śpiewać na koncertach, na których nie jesteśmy oceniani przez jury, ale przez zwykłych ludzi, dla których przede wszystkim liczy się nasz śpiew. Ich emocje są dla nas największą nagrodą – w myśl chóralnego motto: „Śpiew jest mową serca; ku pociesze i radości serc ludzkich oraz na chwałę Boga Najwyższego”. Bardzo miło wspominam również wszystkie powroty z występów spoza Raciborza. Stajemy się wówczas „wesołym autokarem” – śpiewamy różne pieśni i piosenki, do których często nasz chórzysta, Robert, przygrywa na gitarze. Nieważne, czy wcześniej odnieśliśmy sukces – zawsze mamy ochotę na dalsze wspólne śpiewy. Każda wspólnie spędzona chwila umacnia nasz chór i sprawia, że czas spędzony w chórze jest niezapomniany.
Joanna Wołoszyn
Muzyka towarzyszy mi odkąd pamiętam, a śpiewem zainteresowałam się w wieku 13 lat. Właśnie wtedy zobaczyłam ogłoszenie o poszukiwaniu nowych członków do chóru Bel Canto. Chciałam spróbować swoich sił i tak oto stałam się członkinią. W naszym chórze śpiewam już 2 lata i nie mam najmniejszej ochoty go opuszczać. Dopóki będę mogła, dopóty będę śpiewać w Bel Canto. Wiele osób uważa, że śpiewy chóralne to coś nudnego, nieatrakcyjnego. Taka opinia krąży szczególnie wśród młodzieży. Moim zdaniem to zupełnie coś odwrotnego. To wspaniały sposób ekspresji siebie i swoich emocji. To lekarstwo na wszystko. Kiedy jest mi źle, bądź mam gorsze dni, na próbach staram się te emocje przełożyć na ciężką pracę. To naprawdę pomaga. Sprawą niesamowitą jest, gdy ciężka praca całego chóru zostaje doceniona. Wtedy ma się pewność, że te wszystkie negatywne uczucia były potrzebne. Nie potrafię opisać szczęścia, jakie wtedy nam towarzyszy. Trzeba to poczuć, dlatego zapraszam wszystkich chętnych na próby.
Ania Kołtunowska
Do chóru Bel Canto należę już 3 rok, zaczęłam uczęszczać na próby pod koniec 6 klasy szkoły podstawowej. Chór zaimponował mi, jak występował na różnych konkursach, w których braliśmy udział jako zespół wokalny z SP 15. Wiedziałam, że chcę w tym chórze śpiewać. Wspólne próby, koncerty i konkursy potrafią wywołać uśmiech na twarzy i zjednoczyć każdego BelCantowicza. To jest coś pięknego śpiewać pieśni z sensem i przesłaniem, jak również kolędy, które są świetnie opracowane przez pana Marcelego, który ma świetne podejście dla młodzieży. Przez ten czas poznałam również wiele wspaniałych, ciekawych osób. Dla mnie te spotkania w tygodniu są troszkę formą odpoczynku od codziennego życia i szkoły... Nie zamieniłabym tego chóru ani dyrygenta na żaden inny.
Kasia Iwanicka
Pamiętam dokładnie ten moment, gdy właśnie to wewnętrzne "coś" mną zatrząsnęło. Było to 5 lat temu, kiedy wybrałam się z mamą na koncert kolęd do kościoła pw. NSPJ w Raciborzu. Nigdy nie przepadałam za śpiewem chóralnym. Wtedy większość występujących chórów składała się z osób dorosłych i starszych. Nagle na ołtarz wszedł chór Bel Canto. Młodzi ludzie, piękne szaty, no i powalający śpiew – równy, dynamiczny i energiczny. Swoimi głosami dosłownie "wbili" mnie w ławkę. Wtedy pomyślałam: "Ja też tak chcę, muszę z nimi śpiewać". I tak zaczęła się moja przygoda z chórem Bel Canto, która przerodziła się w hobby, bez którego nie potrafię normalnie żyć. Śpiewam już 5 lat razem z BelCantowiczami i nie umiem sobie wyobrazić dnia, w którym miałabym przestać. Na co dzień studiuję matematykę. Spotykamy się na próbach dwa razy w tygodniu. Jest to dla mnie odskocznia od nauki i studiów. Uwielbiam śpiewać i polecam wszystkim młodym ludziom taki właśnie rodzaj rozrywki.
Asia Pfeifer
Śpiewam w chórze 3 rok. Moja przygoda rozpoczęła się w 2008 roku, gdy przyszła do mnie przyjaciółka i powiedziała, że zaczęła śpiewać w chórze Bel Canto i zapytała, czy nie chciałabym śpiewać razem z nią, a ja bez wahania się zgodziłam. Chór pamiętam z różnych występów i konkursów, w których brał udział, zawsze słuchałam ich z wielkim podziwem. Moim najlepszym wspomnieniem jest Międzynarodowy Konkurs "Gaude Cantem" w Bielsku-Białej, kiedy dla rozśmieszenia BelCantowiczów pan Marceli wyciągnął z marynarki karteczkę z wielkim uśmiechem, nie muszę chyba dodawać, że po tym bardzo trudno było powstrzymać nam śmiech i śpiewać pieśni dalej. Uwielbiam śpiewać w tym chórze!
Robert Pastuszko
Śpiewam w chórze Bel Canto od 3 lat. Kocham śpiewać, bo przez śpiew się realizuję. W ten sposób można poznać ciekawych ludzi, w tym dyrygenta, który swoją charyzmą daje chwile radości nam wszystkim. Każdy występ to osobna historia – dla mnie ważna jest świadomość śpiewania dla Boga, o czym pan Marceli niejednokrotnie wspomina. Pradziadek jodłował, dziadek grał na klarnecie, mama śpiewała w zespole jazzowym i chórze, siostra śpiewała i ja kocham śpiew. Z tym trzeba się urodzić.
JaGA
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany