Spięcie w ratuszu. Poszło o szpital przy Gamowskiej

W czwartkowe popołudnie w sali kolumnowej Urzędu Miast odbyło się XXVII posiedzenie Komisji Gospodarki Miejskiej, Ochrony Środowiska i Bezpieczeństwa Publicznego. Pierwszym punktem posiedzenia była aktualna sytuacja Szpitala Rejonowego w Raciborzu. Przedstawieniem zagadnienia zajął się Franciszek Marcol, Przewodniczący Komisji Zdrowia, Polityki Społecznej i Bezpieczeństwa Rady Powiatu Raciborskiego.

- Przez ten rok na naszych obradach pojawiały się głosy, czy powinniśmy się zajmować sprawą szpitala, czy też nie. Jedni mówili, że to nie nasza sprawa, inni, że musimy to robić. Jeśli nawet nie mielibyśmy żadnego wpływu na decyzje, to warto mieć ogląd na całą sprawę. Nie wszystkie rzeczy zostały dotąd wyjaśnione, ale miejmy nadzieję, że w przyszłości ulegnie to poprawie. Nie możemy bezczynie stać z boku i jedynie się przyglądać. Nadal będziemy apelowali, by nasz szpital znów działał w normalnym trybie – rozpoczął przewodniczący komisji miejskiej, Piotr Klima.

Głos zabrał Franciszek Marcol. – Pan przewodniczący wskazał dokładnie te same wątpliwości, które trapiły radnych powiatowych. Sprawa ta pojawiła się na ostatnim posiedzeniu komisji. W marcu były to tylko jedne wątpliwości – pomagać milcząc, czy pomagać podpowiadając. Postanowiliśmy odczekać i nie przeszkadzać dyrektorowi oraz zarządowi powiatu i staroście. Odbywały się zdalne spotkania, które dużo dały. Nie jestem jednak przekonany, czy ja jestem osobą odpowiednią do przedstawienia aktualnej sytuacji szpitala. Pan dyrektor, który jest obecny na wszystkich naszych posiedzeniach w powiecie, przedstawiając sytuację szpitala, zarówno kadrową jak i finansową. Cieszyć należy się z tego, że jako samorządowi nie grozi nam już dopłacanie do finansów lecznicy. Co do sytuacji kadrowej, według zapewnień dyrektora jest ona dobra. Świadczone są usługi nie tylko w części covidowej, ale i normalnej. Moje odczucie jest takie, że sytuacja szpitala staje się coraz bardziej normalna. Jest szereg drobnych skarg, jak choćby zmiany w statucie, czy dotyczące normalizacji pracy szpitala – powiedział zaproszony gość.

- Powinno być tak, że właśnie w takich sytuacjach radni nie mogą być obojętni. Nie wszyscy to jednak rozumieją, jak choćby władze wykonawcze miasta. Do tej pory nikt nie wyjaśnił, dlaczego to właśnie szpital w Raciborzu został przekształcony w jednoimienny. Dziwiło to tym bardziej, że w województwie mamy dużo szpitali, a w miastach aglomeracji są czasem po dwa lub trzy szpitale. Nasza walka o zmianę nie miała na celu tego, by mieć sprawę covidową z głowy, a to, by szpital funkcjonował i był dostępny dla wszystkich – mówił P. Klima.

Przewodniczący zwrócił także uwagę, że w Polsce w wielu miejscach przekształcono hale wystawiennicze czy inne tego typu pomieszczenia na szpitale. Wskazał jednak, że zdaniem specjalistów było to rozwiązanie bez sensu, gdyż ich późniejsza likwidacja będzie droższa niż przygotowanie. – Takie rzeczy powinno się robić przy szpitalach. Przy naszym jest dużo miejsca, można by pomyśleć nad takim rozwiązaniem – stwierdził Piotr Klima.

Szef komisji wypowiedział także swe zdanie na temat dostępności karetek. – Tak nie może być, że ludzie są ranni, leżą na ulicy, krew się z nich leje, a muszą czekać ponad godzinę na karetkę. Ostatnio mieliśmy dwie takie sytuacje, na Kozielskiej i na Mickiewicza. Wojewoda powiedział na początku epidemii, że w przypadku braku karetek będzie latać LPR. No i lata, ale i oni mają ograniczone możliwości. Musimy mieć świadomość, że przez obojętność ludzie umierają – zakończył swą wypowiedź przewodniczący.

- Było źle, ale teraz mogę powiedzieć swe prywatne zdanie, że jest odrobinę lepiej. Jestem daleki od tego, by wyciągać konsekwencje z tego, co było, patrzę w przyszłość, a ta wydaje się być optymistyczna. Odnośnie karetek, to wiem, że dyrektor nie ma żadnego wpływu na karetki. To jest jedynie zadanie zlecone naszemu szpitalowi, ale dyspozytor jest podległy wojewodzie. My tutaj w Raciborzu nie mamy wpływu, czy pojedzie karetka od nas, czy z Jastrzębia, czy inne służby – powiedział F. Marcol.

Głos w dyskusji zabrał radny Marcin Fica. – Była mowa o pozyskaniu środków na rozbudowę oddziału zakaźnego. Czy coś w tej sprawie zostało zrobione? – dociekał. Radny zwrócił także uwagę na ankiety wypisywane przez pacjentów. – Nie może być tak, że dane zapisuje pracownik przychodni, każdy powinien wypisywać sam. To są dane drażliwe – stwierdził. – Ten postulat, o danych został poruszony także na naszej komisji. Postaramy się do tego wrócić. Co do rozbudowy nie mam na ten moment żadnych informacji – odparł przewodniczący powiatowej komisji zdrowia.

- Te wszystkie historie z Unią, lodowiskiem czy boiskiem to mrzonki. Pokażmy, że też możemy pomóc te pieniądze przekażmy na zakup karetek, czy rozbudowę szpitala. Czy my jako radni boimy się o te mandaty, czy stołeczki? No drodzy państwo! Skoro dotąd nic nie zrobiono, choć zdrowie i życie ludzkie jest najważniejsze, to może powinny polecieć głowy? – pytał podniesionym głosem przewodniczący Piotr Klima.

Głos w dyskusji zabrał wiceprezydent Dominik Konieczny. – Nie jestem specjalistą od spraw ochrony zdrowia, więc nie mam zamiaru mówić o tym jak zabezpieczono mieszkańców w czasie pandemii. Z ubolewaniem stwierdzam, że w wypowiedzi pana przewodniczącego pojawiły się pewne kłamstwa. Zaraz na początku wyraził się pan bardzo dosadnie. Tak jak mówi radny Lenk, słynie pan z języka ostrego. Samo przekształcenie nie odbyło się przy aplauzie władz powiatu czy miasta. Była to autonomiczna decyzja wojewody. Możemy kwestionować tę decyzję, czy była słuszna czy nie. Jest to jednak fakt i niepodważalny. Nie mogę się też zgodzić z tym, że ludzie umierają przez samorządowców. Ludzie umierają przez wirusa. Sam fakt przekształcenia szpitala, jako osoba prywatna oceniam pozytywnie. Rozumiem, że pan przewodniczący wiele stracił na przekształceniu, ale dzięki temu wiele ludzi żyje – stwierdził zastępca prezydenta.

Radny Piotr Klima ma w szpitalu aptekę, obecnie zamkniętą. - Chciałem odpowiedzieć na pana zarzuty. Do dziś nie wiemy po co prezydent tam pojechał. Nie wiadomo co się tam działo. Ja, jako prezydent lub starosta natychmiast zrezygnowałbym ze stanowiska! Nie mówię, że nie należało pomagać i leczyć tych osób. Wmawianie mi, że jestem przeciwko jest nie na miejscu. Chodzi o inne choroby, nie tylko covid. Nie przypuszczałem, że zniży się pan do poziomu hejtu z Internetu, mówiącego, że drążę temat tylko z powodu interesu. Proszę sobie wyobrazić, że musiałem zwolnić pracowników, którzy z dnia na dzień zostali bez pracy! Byłem pierwszy, który docenił pracę lekarzy wieszając plakat na balkonie, widziały go setki, jeśli nie tysiące osób! Pana słowa są nieodpowiednie, a teraz pójdzie to w eter i mam wieczór przy hejcie – grzmiał przewodniczący Klima.

- Dominik, znamy się od lat, ogarnij się człowieku, bo takie przytyki są nie na miejscu – powiedział Mirosław Lenk w kierunku wiceprezydenta, składając wniosek o zakończenie dyskusji, gdyż ta ewidentnie zmierzała w złym kierunku.