Syndrom Hamleta - premiera w Bałtyku z udziałem reżyserki Elwiry Niewiery

"Syndrom Hamleta", poruszający portret ukraińskiego "pokolenia Majdanu" w czasie zapomnianej przez świat wojny w Donbasie, pokazano dziś w Bałtyku. Potem było spotkanie z reżyserką Elwirą Niewierą i jednym z aktorów - Sławikiem Gawiańcem.
Syndrom Hamleta miał ukraińską premierę jesienią w Kijowie, światową w maju tego roku, a polska kinowa zapowiada jest na 7 października.
Dziś film mieli okazję obejrzeć raciborzanie. Scenariusz i reżyseria to dzieło Piotra Rosołowskiego i Elwiry Niewiery. Produkcja ma już na koncie szereg trofeów, m.in. Nagrodę Niezależnych Krytyków "Boccalino d'Oro" w Locarno za najlepszy dokument.
Film ukazuje historie "dzieci rewolucji, naiwnych buntowników, marzycieli brutalnie wyrwanych ze snu" - jak opisuje swoich rówieśników reżyserka teatralna Roza Sarkisian. Kilka miesięcy przed rosyjską inwazją na Ukrainę grupa młodych ludzi przygotowuje spektakl, w którym Szekspir przemówi językiem ich własnych wątpliwości, lęków i marzeń. Stoją za tym różne doświadczenia „generacji Majdanu”. Jedni przepracowują traumy po powrocie z wojny w Donbasie, inni mierzą się z pytaniami o co tak naprawdę toczy się ukraińska walka i jak powinien zmienić się ich kraj. Teraz życie, teatr i kino na moment stają się jednym, a my jesteśmy świadkami emocjonującej psychodramy (źródło: filmpolski.pl).
Zagrało w nim pięcioro aktorów, których świat stanął na głowie, gdy w 2014 r. Rosja rozpoczęła działania zbrojne w południowo-wschodniej Ukrainie. Jeden z nich, Sławik Gawianiec, przyjechał dziś do Raciborza. Przeżył front. - Torturowali nas, napier***ali rurami. Wolelibyśmy, żeby nas zastrzelono - mówi Sławik, który po bombardowaniu na lotnisku został schwytany przez separatystów i wpędzony do niewoli. Przystawili mu pistolet do skroni, drugi wsadzili w dłoń i kazali zastrzelić przyjaciela. Grozili, że jeśli tego nie zrobi, zabiją ich obu. Pistolety nie były naładowane, chcieli się tylko poznęcać. Później nagranie z tej akcji wrzucili do sieci (źródło: gazeta.pl).
Elwira Niewiera miała powody, by swoją obecnością i przedpremierowym pokazem wyróżnić Racibórz. Pochodzi z Samborowic w gminie Pietrowice Wielkie, w Raciborzu ukończyła Ekonomik. Dwa tygodnie po maturze wyjechała do Berlina. Dziś to znane nazwisko w świecie filmu, z licznymi nagrodami na koncie, m.in. za produkcje "Książę i Dybuk" czy "Efekt Domina". Jest członkinią Polskiej Akademii Filmowej.
W Bałtyku spotkała się z przyjaciółmi ze szkoły w Raciborzu oraz zdradziła, że pracuje nad dwoma kolejnymi filmami – jeden dokumentalny, to kino drogi dziejące się pomiędzy Berlinem a Terespolem, wzdłuż autostrady Wolności, z tematem-pytaniem, czym jest wolność 30 lat po upadku muru berlińskiego. Fabularny to z kolei historia Marka, ważnego działacza Solidarności w latach 80., który w 1989 r. rozpoczął walkę o swoją osobistą wolność i tożsamość, stając u progu transformacji płci, w momencie, gdy Polska przechodziła transformację ustrojową. Ewa, kiedyś tytułowy Marek, wymazana z historii Polski żyje dziś w biedzie pod Warszawą.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany