W poszukiwaniu oświatowego eldorado

Radni opozycyjnie wielokrotnie, między innymi na komisjach miejskich, prosili prezydenta o diagnozę dotyczącą problemu wzrastających wydatków na oświatę. Franciszek Mandrysz pytał przed sesją budżetową, czy wieści o oświatowym eldorado - jak podawały w nagłówkach niektóre media - mają pokrycie w rzeczywistości. Mirosław Lenk nie krył, że kosztów jest więcej, i to przy malejącej liczbie uczniów. Reforma spowodowała bowiem, że potrzebne okazały się dodatkowe etaty dla nauczycieli. Podkreślał jednak, że nie zamierza oszczędzać na edukacji.
Oświata to naturalnie największa pozycja budżetu 2018. 63 mln zł, według założeń prezydenta Mirosława Lenka, mają wynieść tegoroczne wydatki w tym obszarze. Większość tej kwoty pochodzić będzie z środków własnych, rządowa subwencja to bowiem niewiele ponad 31 mln zł.
Na grudniowej sesji zastrzeżenia do tej części budżetu wyrazili radni NAM-u. Swoje obawy argumentowali tym, że planowane wydatki na 2017 wyniosły 54,87 mln zł, a wykonanie faktyczne według danych z końca listopada oscylowało na poziomie 58,56 mln zł. Nie kryli, że spodziewają się podobnego scenariusza także i w tym roku.
Prezydent odpierał zarzut twierdząc, że na oświacie nie warto oszczędzać. - Można przeznaczyć na nią mniej, ale wtedy będziemy musieli zamykać oddziały w szkołach, zwiększać liczebność pozostałych. To nie jest naszym zamiarem - wyjaśniał rajcom.
Oświatowy wątek rozwinął dzień później na posesyjnej konferencji prasowej. Podkreślił, że zależy mu na utrzymaniu placówek we wszystkich dzielnicach miasta. - Taką rzeczywistość ustaliła kiedyś Rada Miasta, i myślę, że ta obecna myśli podobnie. Nie da się ukryć, że wydatki rosną, a liczba uczniów maleje. Musimy jednak szukać innych rozwiązań, niż zamykanie oddziałów. Szkoły w dzielnicach się umacniają, będą miały 7 i 8 klasy. Nie ma więc powodu, by je likwidować - zapewnił M. Lenk.
Podkreślił, że należy szukać oszczędności, ale nie można robić tego za wszelką cenę. Przyznał, że władze miasta muszą zastanowić się nad tym, czy sensowne jest otwieranie pierwszych klas, które liczyć będą 5-6 dzieci. - Musimy to przedyskutować. Nie możemy jednak myśleć o zaoszczędzeniu kwoty 5-6 mln zł, o której często mówili opozycyjni radni. Taką sumę można wypracować jedynie dzięki wprowadzeniu bardzo radykalnej polityki oświatowej, a tego nie chcemy robić - podsumował.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany