Podwórka. TREFNY towar

Magistrat usiłuje przekonać wspólnoty, by nabywały prawo użytkowania wieczystego skwerów, placów zabaw i trawników. Teraz obszary te tworzą zony, które mają co prawda właściciela i użytkowników, ale nikt o nie nie dba. To stąd biorą się lawiny skarg i utyskiwań na brud i nieporządek.
Gra idzie o dużą stawkę. Ogromne połacie miasta przy kamienicach i na osiedlach trzeba sprzątać, konserwować urządzenia i dbać o zieleń. Wszystko kosztuje, a miasto nie ma ochoty za to płacić, choć jest właścicielem gruntów. Powód? Z terenów tych korzystają nabywcy dawnych mieszkań komunalnych. Kupowali lokale z udziałem w gruntach, ale tylko pod budynkiem, po jego obrysie. Transakcje nie obejmowały więc praw do ziemi pod śmietnikami, parkingami, piaskownicami i placami zabaw. Te mają użytkowników, ale ci nie są zobowiązani do ponoszenia kosztów.
Problem dotyczy 188 wspólnot w całym Raciborzu i tylko w pierwszym etapie zaplanowanej przez ratusz prywatyzacji terenów przydomowych. Ludzie się skarżą na nieporządek i brud. Chcą, by MZB kosiło trawniki, sprzątało chodniki, naprawiało urządzenia. W kasie MZB słychać jednak echo. Każdy, kto przychodzi ze skargą, słyszy, że trwa proces uwłaszczania wspólnot. Trzeba więc czekać.
Czekanie jednak potrwa, bo jakkolwiek magistrat wszczął odpowiednie procedury, to brak jest odzewu ze strony wspólnot. Prezydent podpisał już co prawda zarządzenie, na mocy którego dwie pierwsze z 95 proc. rabatem będą mogły nabyć użytkowanie wieczyste przylegających do nich terenów, tyle, że ich zarządy nie podjęły jeszcze decyzji. Kłopot w tym, że godząc się na transakcję z miastem, wezmą na siebie dodatkowe koszty, czyli zwiększą kwotę miesięcznych opłat właścicieli mieszkań. Nikt tego nie chce.
Jak więc pogodzić interes miasta i prywatnych właścicieli? Nie ma recepty. Tam gdzie gmina ma większość głosów we wspólnocie, może przeforsować transakcje, choć i tak narazi się na procesy sądowe. Tam gdzie większości nie ma, może prosić i wnioskować, czasem grozić, że tereny przy kamienicach przejdą w inne ręce. Niektóre rzeczywiście stanowią łakomy kąsek, jak na przykład podwórka przy Rynku, nadające się choćby pod letnie ogródki gastronomiczne. Jeśli znajdą się na nie chętni, to też nie czeka ich różowa przyszłość. Ludziom w Raciborzu, a szczególnie w centrum, wiele rzeczy zwykle przeszkadza, więc nie inaczej będzie i teraz.
(waw)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany