Jarmark bez szlabanów

Dawne przejście graniczne Chałupki-Bogumin, w niedzielę 7 września, opanowali polscy i czescy handlarze. Były starocie, czeskie miodówki i polskie miody z Tworkowa, placki ziemniaczane za 14 koron i rzeźbione w drewnie Chrystuski.
Język polski i czeski wymieszały się wśród handlujących i kupujących, podobnie jak waluty. Czesi wywieszali ceny w koronach, Polacy w złotówkach. Kilkudziesięciu wystawców z Polski i Czech, ściagniętych na I Jarmark Pogranicza w Chałupkach przez gminę Krzyżanowice i sąsiedni Bogumin, oferowało głównie starocie, od krucyfisków i bagnetów po figurki Jezusa, monety, znaczki, książki i stare odznaki. O rarytasy kolekcjonerskie było co prawda trudno (te trzeba szukać na większych giełdach w Bytomiu, Ostrawie czy Wrocławiu), bo i impreza nie była adresowana do koneserów. Chodziło o stworzenie stałej imprezy, która wpisze się w koloryt pogranicza. Nie ma już szlabanów, jest za to chęć, by Czesi i Polacy częściej się spotykali. W tym sensie I jarmark na pewno się udał. Poza starociami można było też kupić polskie miody i czeskie miodówki, odzież, zabawki, drobne upominki, rękodzieło i sadzonki.
(w)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany