Strongmani i STRONGMANKI

Sześciu strongmanów walczyło dziś o Puchar Prezydenta Raciborza. Wygrał Tyberiusz Kowalczyk. Swoich sił mogli też spróbować goście Memoriału. Ciężary dźwigali panowie i panie. Zabawa była przednia, gdyby nie deszcz, który rozpadał się w trakcie turnieju. Zobacz zdjęcia.
Kilka minut po 16.00 na terenie Ośrodka Sportu i Rekreacji rozpoczął się Pojedynek Gigantów. Czołowi polscy siłacze: Robert Kalinowski, Sławomir Jankowski, Ireneusz Kuraś, Artur Walczak, Tyberiusz Kowalczyk i Damian Sierpowski walczyli o Puchar Prezydenta Miasta Racibórz. – Każdy z nich ma w klacie więcej niż Schwarzenegger. Powitajcie ich gorąco, przyjechali, by zaprzyjaźnić się z Raciborzem - zaprezentował zawodników Grzegorz Peksa, który wraz z Piotrem Plewą poprowadził całe zawody. Strongmani zmierzyli się w takich konkurencjach jak: spacer farmera, uchwyt Herkulesa, czy wyciskanie 120-kilogramowej belki. Nie brakowało emocji, heroicznej walki i przykrych kontuzji. Nad poprawnym przebiegiem turnieju czuwali Przemek Budziszewski i Iwona Peksa.
Pierwszą konkurencję, przeciąganie wozu strażackiego o masie 5 ton, wygrał Damian Sierpowski. Niestety, efektowne zwycięstwo okupił przykrą kontuzją, która uniemożliwiła mu dalszy udział w zawodach. Kolejnym etapem zmagań był spacer farmera. Siłacze na znak sędziego przenosili między innymi dwie walizki o wadze 130 kg każda. Półmetkiem rywalizacji okazał się uchwyt Herkulesa. – Kto ma silne dłonie, silne mięśnie grzbietu i przedramienia, ten wygra - prognozował Grzegorz Peksa. Po tej konkurencji niekwestionowanym triumfatorem był już Tyberiusz Kowalczyk.
Podczas czwartego etapu rywalizacji, jakim było wyciskanie 120-kilogramowej belki, doszło do kilkuminutowej awarii prądu: - Jak nie deszcz, to brak prądu, ale to się ze sobą wiąże – tłumaczył przyczynę zakłóceń Piotr Plewa. Padający deszcz spowodował również zmianę w harmonogramie konkurencji. Zamiast przerzucania opony, ostatnią fazą współzawodnictwa było przenoszenie na barkach 360-kilogramowej konstrukcji. Wygrywał siłacz, który przeszedł wyznaczony dystans w najkrótszym czasie. I tym razem Tyberiusz Kowalczyk nie miał sobie równych.
Finałem sportowej rywalizacji było wręczenie pucharów z rąk prezydenta Mirosława Lenka. Zdobyli je trzej czołowi zawodnicy, choć zwycięzca był tylko jeden. Został nim Tyberiusz Tyberian Kowalczyk z Legnicy, który w kilku konkurencjach dał prawdziwy popis siły. Drugie miejsce zajął Artur Walczak, a trzecie Ireneusz Kuraś.
Czwartą pozycję wywalczył Sławomir Jankowski z Raciborza: - Jest lekki niedosyt, ale walka była wyrównana, nasze wyniki różniły się tylko nieznacznie - relacjonuje Jankowski, który na co dzień jest żołnierzem X brygady logistycznej w Opolu – Ale nic straconego, systematycznie poprawiam swoje wyniki, więc może już za rok zdobędę wyższą lokatę- obiecuje sympatyczny raciborzanin. – Właściwie pochodzę z Czerwonkowa, ale powszechnie przyjęło się, że jestem z Raciborza, więc niech tak zostanie – wyjaśnia.
Na arenie walki, w przerwach między konkurencjami z udziałem gigantów, szansę zaprezentowania swoich umiejętności otrzymali mieszkańcy Raciborza. Mężczyźni zmagali się podczas spaceru kaczora, funkcjonującego także pod wymowną nazwą jajecznik. Dla jednego z ochotników istotnym celem udziału w rywalizacji okazała się próba zaistnienia w lokalnych mediach: - Niech mnie ktoś sfilmuje - poprosił uprzejmie ku uciesze publiczności zawodnik znany jako Piter.
Z kolei odważne panie zmierzyły się w konkurencji zwanej wagą płaczu. Zawodniczki-amatorki trzymały uchwyt z ciężarem na wyprostowanych ramionach skierowanych przed siebie na wysokości twarzy. – Proszę zwrócić uwagę na nienaganną sylwetkę wyjściową – podkreślał Grzegorz Peksa. Tym razem bezkonkurencyjna była Mariolka, która pozostawiła rywalki daleko w tyle.
M.So.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany