Reklama

Najnowsze wiadomości

Aktualności30 sierpnia 200814:26

Myśliwy kontra Lenk – mój głos

Myśliwy kontra Lenk – mój głos - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
Reklama

Ożywiona internetowa dyskusja, którą wywołał swoim wystąpieniem na sesji radny Robert Myśliwy, dotyczy wałkowanego już nieraz problemu tzw. New Deal dla Raciborza. Jak dotąd zdarzyło się to tylko trzy razy na 900 lat historii miasta! Przy okazji przeniósł spory z dotychczasowego poziomu Wileńska kontra opozycja na młodzi kontra starzy.

Ach, ci Piastowie

Pierwszy raz zdarzyło się to na przełomie XII/XIII wieku, kiedy to piastowscy władcy postanowili zasiedlić górną Odrę osadnikami z Zachodu. W ciągu kilkudziesięciu lat nastąpił potężny transfer ludności i technologii z dolnych Niderlandów w okolice Raciborza – stolicy rosnącego w siłę księstwa, którego władca – Mieszko I zdołał nawet opanować tron krakowski. Z końcem XIII wieku, liczący ponad 3000 mieszkańców Racibórz, był znacznie ludniejszy od Opola. Jego siłą był handel, funkcjonowanie centrum władzy i prężna organizacja kościelna.

Na piastowskim dorobku Racibórz egzystował praktycznie do XIX wieku. Dawna stolica Górnego Śląska marniała jednak przez wieki, podobnie jak cała zaniedbana przez Habsburgów prowincja na północnym skraju ich monarchii. Upadek miasta spowodowany był rosnącymi przywilejami patrycjatu, emigracją centrum władzy (po wymarciu Piastów zamek raciborski stracił stołeczny charakter w księstwie) i wyrzuceniem w XVI wieku Żydów poza mury miejskie i prawo. Wyposażenie cechów w rozległe przywileje naruszyło wolność rynku i doprowadziło do marginalizacji Raciborza jako ośrodka handlu.

Po torach do dobrobytu

Drugi New Deal przydarzył się w połowie XIX wieku. Było nim doprowadzenie pod centrum miasta kolei żelaznej, o co silnie zresztą zabiegały władze miejskie, a także udostępnienie przemysłowcom z głębi Niemiec prawie darmowych terenów pod inwestycje. Obydwa czynniki, podparte pruską awersją do zbyt silnej władzy samorządowej i likwidacją przywilejów cechowych, sprawiły, że Racibórz rozwinął się jako prężny ośrodek przemysłowy (metalurgiczny, spożywczy i tytoniowy) i to z taką siłą rozpędu, że podział Górnego Śląska po plebiscycie (wiele raciborskich firm utraciło wówczas rynki zbytu) doprowadził jedynie do chwilowego załamania lokalnej gospodarki. Po kryzysach z lat 30. położone w połowie XIX w. fundamenty zaowocowały kolejną prosperitę, a – co może niektórych śmieszyć – znaczący odsetek toalet na półpiętrach raciborskich kamienic był wręcz symbolem dynamicznego rozwoju. W Polsce bowiem w tym czasie chodzono głównie do sławojek.

Trzeci New Deal zdarzył się po II wojnie. To bez wątpienia ulokowanie w Raciborzu dużej fabryki kotłów. Dla zrujnowanego w 1945 r. miasta był to poważny czynnik wspomagający rozwój gospodarczy i ludnościowy. Do dziś zresztą Rafako jest największym pracodawcą. Fabryka zbudowała osiedla, szkołę i przedszkole. Obraca większymi pieniędzmi niż budżet miasta. SGL (dawny ZEW) oraz Rafamet (dawny Hegenscheidt) to schedy po okresie niemieckim. Bez Rafako Racibórz byłby dziś miastem może 30-40-tysięcznym o randze ciut większej od Głubczyc.

Ludzie, technologie, liberalizm

Te trzy przykłady pokazują, jakie czynniki decydują o prospericie miast. Są to: zdolność generowania napływu ludności, silne i rzutkie centrum władzy, najlepiej o charakterze państwowym, transfer technologii i otwarcie na nowe osiągnięcia cywilizacyjne a także pełny liberalizm gospodarczy i przychylność władz centralnych. Niemałe znaczenie ma też stworzenie dogodnych warunków do egzystencji ludności (infrastruktura mieszkaniowa, rekreacyjna, kulturalna itd.). Wszystkie te czynniki muszą być spełnione razem, by odnotować czwarty New Deal dla Raciborza. Nie ma się co czarować. Na razie nic takiego nie nastąpi, niezależnie kto pyta, kto odpowiada, kto obiecuje czy krytykuje.

Obecnie notujemy bowiem znaczący odpływ ludności, mamy niedorozwiniętą infrastrukturę miejską (zapóźnienia w rozwoju sieci handlowej, zaniedbane zabytkowe śródmieście, deficyt mieszkań na wynajem) i sztampowe strategie na papierku, robione tylko jako podkładka pod programy unijne. Faktem jest bardzo niskie bezrobocie, ale nie jest ono spowodowane osiągnięciami lokalnych władz, tylko wypłukaniem rynku przez pracodawców z Zachodu. Miejscowi emigranci zarobkowi powinni dobrze zarabiać na miejscu, co ożywiłoby sferę handlu i usług. Te dwie ostatnie są zapóźnione, bo w latach 90., wbrew dziejowej logice, władze w magistracie preferowały protekcjonizm. Pisałem już o tym, że chcąc wspierać lokalny handel, opóźniały wejście wielkich sieci, co tylko ułatwiło marsz do sukcesu pochodzącemu z Raciborza Adamowi Fudalemu, prezydentowi Rybnika (lata 90. to właśnie New Deal Rybnika). Lata 90., głównie przez krótkowzroczną i minimalistyczną politykę Andrzeja Markowiaka, zostały stracone i odbija się to do dziś, wyłączając dorobek familii Gajdzińskich, której udało się stworzyć w tym czasie prężną spółkę giełdową Mieszko.

W nowy rok na szampana

Gajdzińscy pokazują, że rozwój to nie tylko skuteczne lokalne władze, ale i prężny biznes. Ten funkcjonuje w Raciborzu całkiem nieźle (Rafako, Mieszko, SGL), z dala jednak od magistratu, którego kontakty z prezesami tych firm ograniczają się właściwie do noworocznych spotkań prezydenta i starosty przy lampce szampana. Raciborski samorząd ma jednak inne, poważniejsze problemy. Od lat 90. jest silnie spolaryzowany. Spory opozycji i koalicji nie milkną w żadnej kadencji. Prezydenci są łajani, a opozycja zdolna jedynie do krytykowania i nawoływań: - zróbmy coś!. Większość rajców to społecznicy, pracownicy sfery budżetowej, potrafiący wydawać, ale nie zarabiać.

Ma bez wątpienia rację radny Robert Myśliwy stawiając swoje pytania o pomysł na najbliższe kilkadziesiąt lat. Kłopot w tym, że nie jest pierwszym, który je zadaje. Co więcej, nie jest nawet pierwszym, który chce udzielić już teraz odpowiedzi. Jego postulaty odmłodzenia kadry samorządowej są słuszne, ale tylko w 50 proc. Raciborzanie powinni wiedzieć, co ta kadra ma do powiedzenia i kto ją reprezentuje. Byłoby oczywiście idealnie, gdyby do władzy parły przede wszystkim młode wilki ze sfer biznesu, a nie (naprawdę bez urazy) tylko pedagodzy i działacze kultury.

Samotna walka Lenka

Prezydent Mirosław Lenk w pokoleniowym sporze z Myśliwym znalazł się na trudnej pozycji. Jak dotąd walczył ze zużytym już mocno stereotypem układu Wileńskiej, teraz został wciągnięty w poważniejszą dyskusję o miejscu i roli młodych ludzi. I został sam na tym polu boju. Jego koledzy w Radzie Miasta zapewniają mu co prawda większość głosów i forsowanie wszystkich pomysłów, ale nie są żadnym zapleczem intelektualnym zdolnym dawać odpowiedzi Myśliwemu i to nawet w sytuacji, gdy ten nic sam nie proponuje, tylko krytykuje. Co więcej, kolegom radnym Lenka nie chce się nawet angażować w ten spór, bo przy notowanych obecnie frekwencjach wyborczych wystarczy im kilka inwestycji na rzecz własnych środowisk i głosy znajomych w pobliżu miejsca zamieszkania. To nie jest ich problem, tylko Lenka. Są w silnej zwartej grupie, ale wychodzą z założenia, że prezydent ma zadbać o reelekcję. Widać to było na ostatniej sesji. Na twarzy Lenka emocje i zdenerwowanie, u kolegów spokój. Najzwyczajniej rozeszli się po sesji.

Przy słabym merytorycznie zapleczu w Radzie Lenk powinien więc czerpać hojnie z siły magistratu. Brak jednak poważnych reform w strukturze ratusza i bazowanie na starej, mało efektywnej kadrze, to jego największa porażka 2-letnich rządów, tym dziwniejsza, że prezydent dobrze widział w czym problem podczas sławetnego ostatniego okrążenia Jana Osuchowskiego. Cóż z tego bowiem, że wymyślił sobie teraz cuda wianki od aquaparku po bulwary, skoro to wszystko potyka się o urzędnicze biurka, a prezydent sam wertował katalogi szukając fontanny, bo urzędnicy na to nie wpadli. Ratusz nie ma porządnego wydziału rozwoju. Młodzi, zdolni ludzie siedzą na podrzędnych stanowiskach. Naczelniczka, której błąd kosztował ponad 400 tys. zł nadal cieszy się swoim stanowiskiem. Miejskie firmy typu Przedsiębiorstwo Komunalne czy PRD czekają bezskutecznie na kapitał i inwestorów i to ze świadomością magistratu, iż raczej wegetują niźli się dynamicznie rozwijają. Prezydent wrabiany jest w dyskusje o zasadności zwiększenia produkcji masy asfaltowej. Miejskie autobusy rozsypują się na drogach. MZB rozpada się na oczach po tym jak zostało pozbawione zarządzania wspólnotami. Miejskie placówki oświatowe mają coraz mniej uczniów, ale koszty oświaty pęcznieją. Nie są bliżej analizowane, bo nauczyciele to spory elektorat, zdolny rozstrzygnąć wybory.

Jeśli przez kolejne 2 lata Lenk nie podejmie zdecydowanych kroków na rzecz liberalizmu i nowoczesnego zarządzania, to coraz trudniej będzie mu generować jakikolwiek rozwój. Jeśli wygra kolejne wybory, wówczas sam swoją bezczynnością zrobi sobie na złość. Jeśli przegra, wtedy następca straci cztery lata na zamiatanie po Lenku. Na New Deal nie starczy mu czasu.

Bez gmin leżymy

Z potencjałem i pomysłem na miasto wiąże się nierozerwalnie pomysł na utworzenie z Raciborza powiatu grodzkiego. Pisałem już o tym w jednych z felietonów. Nadal twierdzę, że okoliczne gminy, nieraz lepiej radzące sobie z zarządzaniem, to poza dużymi raciborskimi spółkami największy potencjał Raciborza. To zaplecze mieszkaniowe i ludnościowe dla sklepów i zakładów usługowych. Za wszelką cenę parłbym więc nie do wyłączenia Raciborza z powiatu, ale jego wzmocnienia sąsiednimi gminami, np. Lubomią czy Lyskami. Gdyby więc to mnie radny Myśliwy zadał pytanie o pomysł na następne kilkadziesiąt lat dla Raciborza, to odpowiedziałbym, że fundamentem pod szukanie prawidłowej odpowiedzi byłoby stworzenie forum wymiany poglądów i pomysłów między magistratem a dużymi firmami oraz umocnienie więzi z gminami. Razem z nimi bowiem Raciborszczyzna nabiera odpowiedniej skali ponad 110 tys. mieszkańców. Bez nich mamy tylko stolicę powiatu z 56 tys. ludzi. Prawdą jest, jak mówi Lenk, że Racibórz nie posiada porządnych gruntów inwestycyjnych. Mają je gminy! Co więcej, Pietrowice Wielkie wybudują w przyszłym roku nowoczesne centrum targowe. Majowe Eko-targi zgromadziły w tej wsi corocznie więcej ludzi niż Doda na Memoriale.

Robert Myśliwy poruszył kwestię lobbingu naszych polityków poza Raciborzem. Mirosław Lenk może powiedzieć szczerze: jest kiepski, prawie żaden. Jedna radna wojewódzka praktycznie nie istnieje w kręgach decyzyjnych PO. Jeden poseł PO jest co prawda płodny w interpelacjach i zapytaniach, ale ostatnia sesja Rady Powiatu pokazała, że opowiada, chyba bez zrozumienia, każdemu, co ten chce usłyszeć (czytaj na portalu Poseł kłamczuszek). Chleba z tego pieca więc nie będzie. Tu Myśliwy ma rację. Trzeba tworzyć nowe, młode elity.

Bez strzelania w gwiazdy

Czy będzie w historii Raciborza czwarty New Deal? Osobiście widzę go tylko w zbiorniku Racibórz jako stałym akwenie z portem u początku kanału Odra-Dunaj. To napisana już ponad 100 lat temu koncepcja, której być może dożyją moje wnuki.

Na dziś nie strzelajmy do gwiazd, a zróbmy porządnie choćby kilka małych rzeczy, bo roboty z nimi jest na dobrych kilka kadencji. Myślę o: sprawnej i skutecznej administracji, aquaparku, rewitalizacji centrum, odnowionym zamku, ożywionym OSIR-ze, ładnych galeriach handlowych, tętniącej życiem Długiej, reaktywacji dawnego Labiryntu, odbijających się echem po całej Polsce imprezach, boiskach z Orlika, TBS-ach z tanimi mieszkaniami na wynajem, wsparciu małej i średniej przedsiębiorczości, lekcjach biznesu w szkole, strefie inwestowania, dobrych drogach w centrum i na dzielnicach, efektywnie uczących szkołach, silnej PWSZ, modzie na turystykę weekendową w Raciborskiem itd.

Grzegorz Wawoczny

Bądź na bieżąco z nowymi wiadomościami. Obserwuj portal naszraciborz.pl w Google News.

Reklama
Reklama
Tagi:

Komentarze (0)

Aby dodać komentarz musisz być zalogowany

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Aktualności26 kwietnia 202410:00

Fascynująca multimedialna podróż w czasy śląskiego średniowiecza. Muzeum w słodowni raciborskiego zamku czynne od 1 maja

Fascynująca multimedialna podróż w czasy śląskiego średniowiecza. Muzeum w słodowni raciborskiego zamku czynne od 1 maja - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
Racibórz:

Zgodnie z zapowiedzią, od 1 maja multimedialne muzeum w słodowni raciborskiego zamku dostępne będzie dla zwiedzających. Muzeum powstało w ramach wartego ponad 20 mln zł projektu zrealizowanego przez Powiat Raciborski. Nowoczesne ekspozycje prezentują europejski poziom. To jedna z najnowocześniejszych tego typu ekspozycji w Polsce.

Zamek Piastowski
Reklama
Reklama

Partnerzy portalu

Dentica 24
ostrog.net
Szpital Rejonowy w Raciborzu
Spółdzielnia Mieszkaniowa
Ochrona Partner Security
Powiatowy Informator Seniora
PWSZ w Raciborzu
Zajazd Biskupi
Kampka
Nasz Racibórz - Nasza ekologia
Materiały RTK
Fototapeta.shop sklep z tapetami i fototapetami na zamówienie
Sport26 kwietnia 202417:12

Raciborski Zespół Szkół Specjalnych po sezonie zimowym

Raciborski Zespół Szkół Specjalnych po sezonie zimowym - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
materiał nadesłany
Reklama
Sport26 kwietnia 202411:06

Weekendowy Niezbędnik Kibica

Weekendowy Niezbędnik Kibica - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
(greh), fot. arch. portalu
Aktualności25 kwietnia 202419:04

Wystawa modeli redukcyjnych w Ignacym

Wystawa modeli redukcyjnych w Ignacym - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
Zabytkowa Kopalnia Ignacy
Reklama
Reklama

Najnowsze wydania gazety

Nasz Racibórz 26.04.2024
25 kwietnia 202419:33

Nasz Racibórz 26.04.2024

Nasz Racibórz 19.04.2024
19 kwietnia 202421:56

Nasz Racibórz 19.04.2024

Nasz Racibórz 12.04.2024
12 kwietnia 202415:22

Nasz Racibórz 12.04.2024

Nasz Racibórz 05.04.2024
7 kwietnia 202412:45

Nasz Racibórz 05.04.2024

Zobacz wszystkie
© 2024 Studio Margomedia Sp. z o.o.