Reklama

Najnowsze wiadomości

Aktualności14 października 200809:53

Czy to koniec świata?

Czy to koniec świata? - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
Reklama

Gdyby za tydzień ludzie mieli iść do urn, to o ich wyniku zdecydowałby wyborczy piknik prezydenta z zespołem Feel czy slajdowisko w pubie Koniec świata? Pytam nie przez przypadek, bo odnoszę wrażenie, że największym problemem Raciborza jest dziś kultura.

Kazus Końca świata – patrząc choćby na liczbę komentarzy na portalu naszraciborz.pl - urósł w ostatnich dniach do rangi fetyszu. Fakt. Sprawa pokazała, jak liczne jest środowisko skupione wokół lokalu, jak dalece krytyczny jest jego stosunek do decyzji o rozwiązaniu umowy najmu z firmą Dawida Wacławczyka i jak mocno domaga się ono zmian nie tylko w raciborskiej kulturze, ale i magistracie. Obok problemu społecznego mamy więc problem – co tu kryć – polityczny i wyraźną przepaść między obecną ekipą rządzącą w mieście a środowiskiem Końca świata właśnie, któremu przybito co prawda szyld „młodzi”, ale w jednym z komentarzy słusznie zauważono, że to pokolenie ma już dawno studia za sobą, a więc do młodzieniaszków się nie zalicza.

Nie wiemy dziś natomiast, co o sprawie sądzi lokalny PiS, choć pewnie zabierze głos na najbliższej sesji (na razie mam wrażenie, że ludziom tej partii, głównie w Rybniku, odpowiada zajmowanie pozycji niemej i bezbarwnej raciborskiej opozycji), miejscowa lewica (dawno już nie zabrała głosu w żadnej sprawie i nie wiadomo, czy w ogóle istnieje), a przede wszystkim opinia społeczna (taki reprezentatywna grupa raciborzan we wszystkich grupach wiekowych, od słabo po dobrze wykształconych), bo nikt nie zbadał, na ile pub w Strzesze w ogóle interesuje tzw. ogół, a jeśli już, to jakie ma zdanie w tej kwestii i czy uważa ją za największy problem Raciborza.

Sprawa Końca świata, abstrahując od oceny działań dyrektora RCK-u, ma zabarwienie polityczne, zarówno z powodu, o których pisałem wyżej, jak i przyszłych wyborów samorządowych, bo nie mam wątpliwości, że sporo solidarnych z pubem pokusi się o mandat rajcy, najprawdopodobniej pod szyldem NaM, czyli Ruchu Samorządowego Nasze Miasto. Za niecałe dwa lata, jakie zostały nam do nowego rozdania, awanturę o pub w Strzesze mało kto jednak będzie pamiętał, a wyborcy w sposób, niestety, dość oględny i wedle innych kryteriów ocenią dokonania czterolecia Lenka i wsłuchają się w obietnice jego konkurentów.

Na razie, rozmawiając z niejedną osobą, słyszę, że Racibórz stał się placem budowy, co rusz ktoś pyta mnie, co tam w końcu z tą galerią na Długosza i pływalnią na Ostrogu, 50-metrówką pod Oborą i ścieżkami rowerowymi. Przedsiębiorcy skarżą się, że trudno znaleźć dobrych pracowników, a inni, że z objazdami ktoś przegiął. O kulturę zahacza niewielu, przez co mniemam, że nie jest to chleb powszedni, choć niejeden, jak przyjdzie co do czego, podyskutuje o wyższości Dody nad Kultem i odwrotnie. Jestem jednak przekonany, że ludzie żyją czym innym i chyba oczekują innej, ciekawej wymianie poglądów o problemach Raciborza (nie mylić z rzucaniem na lewo i prawo niewybrednych epitetów).

Byłoby idealnie, gdyby równe emocje, co sprawie Końca świata, towarzyszyły choćby dyskusji o pomysłach na zarządzanie miastem we wszystkich aspektach, a głównie w zakresie wspierania rozwoju przedsiębiorczości, pozyskiwania środków unijnych, promocji, drogownictwa, edukacji itd. Te emocje co prawda się pojawiają, ale w wąskim gronie internautów, którym chce się grzebać w sieci i podpowiadać, czego od innych możemy się nauczyć.

Przyznam, że znamy się z Robertem Myśliwym, nieraz rozmawiamy, a jego głośne sierpniowe wystąpienie w Radzie Miasta, w którym skrytykował prezydenta, zawierało wiele istotnych pytań o program dla Raciborza. Tyle, że dziś z ciekawości zajrzałem na stronę internetową NaM i wśród publikowanych tam tekstów nie znalazłem konkretnych odpowiedzi na żadne z nich, choć wśród członków stowarzyszenia są osoby, które mogłyby błysnąć wiedzą z zarządzania i biznesu. W publikowanych tekstach widać, owszem, przywiązanie do miasta, poważną dyskusję nad urokami demokracji i przeświadczenie, że potrzeba wizji rozwoju. Tyle, że od odrodzenia samorządu w 1990 r. „wizja” była i jest w Raciborzu takim słowem wytrychem, często bez priorytetów i konkretów, zarówno w ustach rządzących jak i opozycji. Oby tak nie było do końca świata.

Grzegorz Wawoczny

Bądź na bieżąco z nowymi wiadomościami. Obserwuj portal naszraciborz.pl w Google News.

Reklama
Reklama
Tagi:

Komentarze (0)

Aby dodać komentarz musisz być zalogowany

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Partnerzy portalu

Materiały RTK
Regionalny Informator Ekologiczny
Dentica 24
ostrog.net
Spółdzielnia Mieszkaniowa
Szpital Rejonowy w Raciborzu
Ochrona Partner Security
Powiatowy Informator Seniora
PWSZ w Raciborzu
Zajazd Biskupi
Kampka
Fototapeta.shop sklep z tapetami i fototapetami na zamówienie
Reklama
Reklama

Najnowsze wydania gazety

Nasz Racibórz 25.04.2025
24 kwietnia 202516:50

Nasz Racibórz 25.04.2025

Nasz Racibórz 18.04.2025
17 kwietnia 202522:23

Nasz Racibórz 18.04.2025

Nasz Racibórz 11.04.2025
14 kwietnia 202520:31

Nasz Racibórz 11.04.2025

Nasz Racibórz 04.04.2025
3 kwietnia 202518:29

Nasz Racibórz 04.04.2025

Zobacz wszystkie
© 2025 Studio Margomedia Sp. z o.o.