Felieton NaM: Uwaga, sprawdzamy!!!

Niespełnione obietnice wyborcze Mirosława Lenka i jego drużyny meczą mnie najdotkliwiej, gdy nadchodzą wakacje, weekendy i czwartkowe wieczory. Nie, nie – nie chodzi o to, że wtedy mam wolne, a każdą chwilę po pracy poświęcam polityce samorządowej i jej raciborskim aktorom. Bez przesady, to byłaby poważna dewiacja. Nie jestem też jakimś szczególnie skrzętnym zbieraczem ulotek wyborczych, które po 4 latach wracają w kierunku ich autorów jak zapomniane bumerangi, zakończone hakami.
a szczęście moja pamięć jest wybiórcza i lekko dziurawa. Na szczęście! - bo gdybym pamiętał wszystkie obietnice sprzed 4 lat (a pamiętam, że pod drzwi przyniesiono mi ulotkę, której autor przedstawiał „20 konkretów, z których możecie mnie rozliczyć”), byłbym pewnie poirytowany 24 godziny na dobę. A ja kocham być szczęśliwy i cieszyć się życiem!
Sprawa jest mniej skomplikowana. Czwartkowe wieczory staram się spędzać po prostu na basenie. No i robię to w Gorzycach, Krawarzu albo Bohuminie.
I myślę o tym nienarodzonym ani nawet nie poczętym aquaparku na OSiRze podczas tankowania paliwa, jazdy po dziurawych drogach, patrząc na kręcący się licznik i na zegarek, który czas „wodnej ekspedycji” wydłuża z 1 do około 3 godzin. I tak kilkadziesiąt razy do roku. A po powrocie przeglądam ulotki promocyjne Raciborza, gdzie UM karmi turystów informacjami o tym, że w Raciborzu mamy 2 baseny kryte…, z których żaden nie jest dostępny dla szeregowego Wacławczyka, Myśliwego czy Dominiaka…
W czasie weekendów, kiedy akurat nie jestem w górach, lubię spacerować. Jak tysiące innych raciborzan. Niekoniecznie po wybrukowanej po raz drugi ulicy Długiej. A gdzie najlepiej się udać na sobotni spacer? Jeśli nie do Łężczoka (od strony Raciborza ciągle bez dojazdu, bez parkingu, kompletnie niezagospodarowany, po ulewach można utonąć w błocie), to oczywiście do parku zamkowego! Pardon, na „nadodrzańskie bulwary”! Te, co to niby miały powstać na 100% już ze trzy razy, a w obiecanej pierwotnie wersji nie powstaną pewnie nigdy. Jak znam życie i słowność obecnych władz - w połowie października będziemy po parku zamkowym brodzić w błocie, a z całych „bulwarów” z przystanią kajakową, ścieżkami dla rolkarzy, urządzeniami dla skate’ów i gastronomią – ostanie się kilka „podrasowanych” ścieżek pokrytych nową kostką brukową albo co gorsza – betonową. Pewnie pojawi się też kilkanaście ławek. Nieodpornych na wandalizm. W gustowne latarnie w stylu retro, estetyczne żeliwne kosze na śmieci i równą (asfaltową) ścieżkę rowerowo – rolkową już nie wierzę. Choć kocham się mylić w takich sprawach! Ostatnio przeczytałem nawet (po raz trzeci), że tym razem bulwary powstaną już na pewno i na 100%. Podobno nawet firma „Bruki Trawiński” już wjechała do parku. No, to mi się podoba ;) Wreszcie! Tylko, że bulwary otwarte zostaną na zimę! No, może późną jesienią. Byle przed wyborami. Taki z tego plus, że na otwarcie będzie jakaś wyjątkowa impreza. Skoro na otwarcie kanalizacji, którą jak wiadomo przemieszczają się fekalia (nie udające się do urn) wystąpi Anna Maria Jopek, to kto wystąpi na otwarcie bulwarów, którymi przemieszczają się ludzie – żywi wyborcy? Nelly Furtado? Madonna? Sting? A może obiecywany nam Kult, który w tym roku zdążył nie wystąpić już 2 razy? Przypominam, że najpierw nie wystąpił z okazji Dni Raciborza, a we wrześniu nie wystąpi na zakończenie lata…
Ale termin (nie)realizacji obiecanej inwestycji to jeszcze małe piwo. Tak naprawdę moje troski wywołuje coś innego. Ile razy wchodzę do parku zamkowego i widzę zarośnięte krzaki, niewymieniane miesiącami żarówki w latarniach, leżące tygodniami butelki i trawę na ponad pół metra – tyle razy moja wiara w to, że obecny prezydent zmieni tam na lepsze cokolwiek – tragicznie podupada. Ostatnio, idąc na spacer po wałach, natknąłem się na… leżące i spleśniałe worki z piaskiem! Tak, na te same worki z piaskiem, które były dumnie ustawiane niemalże w błyskach kamer podczas powodzi, która szczęśliwie oszczędziła nas na początku maja! Czy gospodarzowi, który nie ma mocy, by przez 2 miesiące uprzątnąć kilkadziesiąt worków z piaskiem czy posprzątać śmieci, albo skosić trawę może udać się budowa nowoczesnego kompleksu spacerowo - rekreacyjnego? Ja oczywiście życzę z całego serca! Ale też boję się o to, jak bulwary będą wyglądać tydzień po uroczystym otwarciu… No, ale wiara czyni cuda. Oby wkrótce moje weekendy stały się wolne od poczucia wyborczego nabicia w butelkę.
W wakacje lubię za to popływać na wodach otwartych. Więc pływam. Pływam wyjeżdżając do centrów takich jak Dziergowice, Hluczyn, Bolatice czy Piszt. Czyli mniej więcej takich, jak „ośrodek” na raciborskiej żwirowni, który jak pamiętam z wyborczej ulotki „miał powstawać sukcesywnie, ale działać już od przyszłego roku” (znaczy się – od 2007!!!). Nasza żwirownia, jaka jest – każdy widzi. Postępy w pracach – no comment. Już sam nie wiem. Może zamiast żwirowni na Ostrogu lepiej byłoby popływać na obiecanych w tej samej ulotce basenach otwartych na ul. Bema? Wszak one też były jednym z konkretów, za które mieliśmy Mirosława Lenka rozliczyć...
Wiem, wiem. To wszystko nie jest oczywiście jednoosobową sprawką samego prezydenta. Zdaję sobie sprawę, że barbarzyńskie prawo opozycji do krytyki wszystkiego ma swoje moralne granice. No, ale nic na to nie poradzę. Ja naprawdę widzę przed oczami tę ulotkę i te „20 konkretów” za każdym razem, kiedy spędzając w mieście kawałek wakacji zanurzam głowę w chłodnej wodzie… zawsze oddalonej ze 30 kilometrów od mojego mieszkania…
Na koniec jeden żarcik. Ostatnio, na jednym z wakacyjnych spotkań RSS Nasze Miasto poświęconych nadchodzącej kampanii wyborczej, ktoś żartem rzucił: „Słuchajcie, po co będziemy składać ulotki, dobierać kolory, wybierać zdjęcia i streszczać program? Nie lepiej po prostu wydać gotową już ulotkę Mirka Lenka sprzed 4 lat, z jego obietnicami i hasłem: „z tego możecie mnie rozliczyć?”. Do tego dodamy tylko jedno hasło własne: „Uwaga – sprawdzamy!”. Co Państwo o tym sądzą? Jak dla mnie – mistrzowski pomysł! Muszę tylko popytać o te „konkrety” znajomych zbieraczy prasy wyborczej. Chociaż, podejrzewam, że jak przeczytam o tych wszystkich snach, które nie stały się jawą, to niezadowolenie i frustracja zaczną mnie dopadać także poza wakacjami, weekendami i czwartkowym wieczorem…
Z wakacyjnym przymrużeniem oka ;)
Dawid Wacławczyk
RSS Nasze Miasto
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany