Bieńkowice pokonały Samborowice

Zespół Samborowic po dwóch zwycięstwach i czterech porażkach jechał do Bieńkowic z nadzieją na punkty. Niestety, już pierwsze minuty pokazały, że łatwo nie będzie. Ostatecznie gospodarze okazali się lepszą ekipą, a goście musieli po raz piąty z rzędu przełknąć gorzką pigułę porażki.
Goście założyli, by grać tak, aby nie stracić szybko bramki. Niestety, już po kilkunastu sekundach chyba zapomnieli o swych założeniach, gdyż po błędzie defensywy Samborowic piłkę w siatce umieścił Kamil Skonieczny. To całkowicie zburzyło plan przyjezdnych.
Kolejne minuty to usilne próby przedostania się graczy Samborowic pod pole karne Bieńkowic. Nie było to łatwe zadanie, gdyż defensywa gospodarzy zacieśniła szyki licząc na okazję do wyjścia z kontrą i zdobycia bramki. Udało się to już w 5. minucie lecz tym razem trafienie głową Leszka Dzierżęgi nie zostało zaliczone z powodu pozycji spalonej strzelca.
Trzynasta minuta mogła okazać się bardzo pechowa dla piłkarzy spadkowicza z A klasy. Gospodarze oddali dwa strzały w przeciągu kilku sekund, jednak młody bramkarz Samborowic, Wojciech Klecha poradził sobie z nimi bardzo dobrze.
Jedna bramka przewagi utrzymywała się do dwudziestej siódmej minuty, kiedy to Paweł Kołpiński otrzymał zagranie w tak zwaną uliczkę, opanował piłkę i umieścił ją w siatce podwyższając wynik spotkania. Drużyna Bieńkowic poczynała sobie z zawodnikami Samborowic tak, jakby to były pachołki treningowe. Goście nieraz musieli uciekać się do faulu, by zatrzymać gracza gospodarzy.
Goście nieustannie starali się stworzyć dogodną sytuację do zdobycia gola, lecz nie byli w stanie podejść na tyle blisko, by osiągnąć dobrą pozycję do strzału. Dopiero w 34. minucie Dariusz Karasiewicz po dośrodkowaniu jednego ze swych kolegów uderzył głową w kierunku dalszego słupka bramki Bieńkowic. Niestety strzał ten był minimalnie niecelny, piłka przeszła ponad poprzeczką. Po tej sytuacji goście uwierzyli w siebie. Już trzy minuty później doskonałą okazję na strzelenie gola kontaktowego miał Janusz Nieborowski, lecz piłka po jego strzale trafiła w słupek.
40. minuta spotkania. Jeden z graczy gospodarzy został sfaulowany przed polem karnym Samborowic. Piłkę ustawił Przemysław Kowolik i mocnym, mierzonym strzałem ponad murem pokonał bramkarza gości. W samej końcówce gospodarze dwukrotnie mieli jeszcze okazję do zdobycia gola, lecz tym razem skończyło się jedynie na strachu dla przyjezdnych. Po tych sytuacjach sędzia zaprosił obie jedenastki na kwadrans przerwy.
Druga połowa rozpoczęła się od ataku Bieńkowic. W trzeciej minucie drugiej odsłony sfaulowany został Tomasz Dąbek. Rzut wolny podyktowany za to przewinienie gracza gości był minimalnie niecelny.
Chwilę później do ataku ruszyli goście. Piłka trafiła do niepilnowanego Piotra Krupy, a ten bez problemów pokonał bramkarza Bieńkowic, zdobywając pierwszego gola dwa swej drużyny Był to dopiero początek tego, co kibice gospodarzy mieli zobaczyć. Tak, jak ich ulubieńcy mieli przewagę w pierwszej połowie, tak w drugiej praktycznie nie istnieli. Owszem zagrozili kilkukrotnie bramce Wojciecha Klechy, jednak gracz gości poradził sobie z ich strzałami.
Samborowice idąc za ciosem zaatakowały. W 73. Minucie mogły zdobyć gola kontaktowego, lecz bramkarz Bieńkowic czubkami palców sparował strzał Mirosława Wasiuty na poprzeczkę. Przyjezdni, jak nie potrafili przejść obrony miejscowych w pierwszej połowie, tak w ostatnim kwadransie spotkania wchodzili w nią jak w masło. Niestety bez skutku w postaci kolejnej bramki.
Kolejną bramkę mogli za to zdobyć gracze Zdzisława Małysa. W 77. minucie wywalczyli rzut wolny. Co prawda odległość do bramki Samborowic była spora, bo około 26. metrów, jednak Paweł Kołpiński zdecydował się na silny strzał. Piłka o centymetry minęła spojenie słupka z poprzeczką. Niedługo potem swą szansę miał Leszek Dzierżęga, lecz jego strzał pozostawiał naprawdę wiele do życzenia.
W ostatnich minutach gorąco robiło się raz pod jedną, raz pod drugą bramką, i choć oba zespoły bardzo się starały, to kolejne gola już do końca spotkania nie padały. Dzięki zwycięstwu Bieńkowice awansowały na ósmą pozycję w tabeli B klasy, natomiast Samborowice spadły na trzynastą, miejmy nadzieję nie pechową lokatę.
Protokół pomeczowy:
LKS Bieńkowice – LKS Samborowice 3:1 (3:0)
1:0 – Kamil Skonieczny
2:0 – Paweł Kołpiński
3:0 – Przemysław Kowolik
3:1 – Piotr Krupa
Żółte kartki:
Leszek Dzierżęga (Bieńkowice), Sylwester Miazga, Grzegorz Złoty (obaj Samborowice)
Składy:
LKS Bieńkowice
Grzegorz Panek – Przemysław Kowolik, Sebastian Stopa, Leszek Dzierżęga, Mateusz Tyszer, Paweł Kołpiński, Tomasz Dąbek, Krzysztof Zwizło, Tomasz Klohsek, Kamil Skonieczny, Adrian Slany (kpt.)
Rezerwa: Paweł Zwizło, Arkadiusz Łątkowski, Andrzej Kurzawa, Krzysztof Korszun
TRENER: Zdzisław Małys
Kierownik drużyny: Arnold Pawlik
LKS Samborowice
Wojciech Klecha – Robert Błaszczok, Dariusz Karasiewicz, Artur Wolnik (kpt.), Jacek Kosiba, Mateusz Mrowiec, Patryk Baka, Aleksander Tekiel, Piotr Krupa, Mirosław Wasiuta, Janusz Nieborowski
Rezerwa: Jerzy Panka, Sylwester Miazga, Grzegorz Złoty, Jakub Kunik
TRENER: Dariusz Karasiewicz
Grzegorz E. Piszczan
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany