Przychodzi baba do lekarza …

…w Krzanowicach a tam długie kolejki do rejestracji, spóźnienia lekarzy, a do tego opryskliwe pielęgniarki. Tak przedstawia personel medyczny z ośrodka zdrowia w Krzanowicach jedna z naszych Czytelniczek. Zbadaliśmy sprawę i oprócz narzekań na długie kolejki innych skarg nie usłyszeliśmy.
Napisała do nas mieszkanka Krzanowic, która ma już dość ciągłych spóźnień lekarzy z ośrodka zdrowia. – Nie zdarzyło się jeszcze, żeby pan doktor albo pani doktor przyszli na czas. Pracę zaczynają o godzinie 8.00, a trzeba na nich czekać nawet 40 minut. Kończyć powinni o 18.00, a wychodzą i godzinę wcześniej. Jak ktoś przyjdzie o 17.10 to zastaje tylko opryskliwe pielęgniarki. Niby lekarze są wtedy u pacjentów. Dobrze, że ich odwiedzają, tyle że w przychodni też czekają chorzy ludzie – pisze zbulwersowana Czytelniczka z Krzanowic.
Poranne spóźnienia lekarze tłumaczą wizytami u pacjentów. – Owszem, zdarza się, że szybciej wychodzimy z ośrodka, gdy na korytarzu nie czeka już żaden pacjent. Jeździmy wtedy na domowe wizyty. Jeśli dostajemy telefon, że w przychodni pojawili się chorzy to w miarę możliwości staramy się wracać – zapewnia Marian Szmig, lekarz pracujący w ośrodku zdrowia w Krzanowicach.
Nie jest to jedyny zarzut kobiety skierowany przeciwko krzanowickim lekarzom. – Przychodzę ostatnio do lekarki, Ewy Jaworowskiej. Zanim weszłam do jej gabinetu wyczekałam swoje na korytarzu. Wchodzę, a ona urządza sobie prywatną rozmowę telefoniczną. Przez dobre 30 minut rozmawia i rozmawia. Krew mnie zalewała, bo jak chce prowadzić prywatne rozmowy to niech robi to po godzinach pracy, a nie wtedy, gdy przed gabinetem czekają chorzy ludzie – wścieka się kobieta. Tym zarzutom lekarz, Ewa Jaworowska stanowczo zaprzecza. – Nigdy, ale to nigdy nie urządzam sobie prywatnych pogawędek podczas badania pacjentów. Przy 50 pacjentach dziennie nie mam nawet na to czasu. Poza tym nawet nie lubię rozmawiać przez telefon – mówi stanowczo lekarka.
Zachowanie pana doktora też według naszej Czytelniczki pozostawia wiele do życzenia. – Lekarz jest niemiły dla pacjentów, mnie również źle potraktował. Przyszłam do niego na wizytę, bo gołym okiem było widać, że mam grypę. On jednak stwierdził, że nic mi nie jest, a że leczę się u pani doktor, to mam sobie do niej iść. Nawet mnie nie zbadał, przepisał tylko krople za 40 zł, po których jeszcze gorzej się poczułam – wspomina kobieta.
Jednak jej zarzutów nie potwierdzają inni pacjenci. – Bardzo długo chodzę do pani doktor i nie przypominam sobie, żeby była niemiła, albo ucinała sobie prywatne rozmowy podczas badania. Jedyne, co mi przeszkadza w ośrodku to gigantyczne kolejki do rejestracji – mówi 50-letni pan Jan. – Rejestracja pacjentów rozpoczyna się o godzinie 8.00, ja ostatnio dzwoniłam kwadrans po 8.00, normalnie już powinien ktoś podnieść słuchawkę, a tam głucha cisza – dodaje nasza Czytelniczka. Jak się dowiedzieliśmy, często się zdarza, że w przychodni nikt nie odbiera telefonu. Jednak Marian Szmig, lekarz z ośrodka zapewnia, że nie zauważył, żeby któraś z pracujących z nim pielęgniarek nie podnosiła słuchawki. – Jeśli rejestracja jest od 8.00, to odbieramy telefony od 8.00. Chyba, że z rana jest tylko jedna pielęgniarka, która akurat robi EKG bądź zastrzyk, wtedy trudno, żeby podniosła słuchawkę – tłumaczy Jaworowska.
Justyna Korzeniak
fot. internet
Komentarze (0)
Komentarze pod tym artykułem zostały zablokowane.