Prokuratura ma zgodę na przesłuchanie zatrzymanego 40-latka. W sieci pojawiło się nagranie ze zdarzenia

40-letni raciborzanin bez stałego miejsca zameldowania, zatrzymany wczoraj (04.05.) na ul. Chełmońskiego w związku ze śmiertelnym postrzeleniem raciborskiego policjanta usłyszy m.in. zarzut zabójstwa (148§3 w zw. z art. 148§2 kk) oraz nielegalnego posiadania broni. Grozi mu nie mniej jak 12 lat pozbawienia wolności, kara 25 lat więzienia albo dożywocia. Będzie wniosek do sądu o areszt tymczasowy. Policja kompletuje materiały związane ze sprawą. Wiadomo o jednym nagraniu, które od wczoraj krąży w sieci.
- Lekarze dali zgodę na przesłuchanie - powiedziała nam prok. Joanna Smorczewska, rzeczniczka prowadzającej śledztwo Prokuratury Okręgowej z Gliwic. 40-letni napastnik - przypomnijmy - został wczoraj przewieziony do szpitala w Rybniku, gdzie przebywa pod nadzorem policji. Tam przeszedł operację. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Szereg czynności do późnego wieczora, na odgrodzonym dla przechodniów terenie, prowadzili funkcjonariusze laboratorium kryminalistycznego śląskiej policji. Zabezpieczano ślady. Z użyciem specjalnego robota rozpoczęto oględziny samochodu, którym przyjechał napastnik.
Służby prasowe policji nie udzielają jednak żadnych nowych informacji, odsyłając do komunikatów, które wczoraj dotarły do mediów. - Niewykluczone, że będziemy zamieszczać w najbliższych dniach kolejne. Prosimy śledzić stronę internetową Śląskiej Policji. Pozostałe informacje należy ustalać w Prokuraturze. Śledztwo w sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Gliwicach - informuje podinsp. Aleksandra Nowara, rzeczniczka śląskiej policji.
Prokuratura również nie udziela informacji nt. ustaleń, dokonanych podczas realizowanych wczoraj na miejscu czynności, m.in. co do rzeczy ujawnionych w samochodzie 40-latka, zabezpieczonym przy ul. Chełmońskiego. Pojazd ma rejestrację KGR (Gorlice, woj. małopolskie). RMF FM podał, że w samochodzie podejrzanego znaleziono broń automatyczną, a w mieszkaniu – amunicję, materiały wybuchowe i plantację marihuany.
Wiadomo natomiast, że policja posiada informację o rozpowszechnianym wczoraj w sieci materiale filmowym nagranym telefonem komórkowym. Widać na nim jak postrzelony w udo, krwawiący napastnik leży przy swoim pojeździe z pistoletem w dłoni. Chwilę potem został obezwładniony przez przybyłe na miejsce patrole. - Wszystkie materiały dotyczące zdarzenia będą zabezpieczane - słyszymy.
Z dotychczasowych komunikatów wynika, że przed godziną 8.00 zatrzymany 40-latek pojawił się na stacji BP przy ul. Odrodzenia w Raciborzu-Markowicach. To stamtąd policja otrzymała pierwszą informację o mężczyźnie mogącym być pod wpływem alkoholu lub innych środków, wsiadającym za kierownicę renault scenic. Patrol udał się na miejsce. W tym czasie 40-latek przemieścił się w rejon ul. Chełmońskiego. Stamtąd przychodzi drugie wezwanie, tym razem informujące o mężczyźnie w stroju policjanta (sweter z napisem policja, spodnie policyjne), który zatrzymuje i kontroluje pojazdy. - Podejmuje czynności, próbuje zatrzymywać samochody, zagląda do samochodów, rozmawia z kierowcami - wyjaśniała wczoraj podinsp. Nowara.
Tu pojawia się radiowóz z dwoma umundurowanymi funkcjonariuszami. Przystępują do czynności. Wtedy 40-latek wyciąga broń (policyjny Glock jak podał Fakt) i oddaje strzały w kierunku jednego z funkcjonariuszy. To 43-letni mł. asp. Michał Kędzierski. Ranny policjant upada. Jego partner ze służby wyciąga broń i oddaje strzały w kierunku napastnika. Trafia w udo. 40-latek pada koło swojego samochodu.
Z relacji świadków wynika, że drugi policjant prosi przechodniów o wezwanie pogotowia. Ci w pierwszych chwilach mówią o dwóch rannych funkcjonariuszach. Nie wiedzą, że napastnik przebrał się za policjanta.
Nadjeżdżają posiłki. Leżący przy renault napastnik zostaje obezwładniony. Funkcjonariusze jako pierwsi podejmują próbę reanimacji rannego kolegi. Pojawiają się zespoły ratownictwa medycznego. Napastnik zostaje zaopatrzony i zabrany do szpitala w Rybniku. Walka o życie mł. asp. trwa około godzinę. Niestety, bez efektu.
Na miejsce dojeżdżają policyjni śledczy oraz kryminalistycy z Katowic. Z pierwszych informacji przekazanych przez rzeczniczkę KWP Katowice wynika, że 40-letni sprawca jest znany policji, był notowany i karany za przestępstwa narkotykowe. Nie ma stałego miejsca zameldowania. W tym rejonie jednak dawniej mieszkał.
Jeden z mężczyzn obserwujących miejsce zdarzenia ze szczegółami opowiada mediom, że tego dnia z udziałem 40-latka mogło dojść do jeszcze jednej tragedii. Zatrzymany miał się od dłuższego czasu odgrażać kilku osobom.
- Przebieg wydarzeń będzie dokładnie ustalany - zapewnia rzeczniczka Prokuratury, a podinsp. Aleksandra Nowara jeszcze wczoraj zwróciła się z apelem, by zgłaszali się świadkowie oraz osoby posiadające jakiekolwiek nagrania mogące pomóc w ustaleniu przebiegu zdarzeń.
Komentarze (0)
Komentarze pod tym artykułem zostały zablokowane.